Wizy dla Polaków

Wielu z Was jest młodych, więc jeśli nawet słyszeliście lub pamiętacie jak to kiedyś obywatele PRL musieli posiadać wizy na turystyczny wjazd do RFN, to pewnie sami nie musieliście wystawać długimi godzinami (a czasami w sezonie letnim – dniami) pod Ambasadą RFN, czy innego kraju niekomunistycznego. Człowiek otrzymywał wtedy namacalny dowód swojej niskiej godności osobistej. Dawano mu zrozumieć, że jest Europejczykiem drugiego sortu. A nawet człowiekiem drugiego sortu.

Jadąc Land Roverem do Kenii w 1989 roku, wyruszyliśmy z Polski. Ja miałem paszport kenijski, a moi dwaj przyjaciele – Robert i Janek – tylko paszporty polskie. Uzyskanie wiz do krajów afrykańskich (większość z nich do dziś nie ma swoich przedstawicielstw w Polsce) wymagało wiele starań. Robert poleciał z naszymi paszportami do Moskwy, ja kilka tygodni później do Bonn. Natomiast przejazd przez kraje Europy był bardzo dziwny. Do krajów KS (Czechosłowacja) oni nie potrzebowali wiz, a do krajów KK (Niemcy, Austria, Włochy) ja nie potrzebowałem wizy. Tak się złożyło, że moi koledzy nie zdążyli sobie załatwić wiz do Niemiec, a musieliśmy tamtędy przejechać, bo moja Mama (mieszkała wówczas w Monachium) miała dla nas jakieś rzeczy na drogę. Myśleliśmy, że się prześlizgniemy niepostrzeżenie (nasz LandRover miał brytyjskie tablice rejestracyjne) przez granicę austriacko-niemiecką.  Niestety wopiści nas wyhaczyli i koledzy musieli na mnie poczekać w Austrii – sam pojechałem do Monachium. Okazało się, że nawet Afrykańczyka potraktowano lepiej niż Europejczyków zza Żelaznej Kurtyny.

O tym, że sytuacja w Europie się zmieniła wie każdy, no chyba, że młody człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że coś się zmieniło, bo dla niego czy dla niej jeżdżenie po Europie bez paszportu (a nie tylko bez wizy) jest czymś absolutnie oczywistym i naturalnym. Jakżeby mogło być inaczej?!

Ale o tym jak sytuacja zmienia się dla Polaków poza Europą już tak wiele osób nie wie. Ponieważ sporo podróżuję, to dostrzegam, że na przestrzeni ostatnich 27 lat, co roku rośnie liczba krajów pozaeuropejskich, do których Polacy nie potrzebują wiz turystycznych. Kanada, Australia (tylko e-visa), Wietnam, Tajlandia (gdy byłem pierwszy raz w 1993 roku wizę potrzebowałem), Kuba, Brazylia, Argentyna to tylko nieliczne przykłady takich krajów. Dziś konieczność posiadania wizy (USA, Indie, Chiny, Rosja) jest raczej wyjątkiem niż regułą.

Najtrudniej Polakom było/jest podróżować po Afryce. (Również dzięki moim skromnym staraniom sprzed wielu lat) Polacy otrzymują wizę na lotnisku w Kenii zamiast załatwiać ją wcześniej w Ambasadzie Wlk Brytanii w W-wie. Gdy zaczynaliśmy pierwsze czarterowe loty do Mombasy, to namówiliśmy konsula Kenii by przylatywał specjalnie z Rzymu i wystawiał wizy na lotnisku Okęcie tuż przed wylotem samolotu czarterowego. Proponowano mi nawet fuchę Konsula Honorowego, bym to ja wystawiał te wizy, ale nie było mi to po drodze:-). Podobnie jest z wizami do Maroko, Tanzanii, czy innych krajów. Do wielu krajów wizy całkiem zniesiono, ale w wielu krajach nadal obowiązują. I co więcej, są bardzo trudne do zdobycia.

Nie bez kozery dostałem kilka lat temu jedyną w życiu odmowę wizy (do Gabonu gdzie wybierałem się na mistrzostwa Afryki w piłce nożnej), a rok temu odmowę wizy (do Gwinei Równikowej, która też była organizatorem turnieju) dostał mój syn, którego ważność kenijskiego paszportu niestety się skończyła. Wizy do Gwinei Równikowej są najtrudniejszymi wizami do zdobycia ze wszystkich krajów świata. W roku 2017, Gabon znów organizuje mistrzostwa Afryki. Znów się bardzo natrudziłem – pomagała mi też moja Przyjaciółka Jola, która kiedyś mieszkała z mężem w Libreville – by uzyskać wizę, ale tym razem się udało:-)

Natomiast temat wiz przypomniał mi się z innego powodu.

Gdy w 1989 jechaliśmy z Polski do Kenii Land Roverem, załatwianie wiz zajmowało nam strasznie dużo czasu. I nie chodzi tylko o loty na kilka dni do Moskwy czy do Bonn (to tam wówczas była stolica Niemiec i tam miały swoje siedziby ambasady). Wizy załatwialiśmy też w W-wie (m.in kraje europejskie, Tunezja, Algieria, Nigeria, Zair – dziś DR Kongo), ale również w Rzymie i prawie w każdym kraju afrykańskim, przez który przejeżdżaliśmy.

Z krajów, które wówczas były na trasie naszego przejazdu, najtrudniejszymi do zdobycia wizy dla Polaków był Gabon i … Senegal. Robert nie zdążył załatwić wizy Senegalu w Moskwie, próbowaliśmy jeszcze w Rzymie (pomagał nam nawet Ambasador Kenii, ale niestety jego kolega z Senegalu gdzieś wyjechał, a były to czasy sprzed telefonów komórkowych:-). Ja otrzymałem wizę Senegalu chyba w Tunisie. Kolegom obiecano w Ambasadzie Senegalu w Algierii, że odbiorą swoje wizy w Bamako, w Mali, które graniczy z Senegalem. Oczywiście w Bamako nikt nie otrzymał info z Algiersu, ani z Dakaru, więc koledzy musieli złożyć nowy wniosek. Choć w Bamako spędziliśmy ponad dwa tygodnie (ojciec mojej koleżanki ze studiów dał nam do dyspozycji swoją willę pod Bamako, więc specjalnie nam się nie spieszyło:-), to nie udało się otrzymać upragnionych stempelków w ich paszportach.

Otrzymaliśmy za to zapewnienie, że konsul zadzwoni na granicę i koledzy zostaną wpuszczeni. Zapisaliśmy sobie nawet nazwisko konsula, jego numer telefonu, a także nazwisko osoby, do której dzwonił na granicy z Senegalem. Z tych zapewnień też niestety nic nie wyszło. Senegalski posterunek imigracyjny na granicy w okolicach Kayes nie znajdował się na samej granicy, tylko kilkanaście km wgłąb terytorium Senegalu. Wjechaliśmy do Senegalu, ale nie pozwolono moim kolegom wjechać głębiej w interior kraju. Rozmawialiśmy, przekonywaliśmy, dzwoniliśmy do konsula w Bamako. Trwało to wszystko bite 3 dni, bo tyle koczowaliśmy pod posterunkiem nie dając za wygraną i ciągle łudząc się, że posterunkowi przekonają się do nas i zobaczą, że nie stanowimy jakiegokolwiek zagrożenia dla bezpieczeństwa ani interesów ich kraju. Pogranicznikom nie daliśmy łapówki (oni też o nią wprost nie pytali), ale częstowaliśmy ich naszymi zapasami konserw, mielonek, itp. Oni częstowali nas daniami przygotowanymi przez ich żony. Można powiedzieć, ze nawet się z nimi zaprzyjaźniliśmy. Ale wiz kolegom nie dali.

Musieliśmy wrócić do Bamako, a stamtąd pojechaliśmy już bezpośrednio do Cote d’Ivoire. Myśleliśmy czy nie załatwić tej wizy i nie pojechać jeszcze raz, ale trasa w okolicach Kayes była bardzo trudna nawet dla Land Rovera, któryś z nas się nieco rozchorował, a Janek zaczął wyraźnie objawiać tęsknotę za domem i raczej był zadowolony z tego, że odpuszczamy sobie część trasy (Senegal, Gambia, Guinee Bissau, Guinee, Sierra Leone oraz Liberię). Ja żałowałem. Żal nam też było tego, że akurat do wszystkich z tych krajów mieliśmy już wstemplowane do paszportów wizy. Do Guinee Bissau chyba nawet dwa razy, bo termin ważności wiz uzyskanych w Moskwie zdążył w tzw międzyczasie wygasnąć.

Ale wracając do Senegalu. Wówczas bezskutecznie koczowaliśmy tam 3 dni na granicy. W miniony weekend wjechałem do Senegalu z Gambii na granicy w Karang. Polacy nie potrzebują wiz (ani do Gambii ani do Senegalu!!!), a całość procedury zajęła 2 minuty. Najdłużej trwało przepisywanie danych z mojego paszportu do grubego zeszytu (w Afryce na granicach lądowych to nadal bardzo częsty rytuał; o granicach lądowych zrobię kiedyś oddzielny wpis, bo dla mnie granice lądowe są zawsze bardzo fascynujące). Świat naprawdę szybko się dla Polaków zmienia. “Soyez bienvenue. Bon sejour au Senegal, Monsieur!”, miły uśmiech i salutowanie do czapki senegalskiego oficera Police Nationale.

PS 1 Żałuję, że nie zrobiłem mu zdjęcia. Jestem pewien, że ów przystojny, młody człowiek chętnie by się zgodził. Niestety nie mam jeszcze zwyczaju wyciągania aparatu przy tego typu okazjach, ani jakichkolwiek okazjach. Od kilkunastu lat podróżuję przecież bez aparatu:-) Pracuję natomiast nad udostępnianiem zdjęć – dziś udało mi się je przerzucić z aparatu na komputer. Jakiś progres jest:-)

PS 2. Podróżującym do egzotycznych krajów polecam podstronę “Polak za granicą” na stronie msz.gov.pl. Są tam m.in wymogi wizowe dla Polaków dla każdego kraju na świecie. Są one w miarę często aktualizowane, w razie czego można zadzwonić i dopytać. Od razu dodam, że opisy zagrożeń są często wyolbrzymiane:-) Dalekich i bezpiecznych podróży!

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

12 Responses

  1. Gwoli ścisłości – do Kanady, Wietnamu czy na Kubę wizy nadal są dla Polaków niezbędne. Do tej pierwszej co prawda w formie e-visy i ważnej na 5 lat ale trzeba. Do Tajlandi zaś wjedziemy bez wizy na zaledwie 30 dni. Nie wiem jak pozostałe kraje bo nie byłem (jeszcze). Acz nie zmienia to faktu, że jakby nie patrzeć jest coraz łatwiej nam podróżować. Pozdrawiam

    1. Ben, dzięki za sprostowanie. Zajrzałem do swojego paszportu i rzeczywiście znalazłem tam wizę do … Wietnamu:-))) Jeśli chodzi o Kubę, to byłem tam trzy razy. Pierwszym razem musiałem załatwiać sobie wizę w W-wie, ale z tego co pamiętam to przy drugim lub przy trzecim pobycie, w Ambasadzie powiedziano mi, że nie potrzeba załatwiać wizy przed wylotem. Podobnie było wiele lat temu w przypadku … Albanii:-)

  2. Jak dla mnie, my także powinniśmy wymagać wiz od krajów, które wymagają ich od nas. Większość Europy nie musi mieć wiz wyjeżdżając np. do USA. Z nami robią co chcą, powinniśmy im odpowiedzieć tym samym.

  3. Podróżować zaczęłam już w wolnej Polsce i mimo, że Europa miała jeszcze granice, wystarczał paszport, aby poruszać się swobodnie. Jednakże największe traumy przeżywałam przy wjeździe na teren Wielkiej Brytanii. Wciąż słyszało się, że kogoś zawrócili, komuś nie dali wizy na granicy i trzeba było mieć zaproszenie lub opłaconą szkołę. Ewentualnie już kilka wiz w paszporcie – to pomagało.
    Pamiętam jak podróżowałam autostopem i po raz pierwszy wjeżdżałam do Anglii. Kupiliśmy bilety na prom w Dunkierce i dopłynęliśmy do Dover. Z plecakami i zaproszeniem od osoby, której nie znaliśmy. Prom przypłynął w nocy, co gwarantowało, że nie będą dzwonili z granicy do autora listu z zaproszeniem. Oczywiście od razu nas wyłowili z tłumu i zaprosili na przeszukanie. Nie mówiłam wtedy po angielsku, zatem ze mną rozmawiali po francusku (niechętnie, ale też bez problemu), a z moim chłopakiem po angielsku. Zadawali nam te same pytania, w różnej konfiguracji, przeszukali plecaki, sprawdzili ile mamy pieniędzy, oglądali moje pismo z uczelni, że zostałam przyjęta na pierwszy rok studiów, legitymacje ISIC (czy jeszcze istnieją?), otwierali tubkę z pastą, butelkę z szamponem… eh. Upokarzające, stresujące i … naprawdę miałam ochotę zebrać wszystko i wrócić do przyjaznej Francji :-))) Po 3-4 godzinach, tuż przed świtem, wbili nam wizy do paszportu i pozwolili iść. Szkoda tylko, że pasażerowie promu już odjechali, a my podróżowaliśmy autostopem, co miało znaczenie. Na szczęście zabrał nas jakiś spóźniony TIR do samego Londynu i śniadanie jedliśmy już w domu.
    Nigdy nie zdecydowałam się na podróżowanie autostopem do Anglii, wybierałam samolot z Paryża, bo na lotnisku było bardziej normalnie – nadal musiałam mieć min. 30$ na dzień pobytu, zaproszenie, legitymację studencką (i później zaświadczenie z pracy, gdy w czasie studiów pracowałam), ale zawsze czułam się nieswojo przepytywana przez oficera imigracyjnego.

    A na Kubę, rzeczywiście, wiza na granicy. Raczej formalność i opłata, ale należy poddać się procedurze fotografowania, należy dokładnie podać miejsce, w którym będzie się mieszkało, mieć bilet z biura podróży (lub pewnie inaczej, gdy się jedzie samemu).

    1. W temacie wiz dla Polaków, natknąłem się dziś na ranking “Najlepsze paszporty świata”, stworzony na podstawie kryterium tego, do ilu krajów właściciele owych paszportów mogą wjechać bez wizy. Można to uznać za ranking pewnej wolności. Wolności od biurokratycznych wymogów, wolności od podejrzeń, wolności podróżowania.

      Polski paszport pozwala na wjazd bez wizy do 150 krajów (czyli mniej więcej do 3/4 ogólnej liczby krajów na świecie). Najlepszy w rankingu – niemiecki paszport – do 8 krajów więcej. Obywatele USA mogą wjechać bez wizy do 6 krajów więcej niż Polacy. Różnice nie są zatem bardzo duże.

      Węgrzy do jednego więcej – i to z pewnością są USA. Spotkałem kiedyś w samolocie do Nowego Jorku Polkę, która posiadała też paszport węgierski i to na podstawie tego paszportu wjeżdżała do USA by uniknąć potrzeby wyrabiania sobie wizy. Czesi do dwóch więcej niż Polacy – pewnie USA i co jeszcze? Aż jestem ciekaw…

      Ciekawe, że w rankingu (Polska zajmuje około 30-ste miejsce) wyżej od nas są również Singapur oraz … Malezja:-)

      Nie wiem które miejsce w rankingu zajmuje Kenia. Kiedyś – w latach 80-tych – zajmowała o wiele wyższą pozycję niż Polska (bo oprócz państw Europy, Kenijczycy nie potrzebowali też wiz do Państw Commonwealth, czyli dawnych kolonii brytyjskich. Dziś ciekawostką jest Etiopia. Wymaga wiz od obywateli wszystkich państw świata, oprócz obywateli… Kenii:-)

      Kilkanaście lat temu zdarzyło mi się polecieć z synem – przez zupełny przypadek – na Trynidad i Tobago. “Przez przypadek” dlatego, że celem naszej podróży była Antigua i Barbuda. Tam zresztą poleciała moja żona z córką. Dla nas nie starczyło miejsc w samolocie z London Gatwick do Antigua więc polecieliśmy na Tobago i stamtąd planowaliśmy – po paru dniach zwiedzania – polecieć na Antiguę by połączyć się z resztą rodziny.

      Nie zostalibyśmy wpuszczeni do kraju, gdyby nie to, że akurat miałem przy sobie również mój kenijski paszport, a tam miałem wpisanego mojego syna. Inaczej deportowano by nas z powrotem do Anglii. Dziś – sprawdziłem przed chwilą na stronie MSZ – Polacy wizy na Trynidad i Tobago nie potrzebują.

      Oto link do rankingu na onet.pl: http://podroze.onet.pl/aktualnosci/najlepsze-paszporty-na-swiecie/8m90ef

      Ranking oczywiście nie jest idealny. Nie mówi nic o tym jak łatwo obywatelom różnych krajów otrzymać wizę tam gdzie jej potrzebują. Nie wspomina też o tym jak bardzo obywatele danego kraju są chronieni będąc zagranicą. Np Francuzi są gotowi wysłać swoje wojska do Afryki by ewakuować swoich obywateli w razie jakichś zamachów, puczu czy innych zagrożeń.

      Ranking nie mówi też o wygodzie, np jak łatwo jest uzyskać nowy paszport, ile stron na wizy mają wydawane paszporty (pod tym względem paszporty kenijskie są dużo wygodniejsze od polskich). Które kraje zezwalają (a które nie) na posiadanie paszportu innego kraju. Albo po prostu posiadanie drugiego paszportu – wiem, że np Niemcy, którzy dużo podróżują mogą aplikować o wydanie – od razu – dwóch paszportów. Dzięki temu – wyjeżdżając do jakiegoś egzotycznego zakątka świata – mogą się starać o wizy do dwóch krajów jednocześnie. Nie mówiąc o tym, że jeśli zgubią/przypadkowo zniszczą/zostanie im skradziony jeden paszport, to zawsze mają drugi w obwodzie. (obwodzie czy odwodzie? język polski jest pełen pułapek:-)

      1. Znalazłem kolejny ranking paszportów świata. Liczba krajów bezwizowych dla Polaków wzrosła o 4 sztuki w porównaniu do poprzedniego rankingu:-) Progres jest więc widoczny, co bardzo mnie cieszy. Mam nadzieję, że tempo się utrzyma.

        Oto link do najnowszego rankingu: http://podroze.onet.pl/abc/do-ktorych-krajow-polacy-moga-podrozowac-bez-wizy/w4lq9t. UWAGA: infografika nie jest z pewnością kompletna – nie są zaznaczone np. Indonezja oraz Singapur, do których Polacy z pewnością mogą wjechać bez wizy:-)

        Dodatkowo, do kilku krajów, w których ostatnio byłem, dość łatwo jest uzyskać e-visę: m.in Myanmar, Sri Lanka:-) Oby coraz więcej takich miejsc:-)))

  4. Mi nieźle serducho pika przed granicą. Niby człowiek nie ma powodu, ale …
    Kilka lat temu lecieliśmy do Pl całą rodziną, przesiadka i “wejście” w strefe Shengen z Mediolanie. Mąż mimo 20-letniego stażu małżeńskiego ze mną, 8 lat studiów i doktoratu w Pl, paszportu polskiego nie ma. Dzieci mają.
    No więc w tym Mediolanie, dzieciaki małe jeszcze były, ogarniamy się, toaleta, tu dziewczynki, tu chłopcy, no, wreszcie kierujemy się w stronę barierek a tu – zonk – na prawo my Europejczycy, czyli 4 osoby z rodziny, na lewo mój mąż. Już, już mieliśmy się rozdzilić, gdy panowie mundurowi obserwujący nas od kilku minut (wszyscy z naszego samolotu już bramki przeszli), machają, żebyśmy razem do nich podeszli. Bez rozdzielania się…
    Przyznaję, podeszłam do nich ze łzami w oczach.
    ech

    1. Aniaha, masz rację. Kolor skóry, posiadany paszport, posiadane pieniądze/majątek nadal ludzi bardzo dzielą. Bardziej niż to czy ktoś jest dobrym/złym człowiekiem:-(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.