Pocztówki

Pocztówki są chyba niemal tak stare jak poczta. Te pierwsze były chyba ręcznie rysowanymi widoczkami przedstawiającymi największe atrakcje danego miasta lub regionu. Wysyłało się je jako pozdrowienia – o wiele mniej intymne niż listy, które dla zabezpieczenia ich treści były nawet lakowane i stemplowane unikalną pieczęcią. Pocztówki za to nie skrywały swojej treści przed oczami postronnych.

Gdy nastała era masowej turystyki, pocztówki wysyłano po to by pochwalić znajomym czy rodzinie dokąd to się wyjechało. Po to by im też pokazać, że się o nich myślało nawet będąc gdzieś daleko. Po to by się z nimi podzielić pięknem zwiedzanych miejsc.

Ostatnio pocztówki są w regresie. Po co chwalić się wyjazdem pocztówką skoro zdjęcie na Facebooku dotrze natychmiast? Po co wysyłać jedną pocztówkę skoro zdjęć można zamieścić niezliczoną ilość? Po co dzielić się pięknem odwiedzanych miejsc skoro i tak wszyscy je widzieli w pięknych albumach, w kolorowych czasopismach, na kanałach podróżniczych, w internecie, na blogach podróżników i w setkach innych miejsc?

Ja natomiast dalej wysyłam tradycyjne pocztówki. Coraz trudniej jest je znaleźć; nawet w sklepach z pamiątkami nie zawsze można je znaleźć. W Somaliland w ogóle nie ma sklepów z pamiątkami. W Lilongwe (stolicy Malawi) pocztówek bardzo długo szukałem. Podobnie było w Swaziland, Burundi oraz w Rwandzie.

Początkowo wysyłałem je swoim znajomym oraz rodzinie. Były takie momenty, że z każdego miejsca wysyłałem po kilkadziesiąt pocztówek. Większość adresów moich znajomych znałem już nawet na pamięć. Po tym jak zobaczyłem całą kolekcję pocztówek (głównie ode mnie) u moich teściów, to pozazdrościłem im i zacząłem wysyłać pocztówki również sam do siebie.

Po jakimś czasie zorientowałem się, że niektórym znajomym przestało się podobać otrzymywanie pocztówek ode mnie. Nie chciałem im psuć nastroju swoimi beztroskimi i egzotycznymi podróżami. Przestałem im wszystkim wysyłać pocztówki i wysyłam już je tylko sobie (z każdego odwiedzanego miejsca, choćby z Krakowa, Łodzi czy Gdańska) oraz – dużo rzadziej – do biur Mzuri w Łodzi oraz w Warszawie.

Po powrocie z zimowania w Afryce znalazłem – dopiero wczoraj – w skrzynce pocztowej aż 40 pocztówek z Afryki oraz 3 z Estonii:-). Ułożyłem je sobie chronologiczne i dzięki tekstom na odwrocie pocztówek mogłem znów przypomnieć sobie niemal cały swój ponad 4-miesięczny pobyt w Afryce. Siedziałem nad nimi długimi godzinami i miałem niezły ubaw.

Nie znam drugiej osoby, która też przysyłałaby sama sobie pocztówki ze świata. A nawet jeśli gdzieś jest taki wariat, to na pewno nasze kolekcje się różnią. Niemożliwe byśmy przysłali sobie dokładnie ten sam zestaw pocztówek dokładnie z tych samych miejsc, dokładnie z tymi samymi znaczkami pocztowymi na odwrocie, dokładnie z takimi samymi tekstami. Więc chyba moja kolekcja jest absolutnie unikalna. Ale nie to stanowi dla mnie jej największą wartość. Największą wartością są wspomnienia i pozytywne emocje, które ta kolekcja gromadzi.

Kartki z życzeniami świątecznymi, które są masowo wysyłane przez różne korporacje nie wzbudzają tylu moich emocji. Pewnie! to miłe, że ktoś o Tobie pamięta i że zechciało mu się zadać trudu by napisać również do Ciebie. Kartki mają często piękne, często wzruszające teksty i są pięknie, pomysłowo zrobione. Same Święta też mnie wzruszają. Ale z tych sztampowych kartek trudno mi wydobyć jakiekolwiek emocje, jakąkolwiek pozytywną energię.

Jeszcze mniejsze wrażenie robią na mnie maile ze świątecznymi życzeniami, a SMS-y po prostu zapychają moją skrzynkę odbiorczą. Takich SMS-dostałem ostatnio bardzo wiele, część nawet nie wiedziałem od kogo przyszła i na wiele z nich – wstyd się przyznać – nawet nie odpowiedziałem. Mam nadzieję, że nikogo z Was nie uraziłem swoją gburowatością. Nie tyle chciałem być gburem, ile nie pociągała mnie perspektywa ślęczenia nad klawiaturą telefonu by wysłać bezduszne życzenia bez silnego wewnętrznego przekonania do tego co robię. Ciepło energetyczne SMS-ów oceniam na temperaturę blisko O st C.

Mam prośbę do Was. Prawie codziennie do Was piszę tu na łamach fridomii. Robię nowe wpisy, komentuję Wasze komentarze. Poznaję niektóre z Waszych historii, ale i tak – za każdym razem gdy mam okazję spotkać kogoś z Was w realu – odczuwam ogromną dysproporcję w stopniu naszej znajomości. Moi rozmówcy wiedzą o mnie dużo więcej niż ja o nich. Oczywiście wynika to z tego, że to ja się przed Wami otwieram (jak chociażby tym wpisem) już od blisko 7,5 lat.

Moja prośba do Ciebie: przyślij mi proszę w najbliższym czasie pocztówkę z miejsca gdzie teraz jesteś lub dokąd się wybierasz na majówkę i napisz proszę coś od siebie. Oczywiście nie muszą to być żadne intymne, zbyt prywatne informacje, cokolwiek. Zrobisz mi tym ogromną przyjemność:-)

Dla ułatwienia podaję mój adres pocztowy:

Slawek Muturi

Al. Niepodległości 221/1

02-087 Warszawa

Wiem, że to o co proszę wymaga od Ciebie nieco wysiłku – kupić pocztówkę, znaczki, coś napisać, zaadresować, wysłać – ale będę ogromnie wdzięczny za każdą otrzymaną pocztówkę. Za każdą treść, za każdą emocję i za każdą pamiątkę:-)

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

14 Responses

  1. Witam Slawku:) Doprawdy jestes jedyna znana mi osoba, ktora wysyla do siebie pocztowki:) Ja tez jestem fanka wysylania kartek ale sobie zwykle kupuje, nie wysylam:) Niestety nie jest to zbyt popularne obecnie – wysyla sie raczej fotki przez Whatsapp lub Viber – dlatego ja nie dostaje prawie wcale. Ale nie zmienia to faktu, ze co roku wysylam. Nie podrozuje duzo – zwykle raz, dwa razy do roku i moi znajomi raczej ciesza sie z pocztowek. Niektorzy z nich przechowuja je przez dlugi czas, ale nie znaczy to, ze sie odwzajemniaja;D – formy elektroniczne dominuja!
    Pozdrawiam serdecznie.

  2. Bardzo ciekawa inicjatywa. Lepsza od lajkowania czy innych internetowych gier. Dająca cząstkę siebie.
    Podejmuję wyzwanie. Lepiej późno niż wcale.

    1. Andrzej, dzięki za ciepłe słowa.

      Dzięki też tym wszystkim z Was, którzy już przesłali mi pocztówki. Nie mam ich w tej chwili wszystkich przed oczami, ale pamiętam pocztówki m.in z Namysłowa, Kędzierzyna-Koźle, Ustki, Londynu oraz jednego z miast Irlandii – jeśli mnie pamięć nie myli – Galoway? (w którym jeszcze nie byłem).

      Każda z tych pocztówek spowodowała bardzo szeroki uśmiech na mojej twarzy i sprawiła mi ogromną radość.

      Tak jak trafnie napisał Andrzej – widzę w nich cząstkę Was. Zdjęcia miejsc, w których przebywacie i które wybraliście specjalnie dla mnie, tekst, który piszecie, sposób w jaki adresujecie pocztówkę.

      Ale odkryłem też coś innego, niby oczywistego, a jednak nieco zaskakującego. Pocztówka to również osobisty charakter pisma. Choć jesteś Robert jednym z najaktywniejszych Fridomiaków, to do tej pory znałem Twoje “pismo” jedynie na bezpłciowej, zupełnie odczłowieczonej, pozbawionej wszelkiego charakteru klawiaturze:-). Pismo odręczne to jednak co innego niż równe literki na ekranie komputera. Niosą inną wagę emocji i energii. Dodam, że od razu rozpoznałem charakter pisma Joli – swego czasu dość często pisaliśmy do siebie dłuuugie listy (w epoce gdy nie było internetu, SMS-ów, FB oraz innych nowoczesnych, pozbawionych indywidualnego charakteru form komunikacji). Jolu, miło mi było zobaczyć znów po latach Twoje pismo. Tak jak Ty sama, nic a nic się ono nie zmieniło:-)

      Jeszcze raz, ogromne dzięki wszystkim z Was. Te pocztówki spowodowały, że z nowym optymizmem patrzę na tę pochmurną rzeczywistość, która nas w Warszawie ciągle otacza:-)

      1. Co do charakteru pisma, to nie wyciągaj zbyt pochopnych wniosków ;-) Tę kartkę do Ciebie pisałem co prawda ja sam odręcznie, ale miałem myśl, żeby poprosić mojego 7-letniego syna coby fajnie cosik napisał ;-) To byś się zastanawiał co to za kulfony przyszły.

        Sama kartka już wysłana z Poznania – na weekend majowy 1-3 maja nie zdołałem zlokalizować czynnej poczty w Ustce ;-)

  3. Galway(Zachodnia Irlandia):)Naprawde piekne miasto.popularne wsrod turystow.Niedaleko piekne klify(ok 200m. wysokie)a w drugim kierunku przepiekna kraina hobitow Connemara.pozdrawiam
    ps.Zapraszam Slawku zwlaszcza w lato jak nie pada tak czesto deszcz:)

    1. Szymon, dzięki za śliczną kartkę oraz za zaproszenie do Galway. Postaram się skorzystać przy najbliższej okazji. Oprócz Dublina oraz Belfastu, Irlandii praktycznie nie znam, a wiem, że jest to piękny kraj.

  4. Może w takim razie spodoba Ci się postcrossing! Dobra opcja aby zebrać kolekcję pocztówek z różnych miejsc na świecie i samemu czerpać radość z wysyłania :D
    A jeśli chodzi o kupowanie kartek polecam sklepy internetowe – sama byłam na początku sceptyczna, no bo jak to tak przez internet, ale na prawdę warto. Jest ogromny wybór z wielu kategorii :)
    Zakończę trochę chamską reklamą – po więcej informacji zapraszam na bloga – PenPalsCommunityPoland;)

    1. Daria, dzięki za podpowiedź. Jednak mi nie tyle zależało na powiększaniu mojej kolekcji pocztówek, ani na otrzymywaniu pocztówek “ze świata” (sam sobie ich wysyłam całkiem sporo; kilka dni temu znalazłem w skrzynce pocztówkę z Lusaki (Zambia), którą wysłałem sam sobie w lutym br:-). Chciałem lepiej poznać Fridomiaczki i Fridomiaków i zasugerować, że wolę taką formę okazywania pamięci niż SMS-ową:-)

      Przy okazji, dziękuję Wam serdecznie za pocztówki m.in. z Olecka, Gdańska, Sieniawy, Lublina, Łodzi, Łańcuta oraz Paryża i Bangkoku:-)

  5. Dziękuję za kolejne partie pocztówek. Ostatnio otrzymałem je m.in z Koszalina, Wąchocka, Sofii oraz Bytomia. Dziękuję też za propozycję zostania mleczarzem w Dublinie w ramach moich zawodów emeryta (Artur mam nadzieję kiedyś skorzystać z Twojej propozycji:-), za zaproszenie do Złotowa, za zachętę do powrotu na antenę Kontestacji z Żołyni, oraz za pozdrowienia w języku swahili z Triestu.

    Dziękuję za każdą otrzymaną pocztówkę. Każda sprawia mi wiele radości. Jest mi niezmiernie miło, że o mnie pamiętacie. W tych kartkach czuję duszę, czuję sympatię jakiej nie odczuwam odczytując SMS-a. Wyobrażam sobie jak taką kartkę kupujecie, podpisujecie, naklejacie znaczek i wrzucacie do skrzynki – pewnie z ciepłym uśmiechem na ustach, że możecie sprawić trochę radochy temu pokręconemu, staroświeckiemu dziwakowi:-) Duże dzięki!

  6. Dziękuję Wam wszystkim za kolejne partie (tym razem już wakacyjnych) pocztówek, które mi przysyłacie. To bardzo, bardzo dla mnie miłe.

    Udanych wakacji – słońca, dobrej pogody ducha, zdrowia, relaksu, fantastycznych doznań (w tym również kulinarnych oraz estetycznych), niezapomnianych przygód, doładowania baterii, miłego towarzystwa, nowych idei i inspiracji. Wszystkiego naj!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.