Etiopia – kilka garści ciekawostek

W tej chwili jestem w Nairobi, stolicy Kenii. Okres pomiędzy Świętami i Nowym Rokiem spędziłem za to w Addis Ababie, stolicy Etiopii. Będąc tam zrobiłem sobie trochę notatek i chciałem się z Wami podzielić garścią ciekawostek dot Etiopii. Oto one:

– bardzo religijny kraj – wiele świąt religijnych, ponad 250 postnych dni w roku. Prawie za każdym razem gdy odwiedzałem Etiopię (a jest to już moja 8-10 wizyta w Etiopii), to natykam się na jakieś święto

– kalendarz Juliański. Każdy z 12 miesięcy roku ma równo 30 dni; powstaje zatem kolejny miesiąc, który ma 5 albo 6 dni (w roku przestępnym). Dzięki temu, jednym z haseł reklamowych Etiopii jest „13 months of sunshine”:-)

– inny efekt stosowania tego kalendarza: w Etiopii dziś mamy rok 2009. Więc jeśli ktoś z Was chciałby się odmłodzić o 7 lat, 7 miesięcy i 7 dni, to zapraszam do Etiopii. Pamiętam, że chciałem tu przyjechać w 2007 roku po to by po raz drugi świętować „Millenium”, ale wypadło mi coś w pracy. Z perspektywy czasu, okazuje się, że to nie było nic ważnego – dziś nie pamiętam nawet jaki to był projekt, u którego z moich ówczesnych Klientów, a obchodzenia drugi raz Millenium z pewnością nie zapomniałbym do końca życia:-)

– duży kraj (ok 97 mln ludności; drugi po Nigerii najliczniejszy kraj w Afryce), ale bez dostępu do morza. Odkąd Erytrea oddzieliła się od Etiopii, ta druga straciła całkowicie dostęp do Morza (Czerwonego). Etiopia to biedny kraj. W całym kraju z energii elektrycznej korzysta zaledwie 15% jego populacji. Z tego połowa jej zużycia przypada na stolicę – Addis Ababę

– w Etiopii mieszka wiele plemion. Największe plemie to Amharowie i to ich język został przyjęty jako język Etiopii. Dzięki dość zamordystycznemu podejściu władz tego kraju, identyfikacja plemienna i idąca za nią często dyskryminacje plemienna w zasadzie tu nie istnieją. Przynajmniej w stopniu znanym w innych krajach Afryki

– Etiopia zresztą znacząco się różni od reszty Afryki. Jako jedyny kraj Afryki (w pewnym sensie również Liberia) nie zostali nigdy skolonializowani. Włosi próbowali dwa razy i dwukrotnie zostali pokonani militarnie przez wojska cesarza Etiopii

– bo Etiopia była (do wczesnych lat 70-tych) bardzo starym cesarstwem, sięgającym do czasów biblijnych, a niektórzy nawet mówią że do czasów Starego Testamentu (o tym jeszcze za chwilę)

– Język etiopski ma własny alfabet – pozostałe kraje Afryki używają albo alfabetu arabskiego (kraje Maghrebu), albo łacińskiego

– wykształcił się on na bazie jeszcze starszego języka (i alfabetu) – ge’ez, w którym są zapisane nie tylko Stary i Nowy Testament, ale także inne święte księgi Chrześcijaństwa, o których nie słyszeli nawet bardzo religijni Polacy

– ludzie różnią się też wyglądem. Będąc w Londynie, Nowym Jorku czy w innym dużym kosmopolitycznym mieście, jestem w stanie odróżnić Etiopczyka wśród całego tłumu Afrykańczyków. Równie charakterystyczni są dla mnie tylko Kenijczycy (nie wszystkich rozpoznaję z wyglądu, ale już z akcentu i sposobu mówienia łatwiej), a także Senegalczycy oraz Malgasze (mieszkańcy Madagaskaru)

– Etiopki to w zgodnej opinii wielu Afrykańczyków, najpiękniejsze Afrykanki (obok Somalijek)

– tak jak Bruksela jest uważana za stolicę Europy, tak Addis Ababa jest uznawana za stolicę Afryki. Mają tu swoje siedziby dwie ważne instytucje – Organizacja Jedności Afryki oraz Afrykańska Komisja Gospodarcza ONZ. W związku z tym, chyba każde państwo afrykańskie ma tu swoją ambasadę

– pomogło to też linii lotniczej Ethiopian Airlines stać się jedną z trzech największych linii lotniczych Czarnej Afryki, a może nawet całej Afryki, obok Kenya Airways oraz South African Airways. Ethiopian był jedną z pierwszych linii na świecie, które kupiły Dreamlinery i mają ich o wiele więcej niż LOT. Dokładnie mają 16 Dreamlinerów, a dodatkowo 2 Airbusy A350 (kupili je jako druga linia sojuszu Star Alliance), oraz 16 Boeingów 777 (w tym 6 cargo). Nie wszyscy wiedzą, że Dreamlinery LOT-u były serwisowane (nie wiem czy tak jest nadal) właśnie w Addis Ababie. Linia Ethiopian to jedyna etiopska firma działająca wg najwyższych światowych standardów. Jest zastanawiającym ewenementem w kraju, w którym ogólnie panuje chaos i tymczasowość rozwiązań.

– latają nie tylko do 52 portów w Afryce, ale też do 4 w Stanach i Kanadzie, do Sao Paulo, oraz aż do 21 portów w Azji (w tym ok 10 na Bliskim Wschodzie). Tylko w Europie, LOT ma gęstszą sieć połączeń.   Jeśli LOT szybko nie podniesie swoich lotów, to niedługo może zostać wykupiony przez …. Ethiopian. To by dopiero było:-)

– lokalna kuchnia też jest bardzo unikalna i odmienna od tego co się jada w reszcie Afryki. Podstawą kuchni etiopskiej jest placek robiony ze sfermentowanej mąki jakiegoś tylko tu rosnącego zboża. Injera, bo tak nazywa się ten placek, zastępuje i ryż (czy ziemniaki) i talerze, bo je się wprost z tego miękkiego i nieco gąbczastego placka. To na jego powierzchni leżą różnego rodzaju sosy z warzyw czy mięs. Injera ma bardzo ostry, nieco kwaskowaty smak i pierwsze kęsy mogą być nieco odpychające. Ale cudzoziemiec szybko przywyka do jej specyficznego smaku.

– niewielu wie, że Etiopia jest kolebką kawy. Pochodzi ona z regionu Kaffa, od którego przyjęła swoją nazwę. Ceremonie parzenia kawy to w Etiopii bardzo poważna sprawa.  Jedna z moich przyjaciółek w Warszawie pochodzi z Etiopii. Sprowadza surową, zieloną kawę i przed jej zmieleniem najpierw praży ją na patelni. Choć nie lubię smaku kawy i w ogóle jej nie pijam (w całym swoim życiu wypiłem mniej filiżanek kawy niż palców u jednej ręki), to tak przygotowana kawa mnie  zawsze kusi.

– Etiopia to drugi najstarszy kraj Chrześcijański. Przyjęli chrzest państwowy w IV wieku, kilka lat po Armenii. W północnej Etiopii zachowało się wiele kościołów z V, z VI wieku i oczywiście jeszcze młodszych. Niektóre są drewniane, inne zostały wykute w skałach, albo zaadaptowane w jaskiniach. Kompleks kościołów w Lalibella został wydłubany wgłąb ziemi w litej skale. Architekci starali się stworzyć kopię Jerozolimy. Wszystkie te kościoły robią ogromne wrażenie. Do niedawna ikony tam się znajdujące nie były nawet jakoś specjalnie chronione, ale po kradzieży dokonanej przez jakiegoś Belga kilkanaście lat temu, zwiększono środki bezpieczeństwa i teraz ikony, stare drewniane krzyże, itp. są chowane do … szafek na kluczJ

– każdy region – Lalibela, Gonder, Tigrey, Aksum, itp. – ma swoje własne wzory drewnianych krzyży. Niektóre są tak misterne, że aż trudno się w nich doszukać kształtu krzyża. Większość Etiopejczyków nosi taki mały drewniany krzyżyk na szyi.

– Etiopia jest bardzo ważnym centrum duchowym dla … Jamajczyków, a w szczególności dla Rastafarian, którzy nie do końca wiadomo dlaczego, przyjęli Cesarza Etiopii jako swojego duchowego przywódzcę. Podobno Cesarzowi Haille Selaise wcale się to nie podobało. Bo to chyba był dość skromny człowiek. Kilka lat temu byłem w jego byłym pałacu (dziś to część Uniwersytetu Addis Ababa). Jego pałac był – jak na Cesarza z dynastii wywodzącej się z czasów biblijnych – bardzo mały i skromny. Najlepiej zapamiętałem bardzo małą łazienkę bez żadnych tam złotych klamek i pozłacanych luster. Łazienka w mieszkaniu mojej cioci w Łodzi w latach 70-tych była bardziej okazała:-)

– Etiopia jest krajem górzystym. Jej stolica – Addis Ababa – leży na wysokości ponad 2300 m n.p.m. czyli wyżej niż … Tatry. Powietrze jest tu dość rześkie, a wieczorami wręcz chłodne.

– ze względu na górzyste położenie oraz deszcze w północnej Etiopii jest wiele rzek (jedna z odnóg Nilu zaczyna się właśnie w górach Etiopii), północ jest bardzo zielona. Aż trudno uwierzyć, że w następstwie suszy na początku lat 80-tych nastąpiła prawdziwa klęska głodu. Zmarło miliony ludzi, a Bob Geldorf zorganizował duży koncert charytatywny na Stadionie Wembley, który starsi Czytelnicy fridomii mogą znać pod nazwą „Live Aid”. Jeden z przebojów napisanych specjalnie na ten koncert, stał się globalnym hitem, który mogą znać nawet młodsi Czytelnicy bloga. Przebój ten śpiewały wspólnie największe gwiazdy muzyki lat 80-tych – Michael Jackson, Steve Wonder, Dionne Warwick, Bruce Springsteen, Kenny Rodgers i wielu, wielu innych. Chodzi mi o „We Are The World” J

– Zaledwie rok czy dwa po tym koncercie przyleciałem do Etiopii (po raz pierwszy) by zbierać materiały do mojej pracy magisterskiej na SGPiS-ie. Etiopia była zatem moją pierwszą samodzielną podróżą do „egzotycznego” kraju – oczywiście Polski, Kenii, ani krajów europejskich nie wliczam.

– Etiopia zaskoczyła mnie właśnie swoją zielenią oraz radością … życia. Pomimo, że była wtedy krajem komunistycznymi z tak samo pustymi półkami w sklepach jak w Polsce i widocznym gołym okiem jeszcze większym zamordyzmem, ludzie potrafili się bawić. Trafiłem do kilku prywatnych, nielegalnych restauracji (po prostu u kogoś w salonie jego domu) gdzie oprócz doskonałego jedzenia była muzyka i tańce

– A Etiopejczycy mają niesamowite poczucie rytmu. Ich sposób tańczenia polegający na bardzo szybkim rytmicznym odrzucaniu do tyłu ramion nie da się pomylić z żadnym innym krajem w Afryce.

– górzystość kraju ma jeszcze jedną konsekwencję. O ile mieszkańców Etiopii darzę ogromną sympatią, o tyle ich biegacze długodystansowi i maratończycy, psują mi nieco krwi, bo potrafią pokonywać Kenijczyków. Zwłaszcza, że w odróżnieniu od moich Rodaków potrafią biegać zespołowo, biegnąc na zwycięstwo jednego spośród siebie. Skutecznie odbierają Kenijczykom i Kenijkom monopol na olimpijskie medale na długich dystansach (choć w Rio zdobyli tylko 2 złota w porównaniu do kenijskich 7 czy 8:-)

– Etiopia – w odróżnieniu od reszty Afryki – jest dość tania w podróżowaniu. Można tu znaleźć tanie hotele (nawet do USD 10 za noc), choć oczywiście ich standard jest bardzo niski. Lunch w formie bufetu w hotelu o średnim standardzie to wydatek rzędu USD 2,50, najdroższe danie z karty to USD 4. Piwo w restauracji kosztuje dolara, w słabo oświetlonym lokalnym barze – 50 centów. Taksówka z lotniska do centrum – po ostrym targowaniu się – USD 5. Tym razem nie leciałem samolotem na rejsie krajowym, ale pamiętam, że kilka lat temu dziwiłem się, że było tak tanio.

– Etiopia jest krajem zamordystycznym. W czasach komunizmu bardzo rozbudowano siatkę szpiegów i donosicieli. Sąsiad donosił na sąsiada, a nawet na członków własnej rodziny. To przetrwało ponoć do dziś. Ale dzięki temu, w Addis jest dość bezpiecznie. Kobiety mogą same chodzić po mieście nawet w nocy, nie obawiając się napaści. Inaczej niż w wielu afrykańskich krajach, nie słyszałem o przypadkach okradania turystów.  Choć oczywiście zdarzają się namolni „przewodnicy”. Wczoraj uratowałem przed jednym z nich dwie Polki. Zagadałem je gdy usłyszałem, że mówią po polsku i od razu zapytały czy mogą się dosiąść do mojego stolika na tarasie jednego z hoteli. Chciały się wreszcie pozbyć swojego „plastra”. Gdy próbowałem przekonać owego młodego człowieka by się odczepił, swoją złość obrócił przeciwko mnie. Ale na szczęście nic się nie stało.

– Zamordyzm ma też inne oblicza. Obecny premier Etiopii postawił na walkę z korupcją. Ponad trzykrotnie podniósł ministerialne pensje i zakazał ministrom posiadania jakiegokolwiek biznesu (zakaz obejmował też członków ich najbliższej rodziny). Jednocześnie zapowiedział swoim ministrom, że za próbę korupcji nie tylko zostaną natychmiast zdymisjonowani, ale dodatkowo to w więzieniu będą czekać na wyniki śledztwa. Korupcja ponoć zniknęła (tak jak w Gruzji) i dziś gospodarka szybko się rozwija. Widać to po ilości budowanych dróg i wieżowców w Addis. Chińczycy zbudowali też tu coś w rodzaju metra/kolei podmiejskiej.

Ufff! Wyszła z tego wpisu ogromnie duża laurka dla Etiopii. Wynika to pewnie z tego, że zupełnie nie rozumiem dlaczego tylu Polaków zaczęło ostatnio latać do Gambii (sam stamtąd wróciłem kilka tygodni temu), a tak niewielu przyjeżdża tutaj. Atrakcyjności tych dwóch krajów nie sposób jest nawet porównywać:-) Dla mnie, Etiopia to obok Kenii, RPA, Tanzanii i Namibii (może Seszeli jeśli komuś wystarczą same tylko piękne plaże) najciekawsze kraje Afryki. Może dodam kiedyś jeszcze do tej listy Madagaskar i Mozambik – byłem w tych krajach tylko po jednym razie i zbyt krótko by wiele zobaczyć.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

14 Responses

  1. Witaj Sławku. Nie ukrywam, że trochę Ci zazdroszczę podróży, szczególnie że w Polsce teraz temperatury mocno poniżej zera. Przeczytałem ostatnio książkę Timothy’ego Ferrissa “4-godzinny tydzień pracy”. Tim w tej książce podaje, że w większości wypadków wystarczy kwota ok 1600 USD miesięcznie, żeby móc zamieszkać w większości krajów świata. Ponieważ wiem że w tym temacie masz o wiele większe doświadczenie, niż większość czytelników bloga, opisz proszę jak kształtują się koszty pobytu w takich krajach. Bo czasami myślę sobie, że wystarczy nie taki wielki dochód pasywny, żeby móc pomieszkać w różnych krajach i cieszyć się słońcem o tej porze roku. Pozdrawiam gorąco. Marek

    1. Marek, też czytałem tę książkę, ale jakoś nie zapamiętałem tej kwoty. USD 1600 miesięcznie daje budżet rzędu USD 53 na dzień. W wielu tropikalnych krajach to sporo kasy. O ile mieszkasz w dużym mieście i nie wynajmujesz mieszkania na dłużej, tylko zatrzymujesz się w hotelach, to właśnie ta pozycja będzie najpoważniejszą w Twoim budżecie.

      Ethiopia jest dość tania. Za dość słaby hotel w samym centrum starej Addis Ababy płaciłem ok USD 10 za noc. Pozostałe kraje Afryki są dużo droższe. Niektóre wręcz bardzo drogie – np Angola. Teraz mieszkam w Nairobi, praktycznie w samym centrum. Hostel YMCA (oddzielny pokój z własną łazienką) kosztuje nieco mniej niż USD 20 za noc. Cena obejmuje śniadanie w formie cienkiego bufetu oraz korzystanie z basenu (duży, 33-metrowy basen w niezłym stanie, położony w bardzo zielonym ogrodzie). Lunch w formie bufetu na dość malowniczym tarasie kosztuje USD 4-6, za zwykłe danie można zapłacić nawet USD 2. Piwo w sklepie kosztuje USD 1,50, dość drogim barze USD3. Tak więc USD 53 dziennie powinno spokojnie wystarczyć. Oczywiście gdyby ktoś zamieszkał w jakiejś małej wiosce i dostał pozwolenie na postawienie małej lepianki na czyjejś ziemi w zamian za pomoc na roli, to USD 1600 mogłoby mu starczyć nie na miesiąc tylko na rok, albo nawet dwa:-)

      W Kenii dość drogie są wjazdówki do parków narodowych. Dla rezydentów są tańsze, ale turyści kiedyś płacili USD 20-30 za dzień; dziś to chyba USD 50-60 za dzień. Noclegi w Parkach narodowych kosztują ok USD 150-200 za noc (ekskluzywne lodges mogę kosztować nawet USD 5000 za noc), choć za miejsce w prostym namiocie na prostym kempingu można zapłacić tylko USD 5. Wiele zależy od preferowanego stylu podróżowania.

      Drogie są też wyspy na Karaibach. Ale już Azja (za wyjątkiem Japonii, Korei, Hong Kongu i Singapuru) jest dużo tańsza od Afryki. Ameryka Południowa i Środkowa również. Tak więc wiele zależy od destynacji, od standardu, od tego czy przebywasz w jednym miejscu, czy też chcesz się często przemieszczać. Niemniej wydaje mi się, że budżet rzędu USD 1600 miesięcznie oferuje w tropikach wiele możliwości wyboru:-)

  2. Sławku, czy szczepisz się wyjeżdżając do krajów Afrykańskich? Czy przy wjeździe do Etiopii są wymagane jakieś szczepienia?

    Po takiej laurce wpisuję Etiopię na listę moich miejsc do odwiedzenia :-))) Szczególnie interesują mnie owe ikony zamykane na kluczyk w szufladach – mam nadzieję, że można je obejrzeć i sfotografować? Jak to dobrze, że są miejsca, gdzie nie dotarł lub nie był skuteczny ikonoklazm… Aż mnie serce boli, gdy myślę ile pięknych ikon zniszczono…

    1. Aga-ta, Etiopia jest zdecydowanie warta odwiedzenia, zwłaszcza jej północna część.
      A jeśli chodzi o szczepienia, to warto w Afryce mieć książeczkę szczepień. Nigdy nie wiadomo kiedy się przyda. Ostatnio przy wjeździe do Etiopii o nią nie pytano. Natomiast zapytano mnie przy przylocie do Kenii z Etiopii. Kenia widać uważa, że istnieje zagrożenie w Etiopii. Z mojego doświadczenia, trudno przewidzieć więc książeczkę lepiej mieć.

      Wiele lat temu zabierałem ze sobą książeczkę nieaktualną lub na nazwisko mojej żony, gdy nie mogłem odnaleźć własnej. Działały. Dziś mogłoby być z tym trudniej:-)

    1. Jacek, dzięki za polecenie tej książki. Czytałem ją jakieś 30 lat temu i nie pamiętam szczegółów. Pamiętam tylko opis różnych intryg by znaleźć się w najbardziej bliskim kręgu załuszników Cesarza. Ale to pewnie typowe dla każdego dworu, również tego politycznego. Czy mogłbyś proszę przypomnieć co masz konkretnie na myśli?

      1. Książkę czytałem kilka lat temu i nie wyłaniał się z niej raczej obraz skromności Halje Selasie.
        Pamiętam, że obraz dworu był mocno groteskowy.
        Cesarz był otoczony pochlebcami, przekonany o swej nieomylności i skrajnie oderwany od rzeczywistości.
        Na dworze było pełno funkcji typu podnóżkowy najjaśniejszego pana, poduszkowy najjaśniejszego pana etc :)

        Ciekawa sprawa dlaczego Rastafarianie uznali jego boskość. :)

        1. Jacek, rzeczywiście dwór był bardzo rozbudowany, aż groteskowy. Ale widziałem jego pałac – choć duży i jak na warunki etiopejskie bardzo luksusowy, to jednak w mojej ocenie wyglądał skromnie. Zapytałem o to przewodnika, który potwierdził, że Cesarz był dość skromnym człowiekiem. Niektórzy dzisiejsi prezydenci, zwykli ministrowie, posłowie, a nawet oficerowie afrykańscy mają bardziej rozdmuchane ego.

        2. Jacek, rzeczywiście dwór był bardzo rozbudowany, aż groteskowy. Ale widziałem jego pałac – choć duży i jak na warunki etiopejskie bardzo luksusowy, to jednak w mojej ocenie wyglądał skromnie. Zapytałem o to przewodnika, który potwierdził, że Cesarz był dość skromnym człowiekiem. Niektórzy dzisiejsi prezydenci, zwykli ministrowie, posłowie, a nawet oficerowie afrykańscy mają bardziej rozdmuchane ego.

  3. Witam????z ciekawością czytam twój blog ,dziękuję że przekazujesz swoje doświadczenia ????dużo się dowiedziałam ,ale jeszcze mam pytanie na temat bezpieczeństwa w kraju ?mam lecieć za tydzień a podobno msz odradza więc nie wiem sama co robić ,,,a tak marzy mi się Etiopia ????a mam w planie północ i południe

    1. Gosiu, Etiopia jest w miarę bezpieczna. Ze względu na to, że był to (i w dalszym ciągu nadal jest) kraj zamordystyczny, to praktycznie nie istnieje tu drobna przestępczość. Po ulicach Addis wieczorem chodzą same kobiety, co jest ewidentną oznaką tego, że jest tu bezpiecznie. Ale oczywiście uważaj.

      Nie przyjmuj też ofert “pomocy” ze strony młodych facetów chcących Ci nieść pomoc. To zwykli naciągacze. Ostatnio będąc w Addis “ratowałęm” dwie Polki mieszkające w Chicago właśnie przed takim naciągaczem. Omijaj ich, a gdy będziesz rzeczywiście potrzebowała pomocy, to zwróć się o nią sama, do wybranej przez siebie osoby. Najlepiej innej kobiety. W Etiopii można się w miarę łatwo dogadać po angielsku więc nie powinno to być problemem.

      Kiedy jedziesz do Etiopii? Ja też się tam jeszcze wybiorę w lutym lub marcu. Dwa tygodnie pouczę się amharskiego w Addis, a potem przez południową Etiopię chcę wrócić drogą lądową do Kenii.

  4. Cześć. Wybiera się w tym roku do Etiopii rowerem i chciałbym zwiedzić pustynię Danakilską. Słyszałem że jest tam niebezpiecznie i że trzeba wynajmować obstawę wojskowa. Jesli masz informację na ten temat albo możesz mi podać namiary jak to sprawdzić- będę wdzięczny.

    Pozdrawiam

    1. Maciek, niestety nie znam tematu i nie mogę Ci pomóc. Spotkałem kiedyś Niemca, który całą Etiopię (i nie tylko) przejechał na rowerze, ale nie mogę znaleźć w tej chwili jego namiarów w mailach. Sorry. Jeśli znajdę (nikła szansa niestety), to Ci prześlę na Twojego maila.

      Powodzenia! Udanej wycieczki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.