Ile mieszkań od deweloperów kupują inwestorzy?

Według raportu firmy Reas ostatnie 17 kwartałów (ponad 4 lata) były dla deweloperów bardzo dobre. Odnotowują stale rosnącą sprzedaż przy względnie stabilnych cenach mieszkań. Roczne wzrosty sprzedaży wyniosły w tym okresie średnio ok 20% r/r.

Ceny mieszkań wzrosły od Q1 2014 gdy wprowadzono program MdM. Szacuje się, że 20% wszystkich kupowanych od deweloperów mieszkań jest dofinansowywanych z programu MdM. Czyli co piąte.

Podczas niedawnego seminarium z okazji 20-lecia istnienia firmy Reas, jedna z dyrektorek BGK, odpowiedzialna za program MdM powiedziała, że w latach 2014-2017, BGK otrzymało aż 94 tyś wniosków, z czego 61% dotyczyło mieszkań i domów z rynku pierwotnego. Kwota dofinansowania z budżetu państwa wyniosła dotąd PLN 460 milionów. Wartość zakupionych mieszkań to ponad PLN 20 mld. Warszawa stanowi 21% wszystkich wniosków. W ciągu ostatnich dwóch kwartałów, w samej tylko Warszawie złożono ponad 14 tyś nowych aplikacji o dofinansowanie MdM. To tyle ile zwykle składanych jest wniosków w całym roku.  Co ciekawe, aż 500 wniosków o dofinansowanie zostało złożonych przez kupujących dysponujących dochodami w wysokości co najmniej PLN 15 tyś miesięcznie.

Jak kształtuje się struktura popytu?

Reas zrobił w marcu br ankietę wśród deweloperów sprzedających mieszkania w 6 największych polskich aglomeracjach – Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Poznań i Trójmiasto. Otrzymał odpowiedzi od deweloperów reprezentujących ok 29% całej dostępnej aktualnie oferty mieszkań.

Nie wiem dokładnie jaką metodą poszczególni deweloperzy szacowali ile mieszkań kupują od nich inwestorzy (vs konsumenci mieszkań, na własne potrzeby), ale wg ich szacunków jest to ok 29% wszystkich sprzedanych mieszkań. Oznacza to zakupy na poziomie ok 18.100 mieszkań rocznie.

Mam nadzieję, że w tej liczbie, lwia część przypada na Fridomiaków i Fridomiaczki, czego Wam serdecznie życzę:-)

 

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

42 Responses

  1. Myślę że warto byłoby pokazać symulację wpływu dofinansowań na ceny i charakter rynku. Jesteś w stanie zrobić takie zestawienie/podsumowanie?

    1. Catherine, niestety nie jestem w stanie zrobić takiego zestawienia – brak danych oraz umiejętności. Natomiast wpływ programu MdM na wzrost cen był dowodzony w raporcie firmy Reas. Pani z BGK też pokazywała, że dość duży odsetek kupowanych mieszkań był w górnej kwocie limitu określonego przez BGK dla każdego województwa (niestety nie pamiętam jaki to był odsetek).

      Jeśli chodzi o charakter rynku, to tak jak wspominałem, program MdM wytworzył sztuczny segment kupujących – ok 20% sprzedawanych przez deweloperów mieszkań było dofinansowanych programem MdM. Ten segment zniknie z rynku wraz z zakończeniem programu MdM.

  2. Ja juz kupilem 3 mieszkania od deweloperow. Moze trudniej negocjowac ale za to nie ma niespodzianki podczas remontu. Pozdrawiam

      1. Jakie zwroty z inwestycji Wam wychodzą? Dla mnie głównym problemem z mieszkaniami deweloperskimi jest brak możliwości przyśpieszonej amortyzacji, w efekcie zwrot z nowego meiszkania musi być o jakieś 20% wyższy od zwrotu z mieszkania starego żeby zysk wyszedł taki sam.

        1. 1. kawalerka, 230k (z remontem), roczny przychod 17k
          2. mieszkanie 70m, 440k (z remontem), roczny przychod 36k
          3. mieszkanie 70m, 440k (z remontem), roczny przychod 36k

  3. Czesc Slawku,
    Czy nie obawiasz sie, ze mamy juz bańkę na rynku ? Kogo nie zapytam, albo własnie kupił mieszkanie, albo ma zamiar, albo myśli o kupnie mieszkania na inwestycje. Wasze CFI zgarnia 7 mln w kilka tygodni zamiast planowanych 1.5 M.

    Z jednej storny to może naturalne bo moi znajomi są w takim wieku (32 lata) oraz ja zacząłem się otaczać ludźmi, którzy inwestują w nieruchomości lub pracują w branży, ale z drugiej mam wrażenie że rynek chłonie wszystko co się na niego rzuci.

    1. xav, nie widzę żadnych oznak bańki – ceny mieszkań nie rosną, czynsze nie spadają, pustostany nie rosną. Pamiętaj, że rynek nieruchomości jest – w każdym kraju – oooooggggrrrooommmnnnyyy. 13 mln mieszkań po średnio 250.000 zł/sztukę daje rynek o wartości 3 trylionów 250 miliardów. To nie jest rynek na którym inwestycje warte kilka miliardów są w stanie wywołać bańkę. No chyba, że ludzie nagle by dostali małpiego rozumu…

      Mam na myśli, że to raczej oczekiwanie wzrostu cen może ten wzrost napędzić niż sam tylko (nieco) zwiększony popyt.

      1. Już kiedyś tutaj w ten sposób pisałem, ale mam wrażenie, że o kupnie mieszkań na wynajem łatwiej jest gadać, niż faktycznie to zrobić. Nawiązuję do komentarza xav:

        “Kogo nie zapytam, albo własnie kupił mieszkanie, albo ma zamiar, albo myśli o kupnie mieszkania na inwestycje.”

        Rozejrzyj się NAPRAWDĘ wokół siebie, sprawdź znajomych i rodzinę. Ile osób znasz, a ile z nich faktycznie POSIADA kupione mieszkanie na wynajem? Takie “myślenie” albo posiadanie “zamiaru” to tylko gadanie. A prawda jest taka, że mało kto, nawet jeżeli gada, faktycznie kupuje czy posiada mieszkanie na wynajem. Obracam się np. w kręgu prawników, księgowych, doradców podatkowych. Pomimo, ze wszyscy niby “myślą” o mieszkaniach, to ilu z nich posiada je naprawdę? Naprawdę garstka, może 5 % osób?

        1. Robert, masz rację. Pomiędzy zamysłem, a działaniem droga jest zwykle bardzo długa. I wyboista. I wiele z niej zjazdów w różnego rodzaju opcje oraz mnóstwo zjazdów w … ślepe załuki:-)

        2. Robert, na pzestrzeni ostatnich 10 lat moge powiedziec ze % osob posiadając mieszkanie na wynajem rośnie, i zdecydowanie przyspiesza w ostatnich 5 latach.

          pzdr
          flow

      2. Ceny mieszkań rosną. Obserwuję ceny od 2005 roku.
        W 2005 roku w Bydgoszczy kupiłem mieszkanie w kamienicy w stanie deweloperskim za 1200 zł/m2. W 2011 od dewelopera w stanie deweloperskim 3800 zł/m2 a teraz poniżej 4500 zł/m2 od dewelopera nie ma nic. A Często ceny są 5000 – 5500 zł/m2.

      3. Kolejną przesłanką na brak bańki jest to, że rynek deweloperski wydaje się być w równowadze. Wg danych Reas nowe uruchomienia mieszkań są zgodne z ilością sprzedawanych mieszkań. Poziom inwentarza niesprzedanych mieszkań powoli, ale systematycznie spada.

        Rynek zdaje się być w tej chwili w równowadze. Bańka to efekt (oraz przyczyna gdy te czynniki zaczną sie nawzajem napędzać poprzez sprzężenie zwrotne) nierównowagi rynkowej.

    2. Jeżeli chodzi o kawalerki w dobrych lokalizacjach dużych miast, inwestorzy często stanowią w tym momencie 100% kupujących. Dla konsumentów zostają większe mieszkania.

    3. Xav: mi też się wydaje 30% podejrzanie dużą liczbą a bańka ma to do siebie, że jej nie widać dopóki nie pęknie jak się to stało w hiszpani czy stanach zjednoczonych. Z drugiej strony widzę trzeba zdać sobie jednak sprawę, że faktycznie wiele osób gada, że myśli ale później nie wiele z tego wychodzi. Dodaj jeszcze pod uwagę fakt, że wchodząć na tego typu fora gdzie wszystko jest o wynajmie masz takie wrażenie, że wszystko się kręci wokół inwestowania w nieruchomości co prawdą nie jest.

      Ja przy wynajmie mam trochę inne wrażenie a mianowicie ludzi – których zgłasza się dosyć wiele – bardzo często nie wpuściłbym do własnego mieszkania. Bardzo często są to no co tu dużo mówić kompletna patologia. Niektórzy są niesamowitymi aktorami “-pali pani, – a gdzie tam, – ma pani zwierzęta – żadnych zwierząt, -pracuję pani – tak jasne”, papiery się zgadzają, wynajmujesz, później po miesiącu odwiedzasz takiego wynajmującego ściany zółte od papierosów, po mieszkaniu lata królik i sika gdzie mu się akurat uda, okazuje się, że już nie pracuje bo jej się nie chciało. Całe mieszkanie do remontu po 1 MIESIĄCU. Spróbuj taką osobę wyrzucić. Fajnie prawda? Oczywiście możesz takie mieszkanie oddać Mzuri które takiej osobie też by wynajęło. Właściwie mieszkanie po takim lokatorze masz zdewastowane po “okresie najmu”. O ile zarobisz tyle żeby starczyło na remont jest fajnie. Oczywiście takich wpisów tutaj nie znajdziesz bo tutaj jest “pasywny dochód” i wszystko kolorowo. Do tej pory nie znalazłem wpisu który by poruszał ten temat bo to “mały procent mieszkańców”. Kurczę niestety to mały procent nie jest. Najciekawsze są “ja wynajmę dla dziewczyny, za nią podpiszę umowę, mogę wpłacić za pół roku z góry….”. Fajny chłopak prawda? Nie wiem jak Mzuri postępuje w takiej sytuacji ale ja takiej osobie z góry dziękuje oczywiście.

      Oczywiście jeśli się ktoś nastawia, że po każdym najemcy będzie robił generalny remont to żaden problem.

      Zabawa w wynajem bez własnego zaangażowania nie polecam.

      1. Michał, mógłbym Ci opowiedzieć jak Mzuri sobie radzi z tymi problemami, ale czuję że i tak byś powiedział, że nie mówię prawdy, bo tutaj “jest pasywny dochód i musi być kolorowo”, nieprawdaż? :-)))

        1. myślę, że Mzuri zarządzając kilkoma tysiącami mieszkań nie wie dokładnie co się dzieje w każdym mieszkaniu. Ciekawi mnie jednak co się dzieje jeśli Mzuri wynajmuje komuś mieszkanie pół roku albo rok które to siłą rzeczy do Mzuri nie należy a przy odbiorze mieszkanie jest zupełnie zdewastowane.

          Można próbować obciążyć najemcę i wystawić mu rachunek na kilkanaście albo kilkadziesiąt tyś. zł ale oboje wiemy, że taka osoba w życiu nie zapłaci tych pieniędzy. Ubezpieczenie? Raczej bym nie liczył może chociaż teraz tak ubezpieczenia działają, że to żaden problem…. A więc co Mzuri robi w tego typu sytuacjach?

          Nie mówię o klasycznym “najemca nie płaci” bo to zupełnie inny temat. Kiedyś myślałem, że największym problemem w najmie jest jak najemca nie płaci, teraz wiem, że największym problemem są ludzie dewastujący mieszkania. Jak można zdewastować mieszkanie? A więc jeśli mieszkanie jest umeblowane to mogą być poniszczone wszystkie meble. Jeśli mieszkanie było dla ludzi niepalących a ciągle ktoś palił to wiadomo śmierdzi. Jeśli ktoś miał małego psa albo królika to wszystkie panele obsikane. Pół biedy jeśli przez panele nie przeszło. Jeśli przeszło to panele do wymiany. Zresztą wyobrażnia wynajmujących nie zna granic. Mi się to nie zdarzyło ale słyszałem historię jak ktoś sobie zrobił tarczę z drzwi i rzucał nożem… mojej cioci w wynajmowanym mieszkaniu np. podpalili drzwi bo najemca z kimś zadarł. Przykro mi Sławku ale takich historii nie pamiętam z twoich książek czy bloga. Jedyne co pamiętam to to, że ktoś nie płaci ale ponieważ ja podpisuję umowy o najem okazjonalny to akurat niepłacenie to najmniejszy problem.

        2. Michał, trudno mi opisać przypadki zdewastowanych mieszkań gdzie wszystkie meble zniszczone, drzwi spalone, panele do wymiany, ognisko na środku pokoju (o takich przypadkach też słyszałem legendy) bo takich przypadków nie znam, nie spotkałem się z takowymi.

          Na Twoim miejscu uważałbym ze stwierdzeniami typu “niepłacenie to najmniejszy problem”. Nawet umowa najmu okazjonalnego Cię przed tym nie uchroni. Wystarczy, że właściciel mieszkania, do którego ma zostać wyprowadzony najemca zgłosi w sądzie “zmianę sytuacji mieszkaniowej” – np zajście w ciążę, zamiar sprzedaży mieszkania, itp – a sąd nie wyda klauzuli wykonalności. Komornik będzie miał wtedy związane ręce. Oby Cię to nie spotkało, jednak uważaj, bo najem okazjonalny nie jest żadnym magicznym rozwiązaniem. Niestety.

        3. Nie wiem skąd masz aż tak złe doświadczenia, musiałeś mieć strasznego pecha, albo może kierujesz się przesądami ludowymi albo zasłyszanymi w necie…. Podam na moim przykładzie tych moich 20 mieszkań i jakoś nigdy z czymś takim póki co się nie zetknąłem. Zaniżam może średnią? Jestem wyjątkiem? Przez ostatnich kilka lat nikt mi nie zniszczył żadnego mieszkania.

        4. umowa o najem o okazjonalny ma funkcję straszaka przede wszystkim. To, że może w niej pójść coś nie tak – zgadza się. Jeśli jednak porównam do umowy o najem zwykły to jest przynajmniej “coś”. Jeśli mówimy o tym, że miałem “pecha” to zabawne, że wiele ludzi którzy zajmują się najmem tego “pecha” też mieli. Wystarczy przejść się na jakieś spotkanie mieszkalnicznika i pogadać z ludzmi. Proszę mnie nie zrozumieć źle nie mówię, że każdy najemca taki jest tylko, że miałem paru takich którzy naprawdę potrafią uprzykrzyć życie. To są zupełnie dwie różne rzeczy. Przykro mi to nie są “legendy” tylko samo życie. Ciągle niestety nie wiem jak “Mzuri” sobie z takimi sytuacjami radzi bo po 1. to są “legendy” a po drugie każda sytuacja jest inna, po trzecie pewnie to jest “tajemnica” Mzuri ale właściwie ja domyślam się jak sobie radzi i pewnie jakbym poszperał w internecie to bym znalazł wiele opinii jak Mzuri sobie w takich sytuacjach radzi. Zresztą pewnie każda tego typu firma radzi sobie w ten sam sposób a więc to jest akurat sprawa “branżowa” a nie “firmowa”.

        5. Michał, poruszasz wiele wątków w swoim komentarzu. Postaram się na nie wszystkie odpowiedzieć:
          1) ci, którzy mają pecha często się do niego sami przykładają (np nie stosując selekcji najemców, nie podpisując umowy najmu, nie reagując szybko na braki płatnosci, itp)
          2) jak sobie Mzuri z tym radzi opisywałem wielokrotnie na łamach fridomii, w ksiażce, w prezentacjach
          3) nie musisz tego szukać w internecie, wystarczy jak poczytasz to o czym pisałem
          4) nie starałem się nigdy robić z tego tajemnicy – to ja jestem pionierem selekcji najemców, protokołów zdawczo-odbiorczych, ankiet osobowych, ogólnych warunków najmu oraz wielu innych dobrych praktyk najmu na polskim rynku najmu mieszkań. To ja jestem też inicjatorem i założycielem stowarzyszenia właścicieli mieszkań na wynajem
          5) branża? tak, oczywiście radzi sobie w ten sam sposób, bo my tę branżę w pewnym sensie … stworzyliśmy:-) Wiele firm, które powstały są kopiami Mzuri:-)

        6. Cześć Sławek,
          dziękuje za odpowiedz. Czuje się tak trochę jak rozmawiając z niektórymi prawnikami/księgowymi na zasadzie “dlaczego tak jest? No tak jest w prawie unormowane – no ale gdzie? – no w prawie, w ustawach”. Jak na pewno zdajesz sobie sprawę nie drąże dalej tematu bo po co? Przecież wszystko można znaleźć w ustawach. Których? Na takie pytanie pewnie bym otrzymał odpowiedź noooo polskich a których?
          Jeśli chodzi o firmy zajmujące się najmem to może są kopiami Mzuri może nie są nie mi w to wnikać. Prawdę mówiąc to nigdy się tym tematem za bardzo nie interesowałem, może kiedyś.Zresztą dla mnie ma większe znaczenie kto jest lepszy a nie kto był pierwszy ale to tak jak napisałem na dzień dzisiejszy nie mam pojęcia. Pozdrawiam.

        7. Michal, sorry, ze moja odpowiedz Cie rozczarowala. Gdybys zechciał, to znalazlbys w niej wiele wskazówek odnośnie sposobu działania Mzuri. Zachecam Cie do przeczytania moich tekstow:-) Mogę Ci przeslac moja ksiazke za darmo bys nie uznal, ze chce sobie w ten sposób nakrecic jej sprzedaż:-)

        8. Sławku czytałem prawie wszystkie twoje książki, mam nawet jedną z podpisem. Stosuje się do wszystkich twoich wskazówek i dlatego niestety odstraszam 9 osób na 10 a czasami zdarza się, że ta 10 też nie do końca jest ok. Pytanie w stylu “czy na pewno trzeba płacić kaucję” (tego pytania do dzisiaj nie rozumiem) i odpowiedź “tak jest ale przecież zwrotna” już na dzień dobry odstrasza 4 osoby na 10. Bardzo często dzwonią ludzie z którymi naprawdę nie chciałbym mieć nic do czynienia w normalnym życiu. Ostatnio chłopak lat ok. 25 zgłosił się i ogólnie wydawał się naprawdę spoko. Najpierw mówił, żeby mu zarezerwować na 7 dni bo gdzieś wyjeżdza, później zaczął kręcić a pod koniec przyznał się, że ma gdzieś wynajęte do września ale tam mu się nie podoba bo jest głośno i że znalazł kogoś na swoje zastępstwo ale ta osoba się wycofała. Poinformowaliśmy go, że trudno mu będzie “tam” zerwać umowę skoro ma do września i musiał zrezygnować. Już nie wspominając o ludziach którzy się umawiają i nie przychodzą, później nawet ie odbierają telefonu – skończone chamstwo. Ja jestem w stanie wiele rzeczy takich opowiedzieć i w książkach angielskich czasami znajduje takie historie (jak np. płacenie najemcy żeby się wyprowadził). W twoich książkach jest to “marginalne”, “max. 2% ludzi najmujących” w moim skromnym odczuciu to jest o wiele więcej niż 2%…

          Z mojego doświadczenia mogę przyznać, że najlepiej jest wynajmować ludziom którzy przyjechali do pracy z innego miasta albo jeszcze lepiej z innego kraju. Z takimi ludzmi jak narazie jest najmniejszy problem. Z “miejscowymi” (a bo chcę się wyprowadzić od rodziców…) jest o wielee większy problem. Tego typu osoby często nie wiedzą co to są opłaty za media… żenada. Grzejnik odkręcony na maxa z otwartym oknem a później kłotnia, że to niemożliwe, że oni tyli napalili, że nie zapłacą i że w ogóle chcę ich oszukać.

          Widać mam dosyć często “pecha” ale na szczęście teraz mam spokojnych mieszkańców.

        9. Michał, przykro mi z powodu Twoich kłopotów.

          Czy zgadzasz się z tym, że 98% Polaków nie kradnie w sklepach samoobsługowych? Mi się wydaje, że złodziejami jest tylko (albo aż, jak kto woli) 2% Polek i Polaków. Pozostali to uczciwi ludzie. Myślisz, że wśród najemców odsetek nieuczciwych jest wyższy?

          Niemniej, w sklepach przypominają Ci o Twojej uczciwości. W Empikach przy wejściu stoi pan, który głośno mówi “dzień dobry” wchodzącym. Czy tylko z grzeczności? Nie, również po to by zwrócić Ci uwagę, że on tam stoi. W sklepie są porozmieszczane kamery. W środkach książek są nadajniki, które rozmagnesowują przy kasie – jeśli spróbujesz wyjść z nieopłaconą ksiażką, będzie ona wyła przy wyjściu bo są tam bramki czytające te sygnały. W sklepach są jeszcze tuziny innych zabezpieczeń.

          Przy profesjonalnym najmie jest podobnie. Stosujemy naście różnych zabezpieczeń. Selekcja najemców jest tylko jednym z nich i nie jest prawdą w naszym przypadku, że odstraszamy – jak piszesz – 9 na 10 chętnych najemców.

          Z tym, że trafiają się ludzie mało zorientowani w najmie, nie rozumiejący czym jest najem, masz rację. Też to widzimy. I dlatego napisałem rok temu książkę “Poradnik dla najemczyń. Jak zapewnić sobie bezproblemowy najem. 100+ pytań i odpowiedzi”. Jeśli podarujesz ją swoim najemcom, to dowiedzą się m.in. na czym w ogóle polega istota najmu, gdzie i jakiego mieszkania poszukać, jakie są najważniejsze zapisy umowy najmu, gdzie szukać pomocy w razie awarii, na czym dokładnie polegają różne płatności związane z najmem, oraz jakie inne obowiązki ciążą na najemcy, jak budować dobre relacje z właścicielką mieszkania.

          Ideą tego Poradnika była właśnie edukacja najemców Twoich mieszkań oraz mieszkań wszystkich Fridomiaczek i Fridomiaków. Jest to mój osobisty wkład w cywilizowanie polskiego rynku najmu mieszkań. Reszta należy do Ciebie, do Was. Jeśli przekażecie tę książkę najemcy (może ona być potraktowana jako jeden z elementów wyposażenia mieszkania na wynajem, wyszczególniona w protokole zdawczo-odbiorczym) i zachęcicie do jej przeczytania, to jestem pewien, że problemów z najemcami nieco ubędzie:-))) PLN 40 zainwestowane w zakup książki, powinno się szybko zwrócić:-)))

  4. Hej,
    Mam pytanie: Czy umowę z Mzuri podpisać na firmę czy osobę prywatną?

    Zależy mi, żeby mieszkanie było na mnie i na Żonę i wiem, że takie mieszkanie mogę następnie rozliczać w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej, wystarczy że złożę odpowiednie oświadczenie w US.
    Natomiast nie wiem jak z umową z Mzuri. Podpisać na firmę czy prywatnie?

    1. Bartek, dzięki za zaufanie wobec Mzuri.

      Z punktu widzenia Mzuri nie ma znaczenia czy podpiszesz na firmę czy na siebie. Z Twojego punktu widzenia wydaje mi się, że powinieneś podpisać na tę stronę, która będzie rozliczać podatek z przychodów z najmu. Jeśli podatek będziesz rozliczać poprzez firmę, to i umowa powinna być z firmą. Jeśli w formie PIT-u, to umowa prywatna.

      Dodam jednak, że nie jestem doradcą podatkowym i powyższe to tylko moja opinia, a nie 100% pewna wiedza.

      1. Bartek: cała sytuacja jest dość skomplikowana. Umowę z Mzuri na zarządzanie mieszkaniem wchodzącym w skład majątku wspólnego powinieneś podpisać wraz z małżonką, bo nie możesz dysponować mieszkaniem samodzielnie, bez jej zgody. A więc taka umowa będzie na osoby prywatne. Natomiast w umowie wskaż, żeby faktury Mzuri były wystawiane na Twoją działalność – wówczas będziesz je mógł wrzucać w koszty działalności.

        1. Pytanie czy wynajęcie mieszkania bądź podpisanie umowy z Mzuri na zarządzanie to czynność przekraczająca zwykły zarząd, czy nie. Według mnie, jeżeli mieszkanie jest kupione jako inwestycyjne na wynajem, to oddanie w najem zgodnie z jego przeznaczeniem nie przekracza zwykłego zarządu i każdy z małżonków może dokonywać tego samodzielnie.

  5. Wśród znajomych widzę, że wzrasta zainteresowanie kupowanie mieszkań w celach inwestycyjnych. Skoro lokaty mają takie niskie oprocentowanie to nie dziwi fakt, że staramy się szukać gdzie indziej możliwości zarobkowania.

  6. Jeśli 20% wszystkich kupowanych mieszkań od deweloperów to MdM i roczne wzrosty sprzedaży też wynoszą 20% to oznacza to że bez MdM sprzedaż by spadła – jeśli w jednym roku sprzedano 100 mieszkań a w następnym 120 i 24 z nich (20%) były z MdM to bez MdM sprzedano by tylko 96, czyli mniej.

    1. Zakładając, że osoby kupujące z programem MDM w ogole nie kupiły by mieszkania jeśli program nie zostałby wprowadzony co może być błędnym założeniem.

  7. Nazwijcie to jak chcecie, może być “bańka”, a może być i “konewka”, wszystko jedno.

    Ja śledzę głównie ceny mieszkań sprzedawanych przez gminę. Takie mieszkania, to głównie ruiny do generalnego remontu. W 2013 roku duże (ok. 100 mkw) mieszkanie w cenie 3.000 zł/mkw nie było niczym dziwnym. Dziś 4.000 zł/mkw zaczyna być rzadkością. Ostatnio ceny koło 4.000 zł/mkw były w latach 2008-2011.

    Czyżby Brexit zaczął być widoczny u nas?

    1. Brexit moze tez ale sadze ze marginalnie.
      głownie chodzi o:
      – nadpodaż gotówki
      – ujemne stopy, niskie stopy – jeszcze:)
      – wzrastający koszt ludzki – stale
      – moda na nieruchomości wykreowana m.in. przez Gospodarza:)
      – rozwijająca sie poki co gospodarka
      – brak wiedzy/możliwości dywersyfikacji dla klasy sredniej

      pzdr
      flow

  8. Części ludzi zajmujących się nieruchomościami nierozumie mechanizmu stóp procentowych. Dziś żyjemy w środowisku bardzo taniego kredytu, ale już niedługo koszt jego będzie rósł niebotycznie, tzn. raty kredytowe bardzo wzrosną, a sam kredyt będzie mało dostępny. Niestety nie ma innej drogi.

    Średnia wysokość stóp procentowych w “nowej” Polsce to 7%. Myślicie, że znowu nie mogą być na takim poziomie?
    Policzcie sobie jak w takim przypadku wzrośnie dzisiejsza rata hipotetyczna…nawet kilkaset procent.

    Jest to całkiem nieźle opisane tutaj http://www.bogaty.men/cala-prawda-o-nie-ruszajacych-sie-mosciach-cz-i-cena-pieniadza/
    Pozdrawiam

    1. Radoslaw, to prawda ze kredyt jest obecnie bardzo tani, ale to wcale nie oznacza, ze szybko zrobi sie jakos niebotycznnie drogi. Bo niby dlaczego mialoby sie tak stac? To byloby zupelnie bez sensu w obecnej sytuacji gospodarczej.

      Ale to prawda, ze tego typu narracja o naglym ogromnym wzroscie stop procentowych, bankructwie USA czy np. hiperinflacji, od wielu lat jest uzywana przez cala mase ‘specjalistow’ od inwestycji np. w zloto (ciezko chyba to w ogole nazywac inwesycja, bo nie placi odsetek?).

      Ogolnie na swiecie mamy troche problem z popytem, ale nie w sensie takim ze nie chcemy kupowac, tylko ze ludzie nie maja pieniedzy na wiele rzeczy/uslug ktore chcieliby kupic. A jednoczesnie mamy taka sytuacje, ze 8 najbogatszych osob na swiecie ma tyle bogactwa co najbiedniejsze 50% ludzkosci. Sporo osoba chyba zgodzi sie ze mna, ze to chora sytuacja.

      Jak byc moze wiesz, obecnie gospodarka opiera sie na kredycie. Kredyty gdy sa zaciagane dostarczaja na rynek nowej sily nabywczej, ktora w postaci pieniedzy gdy przechodzi z rak do rak, powoduje aktywnosc gospodarcza, zapewniajac ludziom miejsca pracy. W skali makro, jesli jako ludzkosc, chcemy miec wiecej pieniedzy to musimy sie ciagle zadluzac, bo jesli bedziemy tylko oddawac kredyty to pieniedzy bedzie nam z gospodarki ubywac i bedziemy miec recesje.

      Moim zdaniem stopy zostana nisko na dlugie lata, a byc moze juz na zawsze. Obstawiam, ze w nastepne 10 lat nie dojdziemy nawet do 3% w UK. Gdy stopy sa niskie bardzo szybko splaca sie kapital, co wielu inwestorom w UK pozwala na wieksze zadluzanie swoich nieruchomosci, a za uzyskane w ten sposob pieniadze nabywanie kolejnych nieruchomosci, oczywiscie tez na kredyt.

      Co do lokalizacji, to mamy na swiecie ograniczona ilosc miejsca, wiec tak naprawde jednym z glownych czynnikow ksztaltujacych cene nieruchomosci jest wlasnie cena ziemi na ktorej nieruchomosc sie znajduje. Im bardziej preztizowa lokalizacja tym cena bedzie wyzsza. Super ekskluzywny 600m2 dom pod Lodzia z basenem, bedzie pewnie kilka razy tanszy od wielu kawalerek np na Knightsbridge w Londynie.

      Ogolnie ten artykul uwazam za kiepski, ale nie ma sensu wchodzic w szczegoly. Porusza bardzo wiele waznych kwestii, ale wiedza autora na omawiane tematy jest moim zdaniem watpliwa.

  9. nie musi tego tak badzo rozumiec – wazne zeby cash flow byl wyzszy od raty kredytu+oplaty – tak na to patrzy większość.

    pzdr
    flow

  10. Rynek mieszkań jest bardzo chłonny, I choć drożej to ludzie wola kupować przed deweloperów, pewniej, bezpieczniej i bez niespodzianek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.