Róbmy swoje

Wczorajszy wieczór był dla mnie pełen wrażeń i pełen wzruszeń.

Pod Sądem Najwyższym:

– celebrowanie sukcesu, ale też podkreślanie, że bitwa wygrana, ale długa jeszcze droga. Dorota Stalińska podsunęła nowe hasło do skandowania – “trzecie weto!”. Sypała też wierszami oraz rymowankami typu “nie trzeba być poetą by podpisać trzecie veto”

– podziękowania dla społeczeństwa obywatelskiego od Prezes Gelsdorf, od Prezesa Rzeplińskiego, od prezesa KRS, od ok tuzina sędziów SN, od dwóch tuzinów prezesów sądów okręgowych, od przewodniczącego KOD-u. Szczególnie spodobała mi się wypowiedź Rzeplińskiego – sędziowie chyba uświadomili sobie, że muszą wyjść ze swojej szklanej wieży i być bliżej ludu, lepiej zrozumieć, że są jego sługą. Słychać to było też w wystąpieniach innych sędziów.

– śpiewając hymn zorientowałem się, że stoję dosłownie ramię-w-ramię z Leszkiem Balcerowiczem. Miną wyraził uznanie dla mojego zaangażowania w postaci głośnego skandowania haseł. Machał biało-czerwoną flagą. Poprosiłem go by “nie odchodził” i poznałem jego żonę, Ewę

– wiele dobrych utworów muzycznych – m.in “Imagine” John’a Lennon czy Etiuda Rewolucyjna Fryderyka Chopina

– spotkałem sporo znajomych (tak jak w każdy wieczór tutaj), ale też poznałem wielu nieznajomych (tak jak w każdy wieczór). Zagaduję ludzi na lewo i na prawo by poznać ich postrzeganie tego co się wokół nas dzieje. Widziałem też wiele znanych osób świata filmu, polityki, mediów

– długo rozmawiałem z trzema studentkami objaśniając im najświeższą historię Polski i zachęcałem do głosowania. “Co robić jak nie ma na kogo głosować?” – dopytywały. “Wybrać mniejsze zło lub oddać pusty głos – doradzałem – lub napisać coś w stylu “żaden z powyższych kandydatów mi nie odpowiada”, ale najgorsze rozwiązanie to pozostać pasywnym, biernym. “Bierne prawo wyborcze” oznacza kandydowanie, a nie pozostawanie w domu:-)

Pod Pałacem Prezydenckim:

– nadal tłumy, ale nim doszedłem w okolice sceny, moją uwagę zwrócił tłum stojący nieco z boku, zgromadzony wokół jakiegoś mężczyzny. Chciałem posłuchać o czym mowa. Dyskusja była dość merytoryczna. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że to poseł Borys Budka, były minister sprawiedliwości w rządzie PO

– zadałem mu kilka pytań dotyczących wizji opozycji na przyszłość. Pewien Pan wyłożył mu też oczekiwania społeczne, pod którymi też się mogłem w pełni podpisać

– a potem długo rozmawiałem z pewną panią, która wydawała mi się znajoma i którą mylnie wziąłem za Fridomiaczkę. Dopiero po tym jak się z nią pożegnałem, to ktoś mnie zapytał jak się nazywa ta aktorka, z którą rozmawiałem (niestety nie znam jej nazwiska)

– ale pamiętam o czym rozmawialiśmy. O Piątej Władzy, czyli o … nas

– owa Pani jest chyba większą optymistką niż ja i – podobnie jak Małgosia w swoim dzisiejszym komentarzu dot konsekwencji długowieczności dla ZUS – zacytowała słowa piosenki Wojciecha Młynarskiego.

Dla przypomnienia – pełen tekst piosenki pt “Róbmy swoje”

Raz Noe wypił wina dzban
I rzekł do synów: Oto
Przecieki z samej Góry mam-
Chłopaki, idzie potop!

Widoki nasze marne są
I dola przesądzona,
Rozdzieram oto szatę swą-
Chłopaki, jest już po nas!

A jeden z synów- zresztą Cham-
Rzekł: Taką tacie radę dam:

Róbmy swoje!
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje!
Póki jeszcze ciut się chce,
Skromniutko, ot, na własną miarkę
Zmajstrujmy coś, chociażby arkę! Tatusiu:
Róbmy swoje! Róbmy swoje!
Może to coś da- kto wie?

Raz króla spotkał Kolumb Krzyś,
A król mu rzekł: Kolumbie,
Pruj do lekarza jeszcze dziś,
Nim legniesz w katakumbie!

Nieciekaw jestem, co kto truć
Na twoim chce pogrzebie,
Palenie rzuć, pływanie rzuć
I zacznij dbać o siebie!

A Kolumb skłonił się jak paź,
Po cichu tak pomyślał zaś:

Róbmy swoje!
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje,
póki jeszcze ciut się chce!
I zamiast minę mieć ponurą,
Skromniutko, ot, z Ameryk którą- odkryjmy…
Róbmy swoje! Róbmy swoje!
Może to coś da- kto wie?

Napotkał Nobla kumpel raz
I tak mu rzekł: Alfredzie,
Powiedzieć to najwyższy czas,
Że marnie ci się wiedzie!

Choć do doświadczeń wciąż cię gna,
Choć starasz się od świtu,
Ty prochu nie wymyślisz, a
Tym bardziej dynamitu!

A Nobel spłonił się jak rak,
Po cichu zaś pomyślał- jak?

Róbmy swoje!
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje,
póki jeszcze ciut się chce!

W myśleniu sens, w działaniu racja,
Próbujmy więc, a nuż fundacja- wystrzeli?
Róbmy swoje! Róbmy swoje!
Może to coś da- kto wie?

Ukształtowała nam się raz
Opinia, mówiąc: Kurczę,
Rozsądku krzyny nie ma w was,
Inteligenty twórcze!

Na łeb wam wali się ten kram,
Aż sypią się zeń drzazgi,
O skórze myśleć czas, a wam?
Wam w głowie wciąż drobiazgi!

Opinia sroga to, że hej,
Odpowiadając przeto jej:

Róbmy swoje!
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje!
Bo jeżeli ciut się chce,

Drobiazgów parę się uchowa:
Kultura, sztuka, wolność słowa- Kochani,
Róbmy swoje! Róbmy swoje!
Może to coś da- kto wie?

Rodacy!
Róbmy swoje!
A Ty, Widzu, brawo bij!
Róbmy swoje!
A Ty zdrowie nasze pij!
Niejedną jeszcze paranoję
Przetrzymać przyjdzie- robiąc swoje! Kochani,
Róbmy swoje! Róbmy swoje!
Żeby było na co wyjść!

Suplement:

Minęły lata, proszę Pań,
I chmurzy lico moje,
Że dziś wczorajszy byle drań
Też śpiewa „Róbmy swoje!”.

I w mądrych ludziach przygasł duch,
Choć ciągle im tłumaczę,
Że gdy to samo śpiewa dwóch,
To nie to samo znaczy!

Inteligencie, wstydź się waść!
Nie pozwól sobie śpiewki kraść!

Róbmy swoje!
Kładźmy zbroje pełne wgięć!
Róbmy swoje!
Wróćmy słowom sens i chęć!
Twarz wróćmy słowu- bo bez twarzy
Największe słowo nic nie waży! Rodacy!
Róbmy swoje! Róbmy swoje!
Na tym dziś się skupmy
I z uporem róbmy swoje’95!

Oto link do jednego z występów w Opolu: https://www.youtube.com/watch?v=pV2ojAEPd1U

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

152 Responses

  1. A jak się ma “róbmy swoje” do marnowania czasu na grupowe forsowanie jakiś pomysłów? :D

    Dla mnie robić swoje to nie patrzeć na tłumy, tylko zająć się sobą. Dopóki angażujemy się w takie zjawiska jak protesty czy nawet wybory – to co opisałeś jako “mniejsze zło” to właśnie schematy, które doprowadzają do rządów totalitarnych – dopóty nie zajmujemy się swoim życiem.

    A co robić z systemem? Nic. Po prostu nie uznawać go. Robić swoje. Żyć swoim życiem.

    Ja wiem, że to fajnie być częścią grupy, tzw “tribalism” zawsze żywy, szczególnie wśród wizjonerskiej części społeczeństwa. Ale to marnowanie swojego cennego czasu i energii.

    Moim skromnym zdaniem.

    1. Witam, moim skromnym zdaniem bycie biernym i nie dostrzeganie niczego innego poza czubkiem własnego nosa też nic dobrego nie wnosi. Jeśli widzimy jakikolwiek nadużycia, czy nieprawidłowości powinniśmy reagować z całą stanowczością. Mój 6cio letni syn opisuje to mniej wiecej tak “bycie biernym to takie nie bycie”. Pozdrawiam wszystkich Arek

    2. Catherine, nie dostrzegam sprzeczności, o której piszesz. Można dalej zajmować się swoim życiem i się aktywnie rozwijać i jednocześnie poświęcić jedną-dwie godziny dziennie na udział w demonstracji. A może to nawet być w synergii:-). Oprócz rozwoju intelektualnego, zawodowego, artystycznego, rodzinnego, duchowego, finansowego i jakiego by tam jeszcze, masz okazję rozwijać się … społecznie:-)

      “Róbmy swoje” według mnie co innego oznacza przy sporcie indywidualnym typu tenis lub bieganie w maratonie, a co innego w grach zespołowych typu siatkówka lub piłka nożna. Nawet największe gwiazdy boiska, podporządkowywują się woli trenera, lekarza, dietetyka, przychodzą na treningi, unikają alkoholu oraz dań, które lubią. Inaczej – cały zespół straci szansę na zwycięstwo.

      Jestem głęboko przekonany, że demokracja to sport drużynowy, a nie indywidualny:-) Powinno w to grać 38 milionów Polek i Polaków (minus nieletni, choć i nastolatkowie mogą i niektórzy już się angażują), a niestety w Polsce gra tylko połowa, lub nawet mniej. Połowie nie chce się ruszyć swoich czterech liter sprzed telewizora. A z tych co grają, duża część poddaje się populistom, nie chcą myśleć samodzielnie.

      1. Sławku, czytam Twojego bloga od początku jego powstania i z tego co pamiętam zawsze pisałeś, iż nie chcesz pisać o polityce … Nie wiem czy ten wpis to dobry kierunek na tym blogu …

        1. Prezesik, masz rację. Ja nie chcę pisać czy dyskutować nt polityki. Ja chcę byśmy sobie uświadomili, że jeśli będziemy się głupio zachowywać, to będziemy mieli głupich polityków, bez względu na ich przynależność polityczną. Zresztą politycy często zmieniają swoją przynależność polityczną, nieprawdaż?

          A co to znaczy – wg mnie – głupio się zachowywać? Nie uczestniczyć w wyborach. Dyskutować o polityce językiem nienawiści, inwektyw, a nie językiem argumentów i trzeźwiego rozumu. Jeśli będziemy mylić przyczyny i skutki. Jeśli będziemy plątać wątki. Jeśli damy sobie narzucić agendę dyskusji. Jeśli będziemy bierni.

          Ja chcę Was przekonać do aktywności obywatelskiej, a nie do tego byście głosowali tak jak ja. Zresztą dziś sam nie wiem na kogo będę głosował za dwa lata, a może oddam pusty głos? Tego nie wiem. Natomiast wiem, że pójdę na wybory, nawet jeśli wypadną w czasie gdy będę zagranicą. Głosowałem już we Wrocławiu, Krakowie, Wilnie, St Petersburgu, Bukareszcie, Londynie, Pretorii i być może gdzieś jeszcze.

          Jestem na 100% przekonany, że wysoka frekwencja, duża liczebność demonstracji i inne formy aktywności społecznej przerażają polityków wszystkich partii w Polsce. Przeraża ich to, że będą mieli po drugiej stronie mądrzejszych ludzi, bardziej wymagających. Będą zmuszeni podnieść standardy swojej debaty, zacząć dyskutować o programach na przyszłość, a nie szukać wygodnych tematów zastępczych. Będą musieli się stać bardziej merytoryczni, bardziej uczciwi, bardziej odpowiedzialni. Wyjdzie to Polsce oraz nam wszystkim na dobre.

  2. Mnie przeraża to, że nawet jeśli prezydent złoży projekty ustaw, które są proobywatelskie, to tłumy nie znikną, bo nie do końca wiedzą po co przychodzą. Będą broniły degeneratów, bo zostali zmanipulowani. Nigdy nie głosowałem na PiS, czego niestety nie mogę powiedzieć o PO. Dlatego PO czy PO+ (tzw. Nowoczesna) budzi we mnie obrzydzenie za to, że ostatnie czego pragną to dobro Polski i wszystko czego pragną to sprzedać nasz kraj za garść srebrników.
    Taki obywatelski ruch, który wypycha zwykłych ludzi jest oczywiście dobry i osobiście cieszę się, że protesty doprowadziły to veta. Ale moim zdaniem problem w tym, że to nie jest obywatelski ruch, tylko zorganizowana akcja ludzi, którzy w d… mają demokrację i rządy prawa, czego dali wyraz przez ostatnie 8 lat, i którzy myślą tylko o swoich korzyściach. Nawet jeśli przez to doprowadziliby kraj do poważnego kryzysu. Pod maską patriotyzmu są zdolni ucinać gałąź, na której siedzą.
    W obywatelskiej inicjatywie wszystko odbywa się spontanicznie. Tymczasem jest scena, są celebryci, znane “autorytety” jak Balcerowicz. Aż w głowie może się zakręcić. Takie atrakcje, że aż żal zostać w domu, przychodząc na protesty można poczuć się kimś na prawdę wyjątkowym. Rozmawiałeś z wieloma osobami, czy naprawdę protestującym nie zapala się lampka, czy nie widzą, że coś jest nie tak?
    Swoją drogą kiedyś widziałem wykład z uniwersytetu w USA, w której to jeden z biznesmenów opowiadał o tym, jak dorobił się na prywatyzacji w Polsce w latach 90. Twierdzi, że filmy państwowe były sprzedawane za cenę 6-cio miesięcznych zysków, byle by tylko się ich pozbyć. Śmieje się on wprost z prywatyzacji i dziękuje Polakom, którzy za grosze rozsprzedali swój majątek, dzięki czemu mógł on zajść tak daleko. I jak widzę takiego pana Leszka B., to mogę się tylko domyślać kto sponsoruje i organizuje takie “obywatelskie” ruchy i czego będzie oczekiwał w zamian, jeśli uda się przejąć władze w niedemokratyczny sposób. Jestem przerażony.
    Uważam, że wymiar sprawiedliwości trzeba mocno zreformować, bo jest patologiczny. Sprzeciwiam się natomiast zamiany jednej patologii w drugą. Obawiam się, że ludzie będą bezmyślnie bronili obecnego układu, bo są jedynie marionetkami i wykorzystuje się ich patriotyzm dla własnych interesów.

    1. Recroot, poruszyłeś bardzo wiele wątków. Nie wiem czy uda mi się na wszystkie odpowiedzieć.
      1) organizacja eventu – myślisz, że organizacje społeczne nie są w stanie same postawić sceny i nagłośnienia? Powiem Ci tyle, że założyłem w swoim życiu dwa stowarzyszenia i robiłem podobne eventy (w przypadku Forum Kenijsko-Polskiego, “po godzinach” pracując intensywnie w konsultingu)

      2) obecność celebrytów – też udawało mi się ich zapraszać, bez płacenia im za to. A co? uważasz, że człowiek znany nie ma prawa do demonstracji? W pewnym sensie ponosi nawet większe ryzyko niż ty czy ja. A przychodzą bo wielu artystów to ludzie o większej (niż przeciętna) wrażliwości i dlatego stają się artystami, a nie inżynierami czy księgowymi

      3) prywatyzacja za bezcen – też mnie martwiła, ale byłeś może na Białorusi, na Ukrainie lub może w Serbii? Jugosławia była 3-krotnie wyżej rozwinięta od PRL-u, a dziś w Belgradzie możesz zobaczyć to co pozostało po nie sprywatyzowanych fabrykach. Naprawdę wolałbyś by polskie pozostały państwowe lub żebyśmy sobie byli wyhodowali oligarchów na wzór ukraiński czy rosyjski? Trzecią opcją była sprzedaż zagranicznemu kapitałowi. Ale może wiesz o jakieś czwartej opcji?

    2. Aha recroot, jeszcze jedno. Marionetką się nie czuję. Ale pewnie żądna marionetka nie jest świadoma tego, że jej działaniami ktoś steruje:-, więc oczywiście pokornie biorę na to poprawkę:-). Niemniej zważ proszę następujące okoliczności pozwalające mi się czuć świadomym tego co robię:

      1) Studiowałem prawo. Bardzo dobrze zdałem prawo konstytucyjne.

      2) 19 lat swojego życia zawodowego poświęciłem temu by firmy i różnego rodzaju instytucje sprawniej funkcjonowały. Pracowałem również dla sektora publicznego (ministerstwo finansów, transportu, ZUS, itp) nie tylko w Polsce, ale też w Macedonii, Jordanii, Rumunii, Bułgarii, Albanii oraz w tuzinie krajów afrykańskich gdy wcześniej pracowałem dla ONZ-u w Genewie.

      3) Co więcej, w roku 2005 pomagałem ówczesnemu Rzecznikowi Praw Obywatelskich, śp Janowi Kochanowskiemu, w jego domu na Saskiej Kępie, opracowywać pakiet reform sądownictwa. Ściągałem z całego Andersena najlepsze światowe praktyki w zakresie zarządzania pracą sądów oraz sędziów, by zaczerpnąć jak najwięcej inspiracji oraz know-how. Pojechałem nawet do Szwecji oraz do Finlandii by tam się spotkać z sędziami ich odpowiedników sądów najwyższych. Byłem też w Anglii.

      4) W dzisiejszych ustawach (czytałeś je może?) nie widzę niczego co by miało iść w kierunku prawdziwych reform wymiaru sądownictwa.

      5) nie słyszałem i nie czytałem nigdzie o planie konkretnych reform, które obecny Minister Sprawiedliwości zamierza wdrożyć po tym jak już wymieni sędziów. Ty słyszałeś może? Możesz podesłać jakiegoś linka?

      6) Nawet jeśli taki plan został spisany i ogłoszony, to jestem ciekaw dlaczego warunkiem jego wdrożenia jest zachwianie fundamentem demokracji jakim od 250 lat jest trójpodział władzy. Klienci Andersena (i oczywiście innych firm doradczych również:-) byli w stanie usprawniać funkcjonowanie instytucji z poszanowaniem istniejącego ładu prawnego.

      1. Sławek,

        Szacunek za takie doświadczenie, nie znałem tych faktów z Twojego życia :)

        Powiedzmy sobie jasno: trójpodział władzy zostaje przez propozycje rządu zachwiany i nie podoba mi się to. Osobiście chciałbym, aby był wprowadzony jakiś mechanizm, który pozwalałby społeczeństwu wpływać na sędziów. Np. wybory powszechne w sądach na niższym szczeblu. Natomiast co do SN, to np. w USA sędzią SN jest się dożywotnio i jest się mianowanym przez prezydenta, którego wybiera naród. A więc ktoś ma wpływ na władzę sądowniczą i nie widzę w tym nic zdrożnego.

        Może dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby PiSiory wymiotły patologię z polskiego sądownictwa na zasadzie jednorazowości i następnie utraciły kontrolę nad 3-cią władzą. Inaczej sama się nie oczyści. Nie będzie możliwe również pociągnięcie do odpowiedzialności platformersów, którzy dopuścili się działalności przestępczej przez ostatnich 8 lat. A poczucie bezkarności jest niekorzystne bo w przyszłości inni ludzie powiązani z polityką będą chcieli powtórzyć “sukcesy” swoich poprzedników.

        Abstrahując jednak od tego odnoszę wrażenie, że Polska, tak jak w poprzednich wiekach, znalazła się pod wpływem działania mocarstw, które pragną ją osłabić. Tak jak dla gospodarki Polski, przykro to mówić, ale korzystna jest zdestabilizowana sytuacja na Ukrainie, tak np. dla Niemiec czy Rosji korzystna jest sytuacja, w której Polska jest przedmiotem, a nie podmiotem na arenie międzynarodowej, czyli to do czego dążył poprzedni rząd m.in. przez rujnowanie polskiej gospodarki. Jeśli po przeczytaniu tego będziesz miał wątpliwości o co chodzi, to mówię m.in. o rentowności LOT-u, JSW, Stocznia Szecińska itd. Po co był nam ten pierwszy, skoro jest Lufthansa, celowa nietrafna inwestycja JSW i rozmowy o przejęciu ten inwestycji za 1/5 wartości przez spółkę zza Odry czy wreszcie sprzedaż maszyn ze stoczni poniżej cen złomu. Nie to że mam coś osobiście do Niemców, ale w tym 3-cim przypadku też chodziło o spółkę niemiecką.

        I teraz Ci ludzie, którzy próbowali uczynić z Polski ruinę demonstrują i krzyczą jak to jest źle. Powinni siedzieć. A jeśli krzyczą, że nie ma demokracji, to powinni zostać spałowani przez policję tak jak to miało miejsce przez 8 lat ich rządów.

        Organizacja – osobiście uważam, że w dużej mierze wszystko jest finansowane ze środków pochodzących spoza naszego kraju. Nie wierzę, że ktoś martwi się o nas i chce naszego dobra – chce jedynie zrobić interes.

        Obecność celebrytów – sam nie wiem, które środowisko jest bardziej zepsute – postkomunistycznych sędziów, którzy sami wybierają sobie godnych następców, czy celebryci. Nie dziwi mnie więc obecność ani jednych, ani drugich.

        Prywatyzacja za bezcen – poruszyłem to tylko żeby pokazać, jakie autorytety przychodzą wspierać demonstrację. Oczywiście zawsze można było to zrobić gorzej. Ale, używając terminologii z GPW, czy trzeba było sprzedawać PKC? To jest niegospodarność i działanie na szkodę państwa. Rzecz jasna jestem zwolennikiem własności prywatnej, ale wolę już żeby było państwowe i prywatyzowane stopniowo, niż żeby pieniądze wypłynęły za granicę.

        Najlepiej dla demonstracji, aby była to inicjatywa oddolna. Uświetnianie ich obecnością osobistości takich jak politycy PONowodześni, byli UB-ecy, SB-cy, pseudobohaterów takich jak TW Bolek, przyklaskiwanie temu przez środowisko pseudodziennikarskie z TW Stokrotką na czele budzi we mnie jedynie niesmak.

        1. Recroot, poruszyłeś wiele wątków, ale wybacz, w mojej ocenie trochę mało precyzyjnie więc nie wiem do czego konkretnie mógłbym się odnieść.
          Zostańmy przy temacie prywatyacji za bezcen. Jest rok 1989, PRL-owskie fabryki są przeżytkami technologicznymi, organizacyjnymi, kadrowymi, kompetencyjnymi, itp. Co konkretnie mieli wtedy zrobić rządzący?
          – pozostawić jak jest?
          – oddać polskim oligarchom?
          – widzisz jeszcze jakąś inną opcję, oprócz sprzedania zagranicznym podmiotom?

          – co to znaczy “prywatyzowane stopniowo”? A nie było? Przecież nie sprzedano wszystkiego na jednej licytacji (taka opcja też teoretycznie mogłaby wystąpić). Dziś przeczytałem, że w KGHM ma powstać 100 nowych, wysoko płatnych (po PLN 30 tyś miesięcznie) etatów. Czy to właśnie o takim wzorze własności marzysz?

      2. Sławek,

        Przepraszam, że zawracam Ci głowę moimi wypocinami. W sumie to może niepotrzebnie pisałem, bo każdy z nas ma swoje zdanie i zapewne nasza dyskusja niewiele zmieni.

        Próbuję powiedzieć, że chciałbym w Polsce rządów patriotów, którzy twardo stąpają po ziemi, znają się na ekonomii i są autorytetami moralnymi. Niestety tak nie jest i nigdy tak nie było.

        Choć być może za szybko na taką ocenę, to z przykrością muszę stwierdzić, że mimo tego wszystkiego uważam obecny rząd za najlepszy jaki mieliśmy. Niestety. Nie popieram większości jego pomysłów, ale w większości są one mniej złe niż to, co mieliśmy przez ostatnie 25 lat, przynajmniej w moim mniemaniu.

        Poprzedni rząd uważam za najgorszy. Oczywiście warunki bytowe Polaków cały czas się poprawiają, ale obawiam się, że dzieje się tak nie dzięki, ale pomimo kolejnym rządom.

        Nie mogę patrzeć na “zdradzieckie mordy” ludzi, którzy powinni być skończeni w życiu publicznym, a jawią się nam jako głosiciele prawdy i obrońcy demokracji. To tak jakby dzieciobójczyni protestowała przeciwko aborcji.

        1. Recroot, uważasz ten rząd za najlepszy – lepszy od rządu Mazowieckiego? Lepszy od rządu Buzka? Naprawdę?

        2. Sławek,

          Mam nadzieję, że tylko żartujesz. Bo sam nie wiem które sukcesy przytoczonych rządów były największe. Wzorowa dekomunizacja przeprowadzona przez Mazowieckiego, czy reforma emerytalna Buzka, w której fundusze co roku zabierały polakom 7% (tak, słownie siedem procent!!!). O innych rzeczach nie wspomnę.

          Chyba, że przez najlepsze nie masz na myśli najlepsze dla Polski i obywateli, ale dla instytucji finansowych lub garstki ludzi uprzywilejowanych. Bo dla nich to może były najlepsze rządy.

          Nie wiem czemu nie wspomniałeś o rządzie Olszewskiego. Gdyby nie upadł to nasza rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Chciano przeprowadzić zmiany, które w zdecydowanej większości szły w dobrym kierunku. I nie winię ich za chęć dołączenia do wspólnoty europejskiej, bo to wtedy jeszcze nie był ten potwór, który swoje fundamenty oparł na manifeście Altiero Spinelliego. Ale ponieważ wspomniany Mazowiecki przeprowadził tak udaną dekomunizację, to się nie udało przeprowadzić reform i rząd rozwiązano.

          Swoją drogą dla tych, którzy mają 25 minut wolnego czasu, polecam ten wywiad, ….
          Jest tam również odniesienie do wspomnianego Buzka.

        3. Recroot, streść proszę – jeśli zechcesz – ten wywiad. Jestem w drodze z Krakowa do Budapesztu i nie mam teraz 25 minut by obejrzeć i ocenić czy ton wywiadu jest taki, który chciałbym gościć na fridomii.

          Zaczynam rozumieć Twój punkt widzenia. Jeśli dobrze Cię zrozumiałem, to dla Ciebie (i pewnie nie tylko) najważniejsza w 1989 roku była dekomunizacja. Czy tak?

        4. Recroot, znakomicie ubierasz w slowa to co mi po glowie chodzi. Nie Ty jeden myslisz w ten sposob.

        5. Sławek, w wywiadzie pewien profesor wyjaśnia jakim transformacjom uległa Wspólnota Europejska i na jakich fundamentach powstała Unia Europejska. Chodzi o Manifest z Ventotene, którego główne założenia to stworzenie jednego wielkiego euro kołchozu poprzez:
          – likwidację państw narodowych, (powód dla którego instytucje unijne atakują polski rząd)
          – wprowadzenie “nowoczesnej kultury”, (patrz “Klątwa” itd)
          – wprowadzenie ustroju socjalistycznego, (to akurat mamy już w całej Europie)
          – rządy w takim państwie powinna sprawować jedna partia, (prawie wszystkie frakcje w europarlamencie to socjaliści, komuniści, zieloni itd, jak dla mnie to jedna wielka czerwona masa, która za x lat może być taką właśnie partią),
          – likwidacja własności prywatnej, (to też się już wprowadza, niby mam mieszkanie, a nie mogę z niego wyrzucić nieuczciwego lokatora)
          – całkowity zakaz posiadania broni, (praktycznie już to mamy)
          – rząd europejski powinien kierować się dobrem pojedynczych jednostek, przy czym jednostka nie wie czego chce, taką wiedzę posiada partia, (patrz referenda, kilka milionów ludzi podpisuje się pod petycją, a referendum brak, a nawet gdyby było, to i tak wynik nie jest wiążący – taką mamy konstytucję),
          – stworzenie jednej armii, która interweniowała by w niesuwerennych landach członkowskich w sytuacji, gdy te nie chciałyby się podporządkować,
          – głownym celem życia każdego z członków partii powinno być wprowadzenie i późniejsze utrzymanie powyższych założeń.
          Pisałem z pamięci, ale więcej szczegółów jest w sieci, np tutaj: http://www.historiasztuki.com.pl/strony/021-12-00-ANTYKULTURA-SYSTEM.html

          Z tym że w tym wywiadzie rozmówca dość ciekawie to opowiada i dlatego warto to zobaczyć.
          Uważam, że większość ataków na rząd bierze się z tego, że sprzeciwia się on nowy wartością unijnym – nie mylić z wartościami europejskimi.

        6. Recroot, dzięki. Nie znałem tego Manifestu. Mam pytanie: czy Manifest rzeczywiście mówi o “kołchozie” czy to dobarwienie sam już dodałeś? Z tego co wymieniasz (może oprócz zakazu posiadania broni) brzmi jak opis USA lub wielu innych federalnych państw typuSzwajcaria lub Niemcy. Ale rozumiem, że sugerujesz, że niemieckie landy czy szwajcarskie kantony powinny się zbuntować, tak jak w Tobie bunt wzbudza idea jednoczenia mniejszych jednostek terytorialnych w większe?

        7. Co do tonu wypowiedzi, to nie ma tam chamstwa, prostactwa i brzydkich słów. Profesor sztuki odkrywa tam kilka faktów o Unii, których większość ludzi nie jest świadoma. Na zachodzie powoli karty zostają odkrywane i ludzie oswajają się z tą koncepcją. U nas jednak w społeczeństwie cały czas istnieje pamięć o komunizmie i dlatego media głównego nurtu milczą na ten temat.

        8. “(…) muszę stwierdzić, że (…) uważam obecny rząd za najlepszy jaki mieliśmy. (…) Nie popieram większości jego pomysłów”

          Toż to ewidentna … sprzeczność ;-)

        9. Sławek, oczywiście w manifeście pewnie nie znajdziesz słowa “kołchoz”. Ale to o czym jest tam mowa można by podsumować tym jednym słowem, którego użyłem – moim zdaniem całkiem trafnie. Nigdy nie mówiłem o tym, że Niemcy lub Amerykanie powinni się buntować – to ich sprawa i nic mi do tego. Różnica jest taka, że oni mają wspólny język, tradycję, historię, wyznają wspólne wartości.

          ——- !!!!!!! ——– Ja jestem przeciwko każdej idei likwidującej niepodległość naszego kraju, za którą ginęli moi przodkowie. ——- !!!!!!! ——–

          Polacy nie mają takich samych wartości co zachód Europy, bo my wyznajemy wartości europejskiej, a oni w większości wartości unijne – czyli nowe wartości, powstały na z zaniku wartości europejskich.

          Wspominam o manifeście, bo moim zdaniem Polska od 2 lat oddala się od przedstawionej tam idei, przez co nasza ojczyzna jest atakowana przez niedemokratycznie wybranych komisarzy unijnych i innych niedemokratycznie wybranych urzędników unijnych. Pod wyświechtanymi hasłami łamania demokracji i praworządności próbują podporządkować sobie nasz kraj. Wygląda na to, że organizacje pozarządowe otrzymują z zachodu pieniądze na urządzanie protestów. Ale jak powiedział kiedyś śp. Andrzej Lepper (nie byłem jego zwolennikiem, choć po latach muszę przyznać mu wiele racji) – przetrwaliśmy zabory, przetrwaliśmy Niemców, przetrwaliśmy komunę, przetrwamy i Unię.

          Robert, to nie sprzeczność. Wyobraź sobie, że więzień uważa za najlepszego strażnika tego, który bije go najmniej. Gdzie tu sprzeczność? Po prostu z innymi nie zgadzałem się bardziej.

        10. Recroot, przyznam, że pierwszy raz słyszę o kontrastowaniu wartości europejskich z wartościami “unijnymi”. Nie wiem co rozumiesz pod wartościami “europejskimi”? Europa przed powstaniem UE kojarzy mi się z ciągłymi wojnami – co kilka, co kilkanaście lat wybuchały wojny. Rozumiem, że jedną z “europejskich wartości” jest prawo silniejszego, czy tak?

          W Europie przed powstaniem UE – były wyznawane m.in następujące wartości: wykorzystywanie robotników, brak praw dla kobiet, podróżowanie po uzyskaniu wizy, brak solidarności, kolonializm. A może chodzi Ci o Europę, w której naruszało się granice sąsiadów, w której Polska kilka razy została rozebrana – ostatnio we wrześniu 1939 roku?

          Czy naprawdę chciałbyś powrotu “europejskich” wartości? A może źle zrozumiałem to co masz na myśli pisząc o europejskich wartościach? Wyjaśnij proszę.

  3. Co prawda ja się nie znam na tyle, żeby wiedzieć jak zreformować sądownictwo, ale w życiu bym nie poszedł na manifestację całej tej złodziejskiej hołoty. Rozkradali Polskę, jedyne co umieją to podsycać nienawiść do PiS. Sam nie jestem wyborcą ani PiS, ani PO. PO są ideologicznymi impotentami, PiS pcha nas w socjal i zadłuża Państwo. Mam nadzieje, że kiedyś przyjdą czasy normalne i normalnie będzie można założyć tutaj rodzinę i wypracować na nią przyzwoite pieniądze… :)

    1. Konrad, używając takich słów obrażasz dziesiątki tysięcy Polek i Polaków. Nie czuje się częścią złodziejskiej hołoty. Spotkałem tam wielu moich znajomych, o których mogę powiedzieć to samo. Spotkałem setki studentów i studentek. A organizatorami są młodzi ludzie, a nie PO. Pod domem posła Kaczyńskiego tłumem dowodziło dwóch młodych chłopaków. Jeden – Adrian – wyglądał na nastolatka. Obaj wykazywali się zaskakująco dużą dojrzałością, odpowiedzialnością, taktem wobec garstki osób demonstrujących swoje poparcie wobec owegoż posła.

      Konrad, piszesz, że masz nadzieję. A ja Ci podpowiadam, zgodnie ze starym polskim przysłowiem, że nadzieja jest matką … wiesz jakich. Według mnie nie chodzi o to byśmy mieli nadzieję, my mamy obywatelski obowiązek wymusić na parlamentarzystach by nam ułatwili stworzenie tych normalnych warunków o których piszesz. Bez naszej aktywności, dalej będą urządzać nasz świat według ich własnego widzimisię. A że politycy, w doskonałej większości są albo głupi i niekompetentni, albo skorumpowani, albo leniwi, albo tchórzliwi, to ja mam duży sceptycyz wobec ich widzimisię. I to dlatego chodzę na te demonstracje:-) Nie po to by popierać PO, Nowoczesną czy jakąś partię, tylko po to by cała klasa polityczna przypomniała sobie kto w Polsce tak naprawdę rządzi i dla komu oni mają służyć.

      Tak jak służą obywatelom politycy w Skandynawii, w Kanadzie, w Nowej Zelandii, w Singapurze i w kilku innych krajach. Choć nie mam przed sobą odpowiednich statystyk, to zdziwiłbym się gdyby się okazało , że w którymkolwiek z tych krajów frekwencja wyborcza bywa niższa niż w Polsce. Przypadek?

      1. No więc nie chciałem nikogo obrażać, tylko wskazać na złodziejską partię, która była u władzy tylko po to, żeby być i kraść i nic nie zmieniać(prócz prywatyzacji, wiemy jakiej) – o tych ludzi mi chodzi, a nie o ludzi, którzy myślą, że o coś walczą głosująć na PO czy Nowoczesną czy demonstrując. Ja nie mówię, że osoby które demonstrowały to złodzieje, tylko, że w większości to wyborcy tych dwóch partii, które dostają poparcie od TVNu i GW. Otóż nie zgadzam się, że mamy jako naród wpływ na partię, która rządzi. Prasa, telewizja, radio są podporządkowane(jeśli chodzi o polityczne media) jakiejś partii i manipulują informacją tak, żeby widz się sam przekonał i wyciągnął wnioski jaka partia jest “tą dobrą”.
        Ja Ci gratuluje wiary w to, że demonstrując możecie coś zmienić. Chyba tylko polskim majdanem, albo poskarżeniem Brukseli da się coś zrobić, bo ostatecznie władza zrobi co chcę i nie ma punktu krytycznego, oprócz tych dwóch, które wymieniłem. Polacy wybrali większością PiS i PiS ma teraz dyktaturę i ma ją zgodnie z demokracją, bo raz na 4 lata wybieramy dyktaturę większością. Pozdrawiam.

        1. Konrad, dzięki za Twój głos w dyskusji. Z wieloma rzeczami, o których piszesz się zgadzam. Dzięki też za doprecyzowanie tego co miałeś na myśli we wcześniejszym wpisie. Precyzja myśli jest bardzo potrzebna gdy dyskutujemy o tak wrażliwych i “wybuchowych” rzeczach jak polityka. Niuanse słowne mają duże znaczenie. Na 75-latkę można powiedzieć “kobieta”, ale można też powiedzieć “stara baba”. Niby oba stwierdzenia są prawdziwe, ale ich wydźwięk jest jednak bardzo różny, może dotknąć czułych miejsc u rozmówcy.

          Nie zgadzam się z tym, że co 4 lata wybieramy dyktaturę. Wybieramy partię, która będzie rządzić. Dopóki rządzi w ramach istniejącego prawa, to mamy do czynienia z demokracją. Jeśli rządzący zaczynają uważać, że ich nie obowiązuje prawo, to wtedy zaczynamy mieć do czynienia z dyktaturą. Na poparcie swoich słów przytaczam cytat z wikipedii: “cechami charakterystycznymi dla dyktatury są: używanie siły wobec przeciwników politycznych, brak szacunku wobec praw obywatelskich, czy dowolność stanowienia systemu prawnego”.

          Ja nie chcę by w taki sposób rządził w Polsce ktokolwiek, z jakiejkolwiek partii by nie pochodził lub nawet był bezpartyjny. Nawet jeśli miałby poglądy w 100% zgodne z moimi. Nawet jeśli sam byłbym jakimś cudem (bez kandydowania:-) wybrany na premiera. Nawet moja rodzona córka. Nikt.

        2. “Wybieramy partię, która będzie rządzić. Dopóki rządzi w ramach istniejącego prawa, to mamy do czynienia z demokracją.”

          Nie jestem do końca przekonany, czy to prawda. Tak mówią “europejskie elity”. Jak dla mnie to są dwie zupełnie różne kwestie. Demokracja to wykonywanie woli większości. To system totalitarny, w którym rację ma większość.

          Rządy prawa do postępowanie zgodnie z prawem. Ale nie oznacza to, że prawa nie można zmienić.

          Załóżmy teoretycznie, że większość będzie chciała, aby nie było trójpodziału władzy. Wtedy trzeba by zmienić konstytucję, żeby nie było mowy o trójpodziale, a następnie wprowadzić ustawy o sądach tak, że pan Kowalski stoi nad sądami i może wydawać wyroki. Czy to nie będzie demokracja? Czy to nie będą rządy prawa?

        3. Recroot, dotknąłeś według mnie samego serca obecnego sporu.

          Gdyby PiS najpierw zmieniło Konstytucję, a potem zmieniło ustawy, to to by była demokracja. Problem polega na tym, że PiS nie uzyskał większości na tyle dużej by ZMIENIĆ Konstytucję (nie dostał mandatu do zmiany Konstytucji). Dlatego w swojej determinacji, ŁAMIE Konstytucję. A na to przyzwolenia mojego (oraz dziesiątek tysięcy demonstrantów i wierzę, że również tysięcy innych, którzy nie chcieli pokazać swojego sprzeciwu bo nie chciało im się ruszyć 4 liter) nie ma. Demokracja to jest dochowywanie procedur.

          Tak samo jak w zarządzaniu firmą. Jeśli firma jest Twoja, to możesz nią kierować wg swojego widzimisię. Ale jesteś tylko prezesem, to musisz trzymać się procedur oraz wcześniej uzgodnionych strategii, bo inaczej właściciele firmy się wkurzą. Polska nie należy do Jarosława Kaczyńskiego, on nią tylko w imieniu Polek i Polaków rządzi.

        4. Potrafię zrozumieć tych, którzy nie ruszyli się z domu.

          Po pierwsze przebywanie w szemranym towarzystwie nie jest niczym przyjemnym. Nie mówię o zwykłych obywatelach, mówię o politykach totalnej obstrukcji, byłych SB-kach i sprzedawczykach takich jak Balcerowicz.

          Po drugie demonstracje miały charakter polityczny. Ww. osoby mają sądy we wspomnianych 4 listerach. Przypominam, że sędziowie nie mogą uczestniczyć w życiu politycznym. Ale obecność sędziów na demonstracjach antyrządowych, komentowanie życia politycznego w telewizji jest OK tak długo, jak sędzia ma lewicowe poglądy.

          Po drugie celem ww. osób jest obalenie rządu i przejęcie władzy. Wpierają ich w tym instytucje europejskie. A to byłby najgorszy scenariusz dla Polski.

          Gdyby ww. osoby nie lansowały się na takich demonstracjach, to zwykli ludzie chętniej braliby w nich udział. Ale jeśli zwykli obywatele, których przedstawia się w TVN i przytoczonym przez Ciebie onecie pełnią od kilkunastu lat funkcje w PO, to o czym my tu rozmawiamy. Stąd moja pierwotnie postawiona teza, że demonstranci dali się zmanipulować. Bo przyszli tam z innych powodów niż Ci, którzy zorganizowali całą akcję. Mimo że powody “ulicy” są słuszne.

        5. Recroot, bez komentarza. Chyba masz rację pisząc, że nie masz już ochoty więcej uczestniczyć w dyskusji. Dzięki za Twój dotychczasowy udział i doskonale rozumiem dlaczego nie będziesz już chciał więcej komentować.

  4. Sławku , moze chodzi o dopuszczenie nowych ludzi do zawodu sędziego, również skończyłem prawo i wiem, że ludzie mający krewnych lub znajomych mieli pytania na aplikację sedziowską , wiec z załozenia mieli latwiej, a że sa klany prawnicze równiez masz swiadomośc Sławku, Ja niestety nie mialem pytań za pierwszym razem jak startowałem wiec sie nie dostałem :( Więc nie bede zalował tych klanów prawniczych. widziałem równiez jak traktowani sa ludzie przez sędziów, Sędzina darla sie na ludzi wnoszacych sprawę jak na szmaty. Słowa I prezes , że za 10 tys to tylko na prowincji mozna wyżyc, to przy tym nic co widziałem

    1. Dczekol, zgadzam się z tym, że sądy należy reformować. Ale czy, żeby je reformować należy je podporządkować politycznie? Ja uważam, że nie trzeba.

      Podam analogię. Dzieci należy wychowywać, przekazywać im wartości. Pewnie się zgodzisz. Ale czy najpierw trzeba je zbić by się ciebie bały? Czy bicie jest “wychowywaniem”?

      1. ale moze nalezy trochę sędziów przewietrzyć, bo stały “nadzwyczajna kastą” a moze nawet “nadludźmi”. Czy potrzebna jest nam tylu sędziów ile mają USA? Tu trzeba zrobić o wiele głębszą reformę Polska – kraj 37 mln ludzi ma tylu sedziów ile kraj posiadający ludnosci 323 mln czyli USA, Coś jest nie w porządku, moim zdaniem.

        1. dczekol, być może masz rację. Wczoraj usłyszałem podczas demonstracji, że w PL mamy ok 10 tys sędziów. Nie wiem ilu jest w USA. Ale wiem, że amerykańska organizacja pracy prawników polega na tym, że kazdy ma wielu asystentów – ludzi po studiach lub nawet tylko z podstawowym przygotowaniem prawnym, którym zlecają czasochłonne, mało odpowiedzialne zadania.

          Z tego co rozmawiałem z demonstrantami to nikt tam nie był by bronić sędziów lub status quo. Bronią trójpodziału oraz niezależności sędziów od politycznej presji przy orzekaniu.

          Odwrócę pytanie do Was, a w zasadzie dwa pytania –
          1) czy ktoś z Was chce większego wpływania przez polityków na sędziów niż to ma miejsce dzisiaj?
          2) czy uważacie, że proponowane zmiany zmniejszają wpływ, pozostawiają takim samym, czy zwiększą wpływ polityków na orzeczenia sędziów?

          To są pytania, które są istotą tych demonstracji. Podnoszenie innych wątków związanych z wymiarem sprawiedliwości, oceną rządu PO, prywatyzacją jest – sorry za bezpośredniość – puszczaniem wiatrów, lub bardziej dyplomatycznie – robieniem zasłon dymnych

        2. Poruszyłem tak wiele wątków, ponieważ gdyby obok mnie flagą machał Balcerowicz, to poczułbym wielki niesmak, ale na pewno nie ekscytację – jeśli dobrze zrozumiałem jakie uczucia Ci towarzyszyły. To samo jeśli chodzi o polityków totalnej… sorry za wyrażenie, ale słowo obstrukcji pasuje bardziej niż opozycji. A jeśli chodzi o celebrytów, to przepraszam, ale niech się lansują na czerwonych dywanach. A jeśli chodzi o ich wrażliwość, to wielu z nich potrafi bronić praw zwierząt i rozczulać się nad pieskiem, a prywatnie nie mieć dzieci z wyboru a nawet dokonywać aborcji, bo to jest modne – dla mnie to żadne autorytety.

          Odpowiadając na Twoje pytania:
          1. Ktoś nad sędziami musi stać. Najlepiej, żeby był to naród, ale tak powinno być w przypadku sądów powszechnych. W przypadku SN dopuszczam taką rolę prezydenta. Nie podoba mi się to, że minister sprawiedliwości będzie teraz stał nad sądami powszechnymi. Nie podoba mi się to, że rząd podsunął prezydentowi ustawę, w której to prezydent ma wpływ na skład SN, ale z listy podsuniętej przez ministra sprawiedliwości.
          2. Oczywiście zwiększy to wpływ polityków nad sądami. Dopuszczam taką możliwość tymczasowo, np. przez pierwszy rok funkcjonowania ustawy, ale po tym przejściowym okresie nadzór nad sądami powinien być oddany w ręce społeczeństwa. W obecnym kształcie Ziobro będzie miał zbyt dużą władzę. Mam zaufanie od tego człowieka, ale kwestią czasu jest, kiedy tak duża władza go zdeprawuje. Bo duża władza deprawuje.

          Największą bolączką sądów jest przewlekłość i tego niestety proponowane zmiany w żaden sposób nie rozwiązują.

          Nie twierdzę, że wszyscy na takich demonstracjach nie wiedzą czego bronią. Jednak zachowanie demonstrujących w wielu przypadkach każe mi się zastanawiać, czy ich celem nie jest zadyma i destabilizacja państwa.

        3. Recroot, to cieszę się, że w dużej mierze zgadzamy się co do owych zmian w sądownictwie, które idą – jak przyznałeś w złym kierunku. Jestem bardzo sceptyczny co do “tymczasowości” tych zmian. Niestety prowizorki w Polsce trwają długo, nie tyko w budownictwie, ale też w prawie (czyż podwyżka VAT nie była tylko “chwilowa”?). Nie wierzę też politykom. Również Panu Ziobro – czyż to nie on sypał gromami na PiS i Kaczyńskiego gdy wychodził z partii i zakładał nową? A potem podkulił ogon, wrócił i co – nagle to co mu przeszkadzało, magicznie przestało przeszkadzać.

          Wiele można dobrego powiedzieć o PiS (ideowcy, choć nie zgadzam się często z ich ideami; liderzy nie są złodziejami; jako pierwsi zaczęli wdrażać swoje obietnice wyborcze; kilka udanych propozycji – za taką uważam np 500+, ale Ty chyba nie? bo to przecież czysty socjalizm). Ale mówienie prawdy nie jest ich cnotą. Czyż nie miał powstać POPiS (tu współwinne jest PO)? Czyż nie miało nigdy dojść do koalicji z Samoobroną (już nie pamiętam jakimi słowami swoją odrazę nimi wyrażał Prezes przed zaproszeniem ich do koalicji)? Czyż lider partii nie zapowiadał przed wyborami że nie będzie Premierem (by nie doszło do sytuacji, że dwa najważniejsze stanowiska w polityce są zajmowane przez braci)? Czyż to nie Gowin miał być Ministrem Obronny? Przykładów można by mnożyć.

          Nie chcę otwierać nowej dyskusji dotyczącej aborcji. Nie jest to w mojej ocenie – podobnie jak niezawisłość sądów – fundament demokracji. Niemniej pozwól, że skomentuję Twoją wypowiedź pod adresem celebrytów. Nie pamiętam statystyk, ale w Polsce dokonuje się dziesiątki tysięcy aborcji rocznie (lub więcej), a celebrytów mamy tylko … 200? 500? No może 1000. Oni tylko mają odwagę przyznać się do tego publicznie. Zresztą gdyby się przyznali jacyś inni mniej znani Polacy i Polki to i tak oprócz ich oburzonych sąsiadów i tak by się nikt nie dowiedział.

          Nie oceniałbym też nikogo kto nie chce mieć dzieci. Czyż zakonnice oraz księża katoliccy też świadomie nie wybierają nie posiadania dzieci? Nie robiłbym im z tego powodu zarzutu.

          Słyszałeś z pewnością o różnicy między optymistami (szklanka jest dla nich pół-pełna) i pesymistami (pół-pusta). Ty podejrzewasz demonstrantów o chęć destabilizacji państwa, a ja widzę to dokładnie odwrotnie. Według mnie ludzie wyszli na ulice bo widzą jak wybrani przez kilkanaście procent uprawnionych do głosowania Polek i Polaków politycy chcą zdestabilizować kraj dla wszystkich. Dla 100% Polek i Polaków. Nawet tych jeszcze nie narodzonych.

        4. Recroot, nie chodzi chyba o to by każdy miał “kogoś stojacego nad sobą”. Nie ma nikogo stojącego nad Prezydentem RP. Nie ma nikogo nad Premierem. Nie ma nikogo nad Parlamentem ani nawet nad posłami (sami, dobrowolnie poddają się dyktatowi szefów swoich partii bojąc się o wystawienie ich na listy przy następnym rozdawaniu “biorących jedyne”. Nie ma nikogo nad sędziami.

          Chodzi o to by te trzy strony wzajemnie miały na siebie baczenie. A nad nimi wszystkimi czuwa Bóg, Konstytucja i Suweren.

          Poseł Jarosław Kaczyński stoi dziś nad Prezydentem (dziś jakby trochę mniej, ale do końca nie wiadomo jak to jest), nad Premierem, nad Marszałkami Sejmu i Senatu, nad poszczególnymi ministrami (w tym również nad tym, który ma stać nad sędziami). To konstrukcja nie mieszcząca się w kanonach demokratycznych państw. Realną władzę dzierży poza-konstytucyjny organ jakim jest prezes partii. To by mogło być ok, gdybyśmy zmienili ustrój naszego kraju na monarchię i gdyby poseł Kaczyński przywdział koronę, objął berło oraz inne insygnia władzy królewskiej. Dopóki nie jest królem, to ta sytuacja jest zaprzeczeniem demokratycznych zasad.

        5. Ja niestety muszę się zgodzić z Recrootem, dczekolem.

          Intencje przeciętnego demonstranta rzeczywiście wydają się być wzniosłe i górnolotne i chwała im za to, że się czymś przejmują i że leży im na sercu dobro tego kraju ale…

          mam dziwne wrażenie, że pewna grupa polityków chce po plecach tych demonstrantów dojść do władzy (bo przecież przeciętny demonstrant do władzy się raczej nie pcha) bo to aby dalej (jak to powiedziała jedna uczciwa inaczej) “kręcić lody” tak długo aż osiągniemy stan idealny w/g naszego “narodowego wieszcza”… (nie będę cytował bo nie ładnie używać epitetów)

          Obawiam się (i obym był fałszywym prorokiem) że taki będzie finał za rok czy dwa i znowu pełno artykułów o kolejnych aferach ale tym razem w wykonaniu kolejnej partii.

          Dla mnie cała ta klasa polityczna jest skończona i dlatego nie będę uczestniczył w demonstracjach na których występują na scenie politycy.

        6. A kwestia władzy ustawodawczej ?

          Polska: 100 senatorów, 460 posłów, ludność ok 37 mln
          USA: 100 senatorów, 435 kongresmenów, ludność ok 323 mln…

          Nasz kraj jest ludnościowo prawie 10 razy mniejszy a posłów i senatorów mamy więcej…

          A nie mogłoby być np 16 senatorów (1 na województwo) z kadencją np 7 – 8 lat ?
          Posłów powiedzmy 64 (4 na województwo) lub 128 (8 na województwo).

          Czy nie łatwiej byłoby się tym ludziom dogadać w różnych sprawach ?
          Ale kto się zgodzi aby mu koryto zlikwidować ?

        7. Konkret, zgadzam się z Twoimi postulatami. Ja byłbym nawet za tym by w ogóle zlikwidować Sejm i Senat. Zrobić tam muzeum.

          I co wtedy? Albo referenda w najważniejszych (i tylko najważniejszych, a nie np czy sklepy mają być otwarte w niedzielę) sprawach. Wtedy powstawałoby tylko do 12 nowych ustaw rocznie (zamiast dzisiejszych 50.000 stron czy ile tam powstaje tej literatury). Albo Prezydent podpisuje ustawy Parlamentu Europejskiego i stają się one prawem w Polsce. Zresztą i tak chyba mają dziś pierwszeństwo przed ustawami krajowymi.

        8. Choćby celebrytów było 10… większość ludzi interesuje się życiem osób znanych. Choćbym nie chciał, to jadąc samochodem i słuchając jakiegokolwiek radia i tak usłyszę coś o życiu celebrytów. Dlatego powinni dawać dobry przykład. To ilu ich jest nie ma znaczenia.

      2. Widzę, że rozgorzała fajna dyskusja. Super jest to, że rozmowa jest merytoryczna, bez epitetów i na poziomie. Nie wiem czy Sławek już ją moderował, jeśli nie to od razu widać że czytelnicy bloga są na poziomie.

        @Sławek, @Konrad
        Ja odebrałem wpis Konrada tak, że pisze tu o politykach z pewnych opcji a nie o ludziach biorących udział w demonstracjach. Popraw mnie Konrad jeśli źle piszę.

        W tak pięknej dyskusji grzech byłoby nie zabrać głosu.
        Od siebie powiem, że ja jeszcze przed skończeniem 18 lat byłem zaangażowany politycznie. A potem tylko się to pogłębiło. To moje zaangażowanie trwało około 7 lat. Zawsze uważałem, że moim obowiązkiem jest iść do wyborów i chodziłem na każde dosłownie każde (!) – miejskie, krajowe, europejskie, referenda etc.
        Niestety coraz to bardziej mimo potem już tylko “biernego” zaangażowania (tylko głosowałem :) – wiem że to nie bierne uczestnictwo) nie widziałem przez te wszystkie lata żadnego ale to kompletnie żadnego postępu. A moi kandydaci prawie nigdy nie przechodzili dalej (raz się zdarzyło że tak) bo głosowałem zawsze wg własnego sumienia. Nie wybierałem nigdy mniejszego zła – albo skreślałem wszystkie nazwiska albo dopisywałem swojego kandydata.

        Od 3 lat “robię swoje” – wyrzuciłem telewizor, nie słucham radia (tylko muzykę – jeśli słyszę jakiegoś polityka od razu przełączam na inny kanał), nie uczestniczę ani w życiu codziennym ani w pracy w dyskusjach politycznych jak kiedyś. Tu na forum robię wyjątek.
        Zajmuję się własnym życiem, rodziną, pracą, rozwojem, pracą nad wolnością finansową, jeśli ktoś zaczyna przy mnie coś mówić o politykach (jakichkolwiek !) to mówię wprost że nie chcę na te tematy rozmawiać.

        1. Konkret, do tej pory żadnego komentarza nie skasowałem. Dzięki Wam za merytoryczność dyskusji.

          Rozumiem Twoje rozczarowanie politykami – zamiast przedstawiać nam różne opcje na wizję Polski, oni pitolą o pitołach.Pisałem o tym w poprzednim komentarzu. Ja też tego nie słucham i też nie mam telewizora.

          Ale tym razem postanowiłem się włączyć, bo w ostatnich miesiącach mowa jest o fundamencie demokracji. Takim fundamentem są m.in. trójpodział władzy, sądy wolne od politycznych nacisków, wolne media (wolne od politycznych nacisków), wolność do demonstrowania, szacunek dla oponentów politycznych, samoograniczanie się władzy, respektowanie Konstytucji, uczciwość wobec obywateli.

        2. Sławek,
          Trudno się z Tobą nie zgodzić.
          Też nie mam telewizora, a właściwie sygnału telewizyjnego – służy mi tylko do oglądania filmu raz na miesiąc. Zrobiłem tak, bo wolne media niby są wolne, ale jednak każde z nich uprawia swoją propagandę, każde jest uwikłane koneksjami politycznymi i forsują tylko jeden światopogląd, a więc moim zdaniem wolne media niestety są mrzonką. Najpierw wyłączyłem sobie TVN, później TVP (jeszcze za czasów PO-PSL, teraz jeszcze bardziej jadą po bandzie – widziałem u rodziców), następnie Polsat, a potem to już nie miało sensu i wypowiedziałem umowę kablówki :)
          Co do konstytucji, to tak, respektowanie Konstytucji jest ważne, z tym że aktualnie jest ona bardzo nieprecyzyjna i z tego wynika wiele problemów. Respektowanie Konstytucji nie powinno być mylone z blokowaniem wszelkich prób zmiany Konstytucji i uczynienia jej bardziej prospołeczną.
          Tak samo jak niezawisłość sądów nie powinna być mylona z tym, że wpływ na sądy mają tylko sędziowie i nikt nad nimi nie stoi.

        3. Witam Sławku
          Jezeli chodzi o niezawislość sadów pod rzadami poprzedniej partii też nie było najlepiej. kilka przykładów:
          1Sędzia M. z Gdańska zobowiazał się do ukręcenia sprawie Amber Gold łba bo był przekonany, ze dzwoni do niego asystent Premiera Tuska,
          2. Sedzie T. zrobił w wyroku odszkodowawczym dla gangstera za areszt przyznającym mu wysokie odszkodowanie krytykę PIS poniewaz gangster z zarzutami krymianlnymi spedził dwa lata w warunkach niegodnych człowieka. Zapomniał tylko że półtora roku tego aresztu było pod rządami PO, Ponadto on siedział w areszcie za brutalne czyny przeciwko zyciu i zdrowiu Polaków, Moze trzeba go było wsadzić do sanatorium. Prywatne poglądy polityczne pana sedziego T. nie powinny wplywac na wyroki
          3 uniewinnienie pewnej poslanki z PO za wzięcie łapówki, poniewaz sa to “owoce zatrutego drzewa” no przepraszam bardzo gdyby ta pani nie była z PO , to dostalaby wyrok więzienia na 100%.
          Jak widzisz podałem Tobie przyklady z życia niezawisłości sędziowskiej. Dlaczego wcześniej nie było demonstracji przeciwko naruszaniu niezawisłosci sędziowskiej? oto jest pytanie

        4. DCzekol, zawsze, w każdym kraju, pod rządami każdej partii zdarzają się głupi, niekompetentni, usłużni politycznie, pijący, leniwi, niepoczytalni, itp sędziowie. Są tylko ludźmi. Oczywiście ich błędy należy naprawiać. Temu służy instancyjność sądów. Po wyczerpaniu drogi odwoławczej w Polsce jest jeszcze Trybunał Europejski.

          Dlaczego teraz są demonstracje, a wtedy nie było (a przynajmniej nie ogólnopolskie)? Bo tamto to były wypaczenia, a teraz mamy do czynienia z próbą politycznego podporządkowania sędziów. Przy oficjalnym systemie politycznych nacisków, takich wypaczeń z pewnością byłoby jeszcze więcej. Czy nie sądzisz, że sędzia mający ukarać męża posłanki PiS nie zawahałby się przed skazaniem, mimo, że dowody wskazywałyby na winę? A gdy kiedyś przyjdzie jakaś następna partia władzy (chyba nie wykluczasz takiej możliwości), to oni podobnie by nie naciskali na sędziów? Jeśli to PO będzie tworzyć kolejny rząd, to takich przypadków, które cytujesz będzie pewnie jeszcze więcej, nieprawda?

      3. No i od 3 lat nie chodzę na żadne wybory. To dla mnie ciężkie by po ponad 20 latach nie iść tam gdzie zawsze uważałem że być powinienem.

        Dlaczego totalnie mnie to już nie obchodzi ?
        Nie mogę patrzeć ani słuchać tych ludzi dla których jedyną wartością jest własne koryto !

        Którzy wiecznie się kłócą, kiedy jeden poseł (na szczęście już były) na N. wypluwa z siebie jad z prędkością światła i co drugie jego słowo to inwektywa po czyimś adresem.

        Gdy pewne partie mówią, że po wyborach zrobią koalicję a potem wszystko zmieniają.

        Gdy jedna partia robi tuż przed końcem swojej kadencji wbrew prawu na złość innej a potem robi wielki hałas że ta druga robi na złość to samo ! Toż to czysta obłuda !

        Gdy politycy nagrywani na taśmy mówią o Polsce i wyborcach plugawe rzeczy a potem mają jeszcze czelność się publicznie pokazywać ! ? Gdzie jest honor w dzisiejszych czasach ? Co się porobiło z tymi ludźmi u władzy ?

        Zgadzam się w pełni z tym zdaniem Recroota:

        “Próbuję powiedzieć, że chciałbym w Polsce rządów patriotów, którzy twardo stąpają po ziemi, znają się na ekonomii i są autorytetami moralnymi. Niestety tak nie jest i nigdy tak nie było.”

        Mi się także marzy aby nie było tak jak dziś:

        Pewna partia proponuje coś zrobić / zmienić w prawie, druga jest zawsze… na “nie” ! Dlaczego ? Bo tak ! Bo to nie oni zaproponowali :) A kiedy ta druga coś zaproponuje to ta pierwsza jest na “nie” no bo jak by to wyglądało że zgadzają się ze swoimi “wrogami”. Co by to wyborcy pomyśleli !?

        A ja się pytam gdzie w tym wszystkim jest dobro tego kraju ? Gdzie dobro obywateli ?

        Jedni aferzyści do tej pory nie rozliczeni i w pełni praw mogący kandydować dalej, inni nie mający pojęcia o gospodarce rynkowej udający pobożnych, jeszcze inni tak działający jak wiatr zawieje – powiedzą i zrobią wszystko aby tylko w kolejnych wyborach znowu być u władzy i dzielić tort.

        Partie w sejmie tylko antagonizują zwykłych ludzi ! Osoby z sejmu to w większości znajomi z innych partii (niektóre osoby zmieniały partie po 6 razy i więcej !), dziś są w partiach różnych a za jakiś czas mogą być w rzekomo “przeciwnych”. Wystarczy sprawdzić osoby które przechodziły między dwiema największymi partiami wzajemnie !
        Wyborcy bardziej się teraz nienawidzą niż ci politycy.
        Jest takie przysłowie: “Gdzie dwóch Polaków tam trzy poglądy polityczne”.

        1. Konkret, zgadzam się ze wszystkim co powiedziałeś. Tylko pytanie: co dalej? Widzę kilka opcji:

          1) obrazić się, odwrócić i udawać, że nas to nie obchodzi. Czy to polepszy działania polityków
          2) zacząć się angażować społecznie i obywatelsko by politycy zobaczyli, że nie jesteśmy takimi durniami za jakich nas uważają
          3) założyć własną partię, zdobyć władzę i rządzić zgodnie z
          Twoimi i recroota postulatami
          4) widzisz, widzicie może jakieś inne opcje?

          Opcja 1) wydaje mi się najmniej skuteczna. Opcja 2) w miarę realna o ile wyjdzie nas na ulice miliony. O ile zaczniemy ze sobą rozmawiać pomimo różnic w poglądach, a nie tylko obrzucać się inwektywami. O ile przestaniemy być marionetkami w rękach polityków. Opcja 3) chętnie Was wesprę, natomiast “polityka” nie jest na mojej liście “zawodów emeryta”. Wolę pracować w kwiaciarni. Ale chętnie wesprę swoją wiedzą, doświadczeniami, głosem:-) Opcji 4) nie widzę, ale oczywiście nie wykluczam. Słucham…

  5. Sławku, to Twój blog i poruszasz na nim tematy jakie chcesz. Rozważ proszę tylko czy dyskusja w tym wątku to coś co chciałbyś czytać na fridomia.pl.

    1. Nibul, dlugo się nad tym zastanawiałem. Ale dochodzę do wniosku, że politycy mogą jednak mieć istotny wpływ na naszą wolność. A wolność jest dla mnie najwyższą wartością.

      Co bym sobie powiedział jeżeli polski rząd tak daleko by szedł w zaparte, że Unia w końcu odpuściła by sobie Polskę, najpierw Unia dwóch prędkości, a potem Stany Zjednoczone Europy bez Polski? Miałbym pretensje do siebie, że zamiast zabrać głos, siedziałem sobie cicho w kącie by nie mącić dobrej atmosfery na fridomii.

      Dlatego jednak postanowiłem byśmy otwarcie podyskutowali sobie spokojnie również nt hmmm “polityki”. Dla mnie to co się dzieje w Polsce to niestety “polityka” przez bardzo małe “p”. Zamiast dyskutować o tym co ma być przewagą konkurencyjną Polski, jak aktywizować przedsiębiorczość, jak budować majętność Polek i Polaków, jaka ma być rola Polski w świecie itp pitolimy o pitołach.

  6. Nie akceptuję gdy publiczna osoba (celowo pomijam nazwiska) mówi że za 10.000 nie można się utrzymać, chyba że na prowincji.

    Czy ci ludzie są tak oderwani od rzeczywistości że nie wiedzą jakie są przeciętne emerytury w Polsce ?(nie piszę tu oczywiście o emeryturach byłych SB-ków), ile zarabia kasjerka na kasie ? Czy nie mają za grosz wstydu takich rzeczy mówić ludziom prosto w twarz ?

    Brak zupełnie w Polsce ludzi z wolą zrobienia czegoś dobrego dla Polski. Widać tylko kunktatorstwo, głosowanie nad prawem którego głosujący często… nie rozumieją (sic!) lub nawet nie czytali (!)
    Brak prawdziwych mężów stanu którzy wbrew wszelkim partiom, podziałom działaliby zawsze dla dobra ludzi i potrafili poprzeć pomysły nawet gdyby to nie były ich pomysły.

    1. Konkret, trafna diagnoza, tylko co z niej wynika. Mamy czekać na cudowne pojawienie się męża stanu?

      Możemy czekać na cud, ale dochodzę do wniosku, że my musimy sobie takich mężów stanu wyhodować – oni nie rodzą się samorodnie. A nawet jakby się taki pojawił w PiS, PO, Kukiz’15, Nowoczesnej, itp to i tak liderzy tych partii by takiego gościa lub taką “żonę stanu” (by nie być seksistowskim) wycięli. Nie chcieliby taaakiej konkurencji. Sami są zbyt mierni i zbyt leniwi i zbyt tchórzliwi i zbyt egoistyczni. Polsce politycy mają ego niestety dużo większe od swoich intelektów, poczucia obowiązku, poczucia odpowiedzialności.

      Dlatego wspomniałem wcześniej Mazowieckiego oraz Buzka – to byli wg mnie bardzo skromni ludzie, z małym ego i dużym poczuciem odpowiedzialności (przynajmniej wg polskich standardów)

  7. No i osławiona nasza Konstytucja.
    Polska: Preambuła, 13 rozdziałów, 243 artykuły (około 76 stron – znalazłem w księgarni). Dokument zbyt szczegółowy i zbyt niejasny.
    USA: Preambuła, VII artykułów (najdłuższy to 10 paragrafów) + 27 poprawek przez ponad 200 lat !

    Nasza Konstytucja to bardziej za przeproszeniem lista pobożnych życzeń – “darmowe” leczenie ? hmm owszem jeśli twoja choroba może czekać… pół roku, rok, 2 lata… To tak masz darmowe leczenie. Jeśli twoje schorzenie może czekać po kilka miesięcy na rehabilitację to tak oczywiście masz darmową rehabilitację. A tymczasem jak przyjdziesz z forsą… pełno wolnych stanowisk do rehabilitacji :) pełno wolnych terminów na operacje i badania. Ot polska ciekawostka.

    Walka i kłótnia o dokument który:

    Rozdział XII, ZMIANA KONSTYTUCJI
    Art. 235.
    “Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.”

    To jeśli dobrze liczę zmienić konstytucję może zaledwie 304 posłów ?
    I błagam niech ktoś mnie poprawi że druga część zdania “w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów” nie oznacza że przy obecności 230 posłów zmienić by ją mogło zaledwie 152 posłów ?
    Mam nadzieję, że źle to interpretuję.

    Demokracja to tylko listek figowy ! który ma uprawomocniać władzę jednych nad drugimi. Listek figowy bo metoda obliczania głosów zwana metodą d’Hondta to czysty policzek wymierzony w twarz zwykłemu wyborcy.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_D%E2%80%99Hondta

    http://www.math.edu.pl/system-wyborczy

    Kolejna sprawa – ciągłe zmiany – prawa, podatków, wiecznie coś się zmienia, nic nie może być na ileś lat ? Jak tu planować biznes, życie ? Przecież to taka wciąż zmieniająca się dżungla przepisów że tak naprawdę nikt nie może być pewien czy czasami nie łamie prawa !

    Jeden mój wuj był dawniej posłem (partię pominę), gdy wszedł do sejmu to po paru miesiącach modlił się żeby tylko kadencję skrócono bo miał już tak dość tego bagna ! Gdy wchodził na mównicę albo… mówił rzekomo nie na temat albo… nie miał kto go słuchać ! bo sala była prawie pusta ale diety pobrane oczywiście za posiedzenie…
    To są nasi ustawodawcy !

    Inna sprawa – trójpodział władzy – często osoby się na to powołują. Monteskiusz itp. Ale sądzę że osoby o tym piszące chyba nie zdają sobie sprawy że większość (jeśli nie wszyscy) ministrowie w Polsce są… posłami !

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Pose%C5%82 — (zakazy)

    Czyli władza wykonawcza jest równocześnie władzą prawodawczą !

    “Koncepcja Monteskiusza

    Monteskiusz, zainspirowany dziełami Locke’a, w swoim dziele O duchu praw stwierdził, że posiadanie władzy skłania do jej nadużywania i łamania praw obywatelskich. Warunkiem zachowania wolności politycznej obywateli jest podział władz między różne, niezależne, wzajemnie dopełniające, hamujące i kontrolujące się podmioty. Pisał:

    Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności, ponieważ można się lękać, aby ten sam monarcha albo ten sam senat nie stanowił tyrańskich praw, które będzie tyrańsko wykonywał. Nie ma również wolności, jeśli władza sądowa nie jest oddzielona od władzy prawodawczej i wykonawczej. Gdyby była połączona z władzą prawodawczą, władza nad życiem i wolnością obywateli byłaby dowolną, sędzia bowiem byłby prawodawcą. Gdyby była połączona z władzą wykonawczą, sędzia mógłby mieć siłę ciemiężyciela.”

    Dlatego w tym kraju nie będzie dobrze bo prawo stało i stoi na głowie a prawodawcy i rządzący nie widzą niczego poza własnym interesem.

    Przepraszam za emocjonalny charakter wypowiedzi. Mam nadzieję że nikogo nie uraziłem.

    1. Konkret, dzięki. Masz rację. Wiele rzeczy w naszej demokracji działa źle. Przykładów można by podać więcej. Ludzie zbierają miliony podpisów by zgłosić propozycję referendum i są ignorowani. Przepisy prawa często są ze sobą sprzeczne. Politycy na każdy problem reagują ustawodawczym rozwolnieniem. Nie pamiętam by ktoś kiedyś usunął zbędne przepisy. Nie wybiera się posła. To partie wskazują kogo wybrać. Władza wykonawcza jest podzielona między prezydenta i premiera i to rodzi spory kompetencyjne. Próg 5% powoduje odcięcie dużych partii. Przed wyborami partie nie przedstawiają swoich programów. Nikt nie rozlicza z realizacji obietnic.

      Pytanie co z tym wszystkim zrobić? Obrazić się i zabrać swoje zabawki?

      Mamy takich posłów i takich polityków na jakich zasługujemy. Póki pozostaniemy bierni, to nic się nie poprawi. Jestem gotów się założyć o cały portfel posiadanych przeze mnie mieszkań:-) Politycy sami z siebie nie podniosą jakości polityki, jakości prawa, jakości demokracji. To my, obywatele, musimy to na nich wymusić. Takie jest moje zdanie, ale może ktoś z Was ma lepszy pomysł. Chętnie dam się przekonać:-)

      1. Żeby wiedzieć, że my, jako obywatele, mamy jakieś prawa, to najpierw powinniśmy się dokształcić w tym zakresie – we własnym interesie. Dopiero, jak pojawia się wiedza, że można coś zmienić, dopiero jest sens działać. Bez tej wiedzy tylko desperaci podejmują działania. Desperacja nie jest jednak dobrym doradcą.

        Niestety, wiele osób nie chce się uczyć. Gąszcz przepisów prawnych i tempo życia nie sprzyjają temu. Przy ogromnym natłoku różnych informacji zewsząd obserwuję wręcz zjawisko amnezji społecznej – zapominamy “oczywiste oczywistości”, które funkcjonowały przez wieki.

        Wiele osób oczekuje też, że ktoś o nich zadba. Bo co? Ułomni są, że nie potrafią samodzielnie? Zastanawia mnie jedno: dlaczego ludzie tak chętnie oddają władzę nad własnym życiem jakiejś nieokreślonej “opatrzności”? Dlaczego nie chcą ponosić odpowiedzialności za własne życie i czyny? No nie mogę tego pojąć, dlaczego tak wielu ludzi szuka wymówek, a nie rozwiązań…
        Jest ogromna różnica między “wierzyć”, a “wiedzieć”, że coś się stanie.

        Więc jednak róbmy swoje.
        Niech każdy ponosi odpowiedzialność za swoje życie i czyny, oraz będzie się uczył, pracował, starał się poprawić swój los, bez celowej szkody dla innych. Wtedy będzie szansa na normalność. Gorzej, jak wpływ na nasze życie zostanie po cichutku przejęty przez kogoś o złych intencjach. Nie ma idealnego systemu. Nie ma idealnych ludzi.

        Sławku, zgadzam się z tym, że politycy nie powinni się czuć bezkarni. To są ludzie mający władzę (i immunitet), a władza z czasem deprawuje :(
        Sędziowie też mają władzę i też są nietykalni. Każde zagarnianie kolejnej władzy i zbyt duże poszerzenie wpływów rodzi patologię – prędzej, czy później. Choćby tylko dlatego, że ludzie mają zdolność zapominania i tracą przez to możliwość racjonalnego oceniania rzeczywistości, gdy żyją wg innych reguł, niż reszta społeczeństwa.

        Wyrażanie własnego zdania otwarcie i kulturalnie nie jest głupotą. Jest początkiem zdrowego układu. Wolność słowa nie polega też na szkalowaniu innych – to jest już patologią i powinno się odpowiadać karnie za to. Wolność, godność i poszanowanie każdego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność, godność i poszanowanie innych ludzi.

        Prawnikiem nie jestem, ale tak to widzę na mój prosty rozumek. ;)

  8. Od kilku lat czytam ten blog. Jest moją codzienną lekturą. W komentarzach do tego wpisu napisałeś że dużo wiesz o prawie.
    Na ostatnich zgromadzeniach z przekazów telewizyjnych słyszałem, że były skandowane słowa:
    wolność, równość i demokracja.

    Czy osoby popierające system kastowy mogą jednocześnie popierać demokrację?

    1. AltAir, nie wiem czy dobrze rozumiem intencję Twojego pytania. Pewnie mogą, bo wszyscy – również politycy należący do partii po obu stronach sporu – nie jesteśmy zawsze w 100%-ach ze sobą spójni wewnętrznie. Ja np uważam się za bardzo pracowitego (pisanie tego bloga, kolejnych książek, praca w kwiaciarni) i jednocześnie leniwego (bałagan jaki mam w mieszkaniu).

      Ale wracając do demonstrantów. Byłaś tam może? Jeśli tak, to zobaczyłabyś i młodych studentów i starsze babcie i dziadków, ale też matki i ojców z małymi dziećmi na ręku lub w wózkach. Czy sądzisz, że oni popierają kasty?

      Rozumiem, że poprzez kasty rozumiesz korporacje zawodowe prawników, do których trudno się dostać osobom wywodzącym się z rodzin nie-prawniczych, czy tak? Jeśli tak, to jestem akurat przeciwny kastom i bardzo się cieszyłem z deregulacji zawodów jaką zrealizował Jarosław Gowin gdy pełnił funkcję Min Sprawiedliwości. To akurat przykład dobrej reformy wdrożonej przez PO.

      Nie jestem zwolennikiem kast. Co więcej, nie poszedłem tam popierać sędziów tylko popierać ich niezawisłość. I wiem, że wiele osób wśród demonstrujących rozumie tę różnicę. Sami mi o tym mówili. Do tej pory na szczęście nie miałem do czynienia z komornikami, ale nawet gdyby któryś mnie rozżalił swoim zachowaniem (zdarzają się przypadki bezprawnego zajmowania majątku przez niekompetentnych lub nieuczciwych komorników), to i tak poszedłbym na demonstrację poparcia ich niezawisłości politycznej. I choć wiem, że wielu ludzi nie lubi komorników (to mało wdzięczny zawód) to jestem przekonany, że też by poszli bronić ich niezawisłości.

  9. Jeszcze jedno.

    Sławku, wielki szacunek mam do tego, co robisz. Pokazujesz ludziom, że można korzystać z wolności nie ograniczając wolności innych, czyli na zdrowych zasadach. Pokazujesz również, że śmiało można wziąć odpowiedzialność za własne życie, za własne czyny i za własną przyszłość, w tym również finansową, że żaden opiekuńczy ZUS nie jest potrzebny zdrowym i myślącym ludziom. Wolność polega właśnie na przejęciu odpowiedzialności za własne życie.

    Ja też zawsze staram się uświadamiać ludziom, że można wiele w życiu zdziałać, trzeba chcieć, uczyć się, pracować, myśleć, szukać rozwiązań – po prostu działać.

    Ja, jako słabsza płeć, jako osoba, która z domu wyszła bogata tylko duchem, stwierdzam, że da się. Z niewolnika (np. ekonomicznego) można stać się wolnym człowiekiem, pomimo wszystko. Łatwo nie jest, ale da się!

  10. Widzę, że jednak jakaś cenzura istnieje. Tak jak pisałem wcześniej lubię czytać ten blog i tak jak ktoś pisał w komentarzach lepiej byłoby bez polityki. Nie rozumiem jak mogłeś pójść pod prywatny dom protestować. Czy tak robią ludzie w Singapurze, Kanadzie, Nowej Zelandii? Czytając bloga kilka lat sądzę, że robisz to z pozytywnych inspiracji. Ale jak mówi przysłowie “dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Nie mogę zrozumieć będąc we wszystkich krajach świata, tyle podróżując, nie widzieć jak działają sądy u nas i wspierać ten system dalej.

    1. AltAir, nie mam pojęcia o jakiej cenzurze mówisz… To ma być jakaś próba prowokacji?

      Przyznaję, że głupie było moje pójście pod czyjś dom. Tam akurat poszedłem – trochę wstyd się przyznać – z … ciekawości. Przyznaję też, że nie wiem jak wyglądają protesty w Singapurze, Kanadzie czy Nowej Zelandii. Ale wiem, że np w Korei Płd często się zdarza, że np minister spraw wewnętrznych potrafi podać się do dymisji bo jakiś policjant kogoś zastrzelił, o takim honorze wśród polskich polityków możemy na razie tylko pomarzyć. Bardzo mi to imponuje, ale jednocześnie dochodzi w ich parlamencie czasami do rękoczynów, co jest mało honorowym sposobem rozstrzygania politycznych sporów (całe szczęście, ze w Polsce to się nie zdarza!).

      Jak widać, co kraj to obyczaj. W Polsce demonstranci chodzą pod domy polityków (Jarosław Kaczyński nie jest przecież wyjątkiem). Chyba z desperacji. W Kanadzie byłem 2-3 lata temu na spotkaniu Parlamentarzystów z Polonią (pisałem o tym na blogu). Byłem zdziwiony tym, że politycy opozycji potrafią publicznie pochwalić działania rządzących. Spierają się bez emocji i z dużą godnością i klasą. Potrafią wnosić pod obrady Parlamentu ustawę, którą wspólnie przygotowali dwaj politycy ze zwalczających się partii. Fajnie gdybyśmy taki zwyczaj przyjęli u nas. Może wtedy znikł by zwyczaj chodzenie pod domy (zarówno demonstrantów jak i wielbicieli:-)

  11. Myślałem tylko, że nie zaakceptujesz mojego pierwszego komentarza. Ale jak pisałem drugi komentarz to się pojawił ten pierwszy. Nie jest to próba prowokacji z mojej strony. Jestem tylko trochę zaskoczony ostatnimi dwoma wpisami.

    1. AltAir, cieszę się, że sprawa się wyjaśniła. Zapytałem o prowokację ze względu na Twoje stwierdzenie, że widzisz tu cenzurę:-). Jestem już w Budapeszcie (po drodze byłem jeszcze na koncercie w Krakowie), ale ostatnie wieczory przed wyjazdem spędziłem na demonstracjach i stąd te dwa wątki – w jednym przypadkowo, a w drugim już celowo staram się przekonać Fridomiaczki i Fridomaków do większej aktywności obywatelskiej. By chronić naszą wspólną wolność.

    1. AltAir, chyba nic. śp Janusz Kochanowski miał zostać ministrem sprawiedliwości w rządzie POPiS Premiera z Krakowa (pamiętacie taką hipotezę?), ale koalicja nie powstała. I premierem został ktoś z (chyba) Gorzowa Wlkp:-)

  12. Witajcie,
    jeśli pozwolisz imienniku to chciałbym dołożyć i swoje trzy grosze do ciekawej dyskusji, mając oczywiście na uwadze nasze interesy jako przyszłych (obecnych) wolnych ludzi.
    Oglądając różne “demokracje”: wydawało mi się że u nas pewne rzeczy są niemożliwe a jednak…
    Nie mam zamiaru bronić sędziów ani żadnych polityków, ale mając porównanie i pewną wiedzę jak funkcjonują niektóre “bananowe republiki” nazywane państwami widzę, że dokładnie idziemy tą drogą nazywaną “dobrą zmianą”.Myślę że się zgodzimy że w głównej mierze PIS wygrało wybory obiecując 500+ ja to nazywam wprost łapówką.. ale jak widać to nie koniec, obecnie się już obiecuje następnej grupie wyborczej a mianowicie emerytom następne 500. Ja osobiście nie ma wątpliwości że jest to życie ponad stan (możliwości)! Co nie znaczy że nie należy pomagać najbiedniejszym ale nie w taki, propagandowy sposób. Wg mnie to jedynie świadczy że politycy jeśli myślą, to tylko o sobie tzn o ewentualnej następnej kadencji. Natomiast to co mnie przeraża i będę protestował dalej to działania które widzę porównując z działaniami z “bananowych republik” które dość dobrze znam.
    Tam po wyborach pierwsze co się robi to podporządkowuje sobie media i sądy. U nas zaczęto od sądów ale już pewna posłonka ostrzegła dziennikarzy że po wakacjach przyjdzie i na nich czas. Spacyfikować nieposłuszne media prywatne można bardzo łatwo np nie dając reklam z firm państwowych (niedawno była informacja że tzw byłe media niepokorne w ubiegłym roku miały wzrost przychodów z tytułu reklam 1000 razy!!!). Czy ostanie żądania US wobec Polsatu 100 mln i próba kupienia TVN przez TVP info to przypadek?
    U nas w przypadku sądów już protestujemy na tyle skutecznie że to słychać i widać ale i tak nie mam złudzeń, żę PAD zostanie przywrócony do porządku i ustawy te przejdą (obym się mylił :))
    Nie zgadzam się również z wieloma innymi działaniami rządu ale nie jest to przedmiotem niniejszej dyskusji, chociaż muszę zwrócić fridomiakom uwagę że za obecną politykę energetyczną zapłacimy dosłownie po 2021r po wejściu w życie tzw dyrektywy BAT ale jest to temat na inną dyskusie.
    Wracając do zagrożenia które uważam że mogą dotyczyć bezpośrednio nas to uważam , że takim łapówkarskim kupowaniem głosów wyborców możemy dojść do sytuacji że np po nastepnych wyborach kiedy trzeba będzie wydawać -rozdawać coraz więcej kasy “suwerenowi” a oczywiście tych pieniędzy nie będzie , to co mogą zrobić politycy aby przymilić się “suwerenowi”. Np ktoś zauważy że są tacy fridomiacy, którzy mają np po 10 mieszkań a prawdziwi patrioci słusznie głosujacy nie mają żadnego, przecież jest to niesprawiedliwość społeczna należy im to zabrać?! I co po przejęciu sądów pójdziemy ze skargą do przysłowiowego p. Zbyszka , skoro najwyższą władzą jest suweren?
    Jest to przerysowanie? Oby, ale nie mam najmniejszej wątpliwości że ten rząd przekroczył pewne granice obowiązujące w państwach demokratycznych (np próbę podporządkowania sobie sadów) , tak że następni pójdą jeszcze dalej. A ponieważ zgadzam się z poprzednimi wpisami że mamy marną tzw klasę polityczną, Sławku nie ma wyjścia, pomyśl o nowej działalności w ramach wolnego zawodu…:) Chociaż nie , jesteś za porządnym gościem…
    Pozdrawiam serdecznie

    1. Sławek, dzięki za Twój głos w dyskusji. Proponuję byśmy jednak nie porównywali rządów – tego do poprzedniego. W przypadku ostatnich demonstracji nie ma to tak naprawdę znaczenia. Zdrowe fundamenty są potrzebne tak jak proste tory w kolejnictwie. Nie ważne czy jeżdżą nimi wagony w kolorze niebieskim, czerwonym lub zielonym.

      Na porównywanie przyjdzie czas przed wyborami.

  13. Polecam przeczytać, żeby móc się ustosunkować. Każdy ma inne poglądy ale każde poglądy trzeba szanować.

  14. Dokładnie, to co mnie tak naprawdę najbardziej irytuję w Polskim społeczeństwie jest ciągłe oglądanie się na innych, komentowanie i ocenianie ich działan. Podczas gdy lepiej żyć według zasady: Rób swoje…

    1. Piotr, mnie też denerwuje wtrącanie się w nie swoje sprawy. Ale według mnie sprawa łamania Konstytucji, ograniczania trójpodziału władzy jest też moją sprawą. Czy Ty uważasz inaczej? – dopytuję się, bo nie jest to dla mnie jasne:-)

  15. W 100% zgadzam się ze Sławkiem. Obecny rząd to najgorszy rząd po 89 roku. Równiez spacerowałem pod pałacem i pod Senatem.

    Nikt mnie nie przekona, że Pan Suski, Szyszko, Macierewicz, czy Pani Pawłowicz to dobra zmiana.

    P.s. Sławku gratuluję odwagi poniewaz zapewne nie wszyscy czytelnicy mają identyczne poglądy polityczne, ale zakładam, że miałeś tego świadomość i mimo to uznałeś, że nie można milczeć gdy rząd ciągnie nas w stronę Białorusi.

    1. Eryk, dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. Ale apeluję byśmy nie oceniali rządów. To naprawdę jest mało ważne w porównaniu z walką o ochronę fundamentów demokracji. Rządy się zmieniają, natomiast fundamenty muszą pozostać nienaruszone.

      No i bardzo ważna jest aktywność obywatelska – nie chcę znów powtarzać dlaczego:-) Na oceny i porównywanie rządów najlepszym momentem jest okres kampanii wyborczych:-) Obawiam się, że w szumie raz w emocjach wywoływanych oceną rządów możemy zagłuszyć dyskusję o sprawach najważniejszych. Łatwiej jest się przecież napieprzać (w stylu polityków) niż kulturalnie dyskutować używając merytorycznych argumentów.

      1. Może w krótkim komentarzu nie do końca oddałem to co chciałem przekazać. Miałem na myśli zamach na trójpodział władzy i upllitycznienie sądów. I w tym jest to najgorszy rząd zdecydowanie. Nie ukrywajmy, że ten zamach robi się sam. Te fundamenty ktoś niszczy i robią to rządzący politycy.

        Napisałeś Sławku o wyborach. Obawiam się, że następnych prawdziwych wyborów może nie być. Obym się mylił.

  16. Dobry wieczór
    Nie chce wchodzić w politykę przez szacunek do bloga i jego autora.
    To nie miejsce na takie słabe tematy jak polityka.
    Chce się odnieść tylko do poruszanych kwestii obywatelskich i ekonomicznych.

    I tutaj 100% zgody ze Sławkiem. Zaczynajac od 1989 i reformy Balcerowicza. Wiem, ze łatwo po latach mówić, ze można było zrobić coś lepiej albo inaczej. Wtedy tez była mowa o trzeciej drodze. Czyli o drodze, który np poszła Rumunia czy Ukraina. Gdzie są dzisiaj widzimy. Fakty sa takie, ze ostatnie 25-27 lat to najlepszy okres w rozwoju Polski i drugi tak długi, nieprzerwany wzrost w odnotowanej historii świata. Za kilka kwartałów pobijemy rekord Holandii. Z tym, ze Holandia to historia sprzed bodajże 100 lat. W naszych czasach Polskę można porównać tylko do Korei Południowej i mam nadzieje, ze niedługo także Wietnam będzie się mógł pochwalić takimi sukcesami.

    Powinnismy być dumni z tego co się wydarzyło w Polsce a ludziom takim jak Balcerowicz stawiać pomniki. Cześć naszego społeczeństwa (na szczęście nie wszyscy) woli jednak narzekać, szukać winnych i jątrzyć. Szukać zdrajców i zlodziei i wiecznie przypominać to co nie wyszło zamiast podkreślać sukcesy i “robić swoje”. Myśle, ze to pozostałość po czasach homo-sowietikus. Wciąż wielu mieszkańców tego kraju oczekuje, ze państwo im coś powinno dać, ze coś im się należy.

    Osobiście tez kilka wieczorów spędziłem pod SN i pod Pałacem. NIe zgadzam się aby polityk wskazywal kto będzie sędzia w SN. To zaprzeczenie trójpodziału władzy. I tu należy postawić kropkę. Nieważne kto popiera PO a kto .Nowoczesna a kto PIS. To była próba likwidacji jednej z podstaw demokracji. I nie ma żadnego znaczenia czy sędziowie to kasta czy nie. Reforma jest potrzebna. Oczywiście. Ale nie poprzez likwidacje wolności.

    Tak dla przykładu taksówkarze to tez kasta. Ale czy to oznacza, ze od jutra np ja powinienem decydować kto będzie a kto nie będzie taksówkarzem? Czy to naprawdę poprawi sytuacje? A dokładnie to chciano zrobić odnośnie SN.

    Super, ze dyskusja na tym blogu trzyma poziom. Sławek, wielki szacunek za nieuleganie emocjom. Prowadzisz dyskusje na najwyższym poziomie mimo, ze niektóre “argumenty”, które musisz odpierać to nie są argumenty tylko opinie. A ilu ludzi tyle opinii :)

    1. Funboy, dzięki za słowa uznania. Ciężko jest utrzymać dyskusję nt kwestii polityczno-prawno-obywatelskich na dobrym poziomie merytorycznym i kulturalnym. Mamy w tej kwestii bardzo złe nawyki w Polsce. Niestety. Na temat polityki nie rozmawiamy używając języka polskiego, tylko używamy język histerii. Zupełnie tak samo jak dyskutowaliśmy kiedyś na temat relacji na linii najemca-właściciel. Dziś – chyba przyznacie – udało się ten język w dużej części zmienić i coraz mniej właścicieli mieszkań na wynajem widzi w najemcach swoich wrogów.

      Więc widać, że warto próbować. Postanowiłem spróbować ucywilizować polską politykę, mimo tego, że w kwestiach konstytucyjnych nie czuję się takim ekspertem jak w obszarze najmu. Przy czym słowa uznania należą się nie tylko mi, ale wszystkim dyskutantom. Duże dzięki! Niech ten blog stanie się przykładem dla innych forów dyskusji.

  17. W komentarzach pojawiło się wiele argumentów, które widzę w ogóle do Ciebie nie docierają (np. linki). Piszesz np. że nie można było lepiej przeprowadzić reform a byłeś ostatnio kilka miesięcy w Chinach i tam można było?

    Czy widziałeś w jakimś kraju żeby sędziowie brali udział w demonstracjach politycznych?
    “– podziękowania dla społeczeństwa obywatelskiego od Prezes Gelsdorff, od Prezesa Rzeplińskiego, od prezesa KRS, od ok tuzina sędziów SN, od dwóch tuzinów prezesów sądów okręgowych, od przewodniczącego KOD-u. Szczególnie spodobała mi się wypowiedź Rzeplińskiego – sędziowie chyba uświadomili sobie, że muszą wyjść ze swojej szklanej wieży i być bliżej ludu, lepiej zrozumieć, że są jego sługą. Słychać to było też w wystąpieniach innych sędziów.”

    1. AltAir, pragnę zwrócić Twoją uwagę, że znów używasz wobec mnie tonu, który ja odbieram jako oskarżycielski – że coś tam do mnie nie dociera. Pragnę dodatkowo zwrócić Twoją uwagę również na fakt, że nie przyjechałem do Budapesztu by prowadzić długie dyskusje polityczne, tylko by kibicować podczas pływackich mistrzostw świata i by chodzić po tym pięknym mieście.

      Chiny są dyktaturą. Na świecie jest więcej takich przykładów. Przyznam, że nie rozumiem Twojego pytania – czy może chcesz by Polska dołączyła do tego grona?

      Odnośnie Twojego drugiego pytania, to nie wiem. Demonstracje polityczne widziałem będąc kilka razy w Argentynie (prawie za każdym razem gdy tam jestem to trwają jakieś demonstracje), w Indiach (też kilkukrotnie), w Pakistanie, w Indonezji, we Francji, w Sudanie, w Zairze, w Liberii. Ale nie pytałem jakie zawody reprezentowali uczestnicy demonstracji i czy specyficznie demonstrowali sędziowie.

      A odnośnie sędziów pod SN, to sami przyznawali, że czują się niekomfortowo demonstrując, ale nie mogli nie przyjść podziękować społeczeństwu obywatelskiemu. Według mnie zachowali się przyzwoicie i z dużym poczuciem godności. Sędziowie SN otrzymali duże bukiety białych róż od adwokatów i innych prawników, ale rozdali te kwiaty uczestnikom demonstracji. Nie uważam by przekroczone zostały w tym przypadku granice dobrego smaku.

  18. Sławku,

    Przykro mi, ale dalsza dyskusja nie ma sensu. Mówię o wartościach europejskich i ich upadku pod jarzmem Unii Europejskiej. Pisząc o wartościach mam na myśli patriotyzm, rodzinę, wiarę w Boga, wolność rozumianą jako możliwie jak najmniejsze ograniczanie nas wszelkimi zakazami. Ty wsród wartości europejskich wymieniasz wykorzystywanie robotników, brak praw dla kobiet, podróżowanie po uzyskaniu wizy, brak solidarności, kolonializm. Czy naprawdę tak rozumiesz wartości? To są problemy, którym musi stawić czoła każde społeczeństwo w drodze ewolucji. Czy te problemy zniknęły wraz z powstaniem Unii, czy może był to proces ewolucyjny? Czy wiesz że strefa Schengen to nie zasługa Unii i powstała znacznie wcześniej? Czy na prawdę myślisz, że problemy które podałeś są wartościami i to w dodatku wartościami, których jest mi żal?

    Piszę o tym, że oczekuję od osób znanych (tzw. celebrytów) dawania dobrego przykładu, a nie lansowania się przy każdej możliwej okazji. W Twojej odpowiedzi pytasz mnie czy uważam, że mówienie prawdy jest dawaniem złego przykładu. Jest to pytanie tendencyjne służące temu, żebym zaczął się tłumaczyć ze słów, których nie napisałem.

    Stosujesz wobec mnie socjotechnikę mającą na celu przypisanie mi negatywnych cech przez sugerowanie, że mam na myśli coś innego niż to o czym mówię. To nie jest już rozmowa tylko gra. Dokładnie tą samą grę mogę zobaczyć w telewizji, gdzie w większości przypadków nie ma rozmowy, tylko próby dyskredytowania rozmówców. Dlatego nie mam w domu sygnału telewizyjnego.

    1. Recroot, mam wrażenie, że stosujesz w naszej dyskusji zasadę Kali’ego z “W pustyni i w puszczy” (pamiętasz? jak Kali kraść krowę to ok, ale jak Kalie’emu ukraść to źle”). Gdy piszesz, że celebryci powinni dawać “dobry” przykład to domyślam się, że masz na myśli nie dokonywanie aborcji, prawda? A dlaczego “dobrym” przykładem nie mogłoby być mówienie prawdy, brak hipokryzji? Wtedy dyskusja juz przestaje mieć sens, tak?

      Podobnie z wartościami “unijnymi”? W przypadku wojen – mówisz “ewolucja”, a w przypadku rozpadu rodziny mówisz “Unia”. Jest to według mnie bardzo arbitralne. Dodatkowo mam wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie. Unia powstała m.in po to by zaprzestać wewnątrzunijnych wojen (i jej się przez 50 lat udaje) i by rozpowszechnić wolność i praworządność. By zapewnić solidarność (chyba podatnicy niemieccy i francuscy nie mają żadnego interesu w finansowaniu dróg, oczyszczalni ścieków i muzeów w Polsce jak tylko z powodu wartości jaką jest solidarność.

      Unia wspiera wolność – do pokoju, do podróży, do inwestowania, do równości, do swobodnego wyboru. Narzuca respektowanie prawa i to chyba dlatego niektórych to tak bardzo uwiera. Czy możesz podać choćby jeden sposób w jaki Unia ogranicza lub zakazuje wiarę w Boga, w rodzinę, patriotyzm?

      Nie chcę powiedzieć, że UE jest doskonała. Też mi się wiele rzeczy nie podoba (nadmierna ilość regulacji handlowych), ale z drugiej strony jedzenie w Europie jest nieco lepszej jakości niż w Stanach gdzie regulacji jest mniej. I widać to po objętościach pasa i brzuchów.

      1. Miałem nie odpisywać, ale nie mogłem się powstrzymać.

        Dlaczego “wtedy dyskusja już przestaje mieć sens”? Dyskusja przestaje mieć sens gdy mówi się prawdę, która nie dociera do odbiorcy, całkiem tak jakby miał w głowie chip z propagandą mainstream-owych mediów. Zero refleksji.

        Jak to palnął w podstawówce mój kolega, potrafisz “odwracać kota do góry ogonem” ;-)

        Sławku, żeby dyskutować trzeba mówić tym samym językiem, a w następnej kolejności operować tymi samymi definicjami. Nie wiem co rozumiesz przez Unię Europejską, dla mnie (i chyba nie tylko dla mnie) jest to twór polityczny, który na pewno nie istnieje 50 lat… I jest to zboczenie, którego dokonała Europejska Wspólnota Gospodarcza. Chyba że Wikipedia i wszystkie źródła kłamią. To i wiele innych kwestii świetnie wyłożył wyłożył prof. Krzysztof Karoń w 25-minutowym wywiadzie, do którego linki wyciąłeś, obawiając się o treść lub formę tego, co jest tam zaprezentowane (co szanuję, rozumiem że obawiasz się linków nie niekulturalnych treści). Jak już wyjaśniłem Ci wcześniej, dyskusja jest na poziomie, więc pozwolę sobie wkleić linki jeszcze raz:
        https://www.youtube.com/watch?v=sIaBaVhySoY&t=1s&list=LLpoPhxnesNrAhQsCsRQU6_A&index=1
        https://www.youtube.com/watch?v=MUCemcHn8_U&t=10s&list=LLpoPhxnesNrAhQsCsRQU6_A&index=2

        Wojna to walka o zasoby. Teraz nie mamy w zachodniej europie wojen w tradycyjnym znaczeniu. Teraz mamy wojny gospodarcze, w których chodzi o przejęcie lub degradację gospodarki innego kraju. Co się stało z polskim przemysłem w wyniku dzikiej prywatyzacji? Gdzie są polskie cukrownie, polskie stocznie? Pewnie stocznie likwidowane przez Tuska wyraźnie na rozkazy z Berlina to wyraz moich urojeń. Po co prowadzić wojnę, jeśli można drenować czyjąś gospodarkę i czynić inny kraj uzależnionym ekonomicznie. Pewnie powiesz zaraz, że Polacy nie potrafią, lepiej niech zarządzają nami inni, bo zrobią to bardziej efektywnie. Gdyby rząd Mazowieckiego wskazał zdrajców, nawet ich nie rozliczał, tylko wskazał palcem tych, którzy pracowali na Moskwy, to po 1989 nie mieliby oni społecznego wsparcia i nie mogliby pracować dla Berlina i Brukseli.

        Dążenie do równości… raczej do faworyzowania mniejszości kosztem większości czyli działania wbrew zasadom demokratycznym. No i na pewno nie stosuje się podwójnych standardów :-)))

        Dążenie do wolności… dlatego nie zajmuje się braku ochrony kobiet przed molestowaniem i gwałceniem na terenie Unii, tylko “demokracją i praworządnością” w Polsce. To też przykład podwójnych standardów.

        Do podróży… dlatego zapraszane są miliony mężczyzn w wielu poborowym pod pretekstem pomocy uchodźcom. Podróż życia do Europy. I w skutek swoich błędów wyłącza się częściowo/czasowo/stopniowo strefę Schengen, która została wypracowana w przeszłości.

        Do swobodnego wyboru… mieszkając na zachodzie spróbuj nie posłać swojego dziecka na wycieczkę do meczetu, a będą Ci próbowali zabrać prawa rodzicielskie. To oczywiście zarzut do rządów, ale gdzie jest Twoja obrona przez Unię instytucji rodziny, dążenia do wolności i równości? W Polsce w poprzednich latach też mnóstwo dzieci zostało oderwanych od rodziny pod wieloma pretekstami.

        Narzuca respektowanie prawa… Narzuca wiele rzeczy, również respektowanie prawa. Ale tylko wtedy, gdy celem życia tych, którzy je łamią nie jest realizacja programu Altiera Spinellego.

        1. Recroot, dzięki za zdiagnozowanie źródła moich problemów (propagandowy chip w mózgu) oraz mojego – jak byłeś łaskaw zauważyć – zera refleksji. W duchu samokrytyki dodam jeszcze, że jestem ewidentnie intelektualnie zapóźniony – choć przeczytałem Twojego maila kilka razy, to i tak wielu rzeczy nie byłem w stanie zrozumieć. Więc nie będę ich komentować. Ze mną wygrałeś, poddaję się.

          Mam nadzieję, że w tym wszystkim wygra Polska.

        2. recroot, zgadzam się prawie wszystkim co piszesz. Niepotrzebnie jednak pękła Ci żyłka i napisałeś kilka pierwszych zdań pod adresem rozmówcy, lepiej by było, gdybyś zachował to dla siebie. Super klip na YouTube.

        3. Obserwowałem Waszą dyskusję i jestem pełen podziwu dla Ciebie Sławku, że chciało Ci się dyskutować z emocjonalnym mydłem, czyli argumentami, bez konkretnej treści do której można się racjonalnie odnosić.

          Osiągnięcie takiego stanu u wyborców jest celem wielu polityków, ponieważ wzbudzenie emocji po pierwsze daje rozpoznawalność, po drugie wyłącza logiczne myślenie, a wtedy podążamy jak na sznurku za podsuwanymi nam treściami. Identycznie cele mają marketingowcy.

          Jako przykład podam popularne hasło o wyprzedawaniu Polski za bezcen, które także wcześniej padło. Powszechny, oklepany pogląd który podziela większość osób. Jednakże jest to emocjonalne mydło. Jeśli jednak dopytamy, co konkretnie zostało sprzedane za bezcen i dostaniemy odpowiedź, np. Ciech to dopiero wówczas możemy wejść na poziom merytorycznej dyskusji i przyjrzeć się faktycznie sytuacji rynkowej firmy, jej parku maszynowego, aktywów, pasywów itp. I nagle się okazuje, że cena była godziwa, a spółka od lat przynosiła straty.

          Niedawno znajomy chciał kupić od warszawskich wodociągów stare, nieużywane od lat urządzenie do badania jakości wody. Oferował kilka tysięcy złotych. Co się okazało? Nie zgodzili się, mimo, że sprzęt niebawem trafi na złom. Dlaczego? Ponieważ narażali by się na zarzut wyprzedawania za bezcen urządzenia, które nowe kosztowałoby niemal milion złotych (oczywiście realna wartość oscyluje w tych paru tysiącach, o ile w ogóle byłby klient). A za to można by stracić ciepłą, dobrze płatną posadę. W związku z tym lepiej nie ryzykować.

          A wracając jeszcze do meritum, czyli dyskusja emocje vs racjonalność, to niestety nie mam dobrej wiadomości. Mimo wielu racjonalnych argumentów, większość osób będzie tkwić w swoich emocjonalnych przekonaniach i będzie oporna nawet na bardzo silne, merytoryczne treści.

        4. Przemek, dzięki za słowa uznania. Rzeczywiście czasami bywa stosowana następująca taktyka dyskusji. Najpierw pada jakieś stwierdzenie. Padają argumenty podważające to stwierdzenie. W odpowiedzi, dyskutant, zamiast odnieść się do tych argumentów, wysuwa kilkanaście innych, nie powiązanych z tematem opinii. I znów próba podważenia tych opinii konkretnymi argumentami, znów obradza potokiem kolejnych kilkunastu niepowiązanych z tematem dyskusji opinii.

          Nie wiem tylko czy jet to celowa taktyka dyskusyjna, czy też jest to po prostu efektem mętlika pojęć, braku umiejętności oddzielenia przyczyn od skutków. Ciężko się dyskutuje, dyskusja meandruje w sposób niekontrolowany. Szybko zapomina się o głównym temacie dyskusji. Za chwilkę go jeszcze raz przypomnę w odrębnym komentarzu.

        5. To stara sowiecka taktyka odpowiadania na wszelkie argumenty za przewagą wolnego świata: “A w Ameryce biją murzynów!”

  19. Wiem, że nie wszystkie doniesienia prasowe są prawdą. Często pojawiają się tzw kaczki dziennikarskie, ale dziś przeczytałem coś niepokojącego. Oto link: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/gw-policja-i-abw-tworza-baze-danych-osob-obecnych-na-antyrzadowych-protestach/mr3e6m9. Niestety będąc zagranicą nie mogę kupić GW by przeczytać więcej szczegółów.

    Jeśli jest to prawdą (podkreślam słowo “jeśli”), to ciekawe po co komu taka baza danych demonstrantów? Czyż to nie jest próba zastraszenia? Jeśli tak, to byłby to kolejny dowód na dyktaturyzację Polski.

    W obliczu zastraszania mamy jako społeczeństwo wybór dwóch opcji:
    a) albo wycofujemy się z demonstrowania ze strachu
    b) albo wszyscy wychodzimy na demonstrację (także zwolennicy PiS) by pokazać, że Polki i Polacy nie chcą dyktatury (ktokolwiek chciałby stać się dyktatorem)

    1. Slawek, zwolennicy PiSu raczej nie beda demonstrowac przeciw PiSowi, juz chyba predzej zaczna krzyczec na manifestacjach: dosc dyktatury kobiet! ;)

      BTW, czy nie uwazasz, ze nazywanie posla Kaczynskiego dyktatorem jest troche na wyrost? Obserwuje Polske z zagranicy, i jestem zaskoczony ze w ogole ktos tam probuje wprowadzac jakiekolwiek reformy, zwykle konczylo sie na zapowiedziach.

      1. BiL, chyba nie nazwałem posła Kaczyńskiego dyktatorem – nie uważam by nim już był. Natomiast prowadzone działania zmierzają ku dyktaturze – zneutralizowanie Trybunału Konstytucyjnego, dokonywane szybko zmiany w dowództwie wojska, rozpoczęty proces spowolenia wymiaru sprawiedliwości, zapowiedzi rozprawienia się z niezależnymi mediami.

        Prawdę mówiąc nigdy wcześniej nie zastanawiałem się gdzie biegnie granica od której zaczyna się już dyktatura. I nie wiem kiedy zostałaby ona przekroczona…

  20. Jeśli to prawda, to faktycznie byłaby to zła informacja. Byłoby to pójście śladami PO, gdy wśród demonstrantów byli agenci ABW. Mam nadzieję, że jest to jedynie jeden z tych antyrządowych fake newsów, które bez przerwy produkują redakcje Axel Springer. Choć z drugiej strony PiS jest do tego zdolny.

  21. O tym, kto będzie w Niemczech sędzią w sądach powszechnych, decydują kraje związkowe, z reguły ministerstwa sprawiedliwości przy współudziale parlamentów landowych i przedstawicieli samorządu sędziowskiego – w różnych proporcjach, w zależności od landu.

    Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/deutsche-welle/news-jak-wybierani-sa-niemieccy-sedziowie-dosc-zadziwiajace,nId,2422678#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=other

    1. Troche przesadzasz – to może być spowodowane regionalnymi smakami (wschód lubi bardziej tłuste – i jest mniej wrażliwy na punkcie ilości węglowodanów w produktach). Piłeś kiedyś Red Bulla, albo colę w Azji ? są mega słodkie bo tam ludzie lubią inny smak – a ty byś pewnie powiedział, że coca cola i red bull oszukują europejczyków i oszczędzają na cukrze!!

      Tak samo jak słynny mit o “Niemieckiej chemii” – po prostu zachód jest bardziej wrażliwy na sprawę wielkości opakowań i ich recyclingu, oraz dokładniej przestrzega dozowania produktu, a polacy mają do tego bardziej liberalne podejście a proszku często dosypują “na oko”.

    1. Altair, jestem wśród owych 81% ankietowanych. Tak jak pisałem, przygotowałem pakiet reformy sądów już 10 lat temu. Niewiele z tych elementow zostało zrealizowane – na sądy 24-godzinne, e-Sąd, obrączki elektroniczne dla niektórych przestępców, ale wiele elementów reform jeszcze nie zostało wdrożonych.

      Jestem za reformą sądów, ale nie za ich większemu niż obecnie podporządkowaniu politykom.

        1. AltAir, tak, przez suwerena (co cztery lata w trakcie wyborów) oraz przez obowiązujące prawo oraz niezawisłe sądy, a także przez niezależne media (ciągle, pomiędzy wyborami).

    2. AltAir, wiem do czego pijesz, ale nie tędy droga. W poprzednich wpisach próbowano nałożyć szersza perspektywę na problem związany z demonstracjami. Jak rozumiem zamysłem było ukazanie drugiego dna. Dobrze, ze wszyscy na forum są zgodni, że reformy sadownictwa są potrzebne. Co do całej otoczki, to większość ludzi odczytuje rzeczywistość powierzchownie, nie widzi drugiego czy trzeciego wymiaru, zaleznosci pomiedzy z pozoru niezwiazanymi ze sobą rzeczami. Jesli wyłożysz to dokladnie, będziesz heretykiem i szarlatanem lub twórca teorii spiskowych. Wytknij brak elementarnej wiedzy, a będziesz w najlepszym wypadku zignorowany. Czyniąc długą historię krótką, nie rzucaj pojedynczych informacji i nie licz na to, że ktoś znajdzie pomiędzy nimi związek jeśli wcześniej zareagowano negatywnie na logiczne i nienajgorzej napisane wywody. Odpowiadaj celnie na postawione pytanie lub zachowaj to dla siebie. Czy Ty i recrut nie rozumiecie, że wasze teksty nic nie zmienia?
      Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem. Jeśli tak to przepraszam za to tak samo jak za to, że napisałem nie na temat.

  22. bardzo ciekawe jest jak bardzo wiele osób kipi skończoną nienawiścią do byłych albo obecnych polityków. Prawda jest taka – polityk zwierzę proste chcę być za 4 lata znowu wybrany w taki czy inny sposób i tylko tą myślą się kieruje. Odnosnie obecnego rządu to zauwazylem, ze są trochę w gorącej wodzie kąpani co niezbyt dobrze przekłada się na stabilność państwa. Próbują przepchnąć bardzo wiele ustaw w bardzo krótkim czasie, wiele o zabarwieniu socjalistycznym, bez jakiś głębszych dyskusji z ludem a można byłoby zastosować długofalową politykę małych kroczków (np. 20-30 letnią). Dobre to czy nie – wiadomo zależy od tego kogo się spyta. Trzeba też przyznać, że politycy to po prostu zwykli ludzie którzy dostali trochę władzy. Jeśli chcecie, żeby “jakość polityków” była wyższa to zdecydowanie “jakość społeczeństwa” musi być wyższa – to jest jedyna droga. A przynależność do partii jest już drugorzędną rzeczą. Widać jednak jak na dłoni, że społeczeństwo “postkomunistyczne” (czyli od 50 wzwyż) bardzo dobrze trzyma się stołków i tak naprawdę nie wiem czy młodsze roczniki będą lepsze. Pożyjemy zobaczymy prawda? Jeśli chodzi o sądy to fajnie byłoby zreformować system sądownictwa przez 5-10 lat bo jest naprawdę niewydolny ale dobrze byłoby to zrobić w cywilizowany sposób wraz z konsultacjami społecznymi itd. – ten sposób w jaki miało się to odbyć niestety nie jest cywilizowany.

  23. Altair, przesłałeś mi (nam) kilka nowych linków, dotyczących różnych wątków (pewnie ciekawych) nie związanych z tematem tego wpisu. Dzięki, ale nie chcę byśmy otwierali nowe pola dyskusji nt m.in. afery reprywatyzacyjnej w Warszawie, Ameryki Południowej, perspektyw polskiej gospodarki, tego jak sobie radzi GPW, nacjonalizacji stoczni we Francji, Trójmorza, Prezydenta Trumpa i nie pamiętam czego jeszcze dotyczyły owe linki. Jeśli chcesz podyskutować sobie na te tematy, to z pewnością znajdziesz sobie odpowiednie ku temu forum w internecie. Dzięki i mam nadzieję, że zrozumiesz.

    Ja chcę tylko byśmy sobie odpowiedzieli na jedno ważne pytanie wynikające z tego wpisu: czy jest celowym wychodzenie na ulicę w obronie fundamentów demokracji? Czy też lepiej zostać w domu?

    Fridomiacy i Fridomiaczki, usłyszeliście wiele argumentów za zwiększoną aktywnością obywatelską, ale rownież wiele głosów przeciw. Szybka ankieta: jak uważacie, zwiększona aktywność obywatelska jest:
    a) potrzebna
    b) obojętna
    c) zupełnie niepotrzebna.

    Nie musicie się rozpisywać. Wystarczy odpowiedź a), b) lub c). No chyba, że ktoś chce powiedzieć d) i wyjaśnić na czym ta opcja polega. Dzięki.

    1. jasne, że “A”. Rozumiem, że rząd jest po to, żeby uchwalał ustawy ale jednak niektóre kontrowersyjne ustawy powinny być po pierwsze przeprowadzone wolno, po wielu konsultacjach społecznych, za porozumieniem nie tylko wszystkich partii ale także większości społeczeństwa. W tym przypadku niestety mamy do czynienia z ważnymi ustawami, wprowadzanymi przeciw większości, bez żadnych konsultacj na zasadzie “zostaliśmy wybrani a więc wszystko co zrobimy powinien akceptować lud który nas wybrał”, już nie mówiąc o tym, że wiele osób naprawdę nie wie o co w tym wszystkim chodzi. Bardzo nieładne postępowanie.

    2. Pytanie jest tendencyjne :)
      Podobnie jak pytanie “czy jesteś za reformą sądów?”. Większość powie ‘tak’, ale każdy inaczej je uzasadni, a to w uzasadnieniu jest meritum.

      Pracuję w korporacji. Jak tak widzę polityków to tak mi się kojarzy z takimi nieznającymi wstydu karierowiczami, którzy zrobią wszystko by dojść/utrzymać się u władzy. Cóż nie da się ukryć, że są środowiska dla których obecny rząd to potężne zagrożenie dla ich interesów. Osobiście obecne protesty uważam za przejaw tej paniki. Wszystko było już poukładane, a tu przychodzi miotła i wymiata. Panika i groza. Terror i dyktatura.

      Dlaczego uważam że to “strachy na Lachy”? Bo Polacy nie dadzą sobie narzucić jarzma w taki sposób. Nigdy nikomu się to trwale nie udało. W bajki o zabraniu mi internetu, ograniczaniu wolności słowa, robienie list uczestników demonstracji żeby ich szykanować, w jakieś nieuczciwe wyroki na uczciwej opozycji – kompletnie nie wierzę, i myślę, że nawet w to nie wierzą ci którzy tak głoszą.
      Za to wierzę, że istnieją grupy osób i krajów, którym bardzo zależy na osłabieniu Polski oraz jego przedstawicieli, czyli rządu. Dlatego nie mogę zrozumieć jak można włączać inne kraje do dyskusji dotyczącej naszego kraju. To tak jakby grupa menadżerów kłócąc się wewnętrznie prosiła o wsparcie/rady ze strony konkurencji! Głupota to mało powiedziane. A podpieranie się ich opiniami, też mądre nie jest.

      W Polsce zdobywa się władzę w demokratycznych wyborach. Wygrywać powinien ten który przedstawi lepszy program i go zrealizuje. Obecny rząd jest bodaj jedynym który realizuje to co obiecał w wyborach. Jaki jest program opozycji? Oni sami nie wiedzą. Dać 500+ na pierwsze dziecko, albo nie – program jest głupi, trzeba go zlikwidować, bo rujnuje budżet. Przyjąć uchodźców. A nie, jednak jesteśmy jednak temu przeciwni, trzeba pomagać na miejscu, bo to imigranci. itd. itp.

      P.S.
      Byłbym wdzięczny gdybyś nie zaczynał odpowiedzi od “zgadzam się z Tobą”, bo trochę mnie drażni ta formuła “przymilania” się do rozmówcy.

      1. Tomex, nie zgadzam się z Tobą. Powiedzenie komuś, że się z nim zgadza (jeśli tak rzeczywiście jest – wg mnie nie jest “przymilaniem się”.

        Czy pytanie było tendencyjnie sformułowane? Na bazie dyskusji, która miała tutaj miejsce wcale nie byłem pewien, że wszyscy odpowiedzą “tak” – przecież wielu udowadniało, że demonstranci są niczego nieświadomymi marionetkami w rękach polityków polskich lub nawet jakiś obcych sił. W sumie z tego co sam napisałeś, Twoje stanowisko w tej sprawie też nie jest dla mnie jasne:-)

        1. Sławku to nie marionetki, ale fridomaniacy, którzy zamiast inwestować w mieszkania wolą raz na jakiś czas pójść na wiec organizowany przez Sorosa i kasować od niego po 10000 Euro za udział ;)

        2. xav, wydało się! Ja też otrzymałem działkę od Sorosa, Merkel, Macrona, szefa UE i dzięki temu mam teraz na wakacje na Bałkanach:-)

        3. Znając historię tej dyskusji zdziwilbym się, gdyby Tomex znalazl tu zrozumienie. Pomoge. Pytasz, czy ludzie są za zwiekszona aktywnością obywatelska. A więc pytanie jest tendencyjne, bo kto nie jest za? Wygląda to tak jakbyś chciał na koniec stworzyć kółko wzajemnej adoracji, wszyscy się ze sobą zgodzą, dadzą sobie buzi i rozejdą sie do domu.
          Ten wątek nie jest jednak wyłącznie o aktywności obywatelskiej, ale o udziale w demonstracjach. A bardzo wielu ludzi, nie tylko a może nawet i zwłaszcza nie tylko na tym forum, ma poważne wątpliwości, czy te demonstracje, w których brałeś udział to demonstracje obywatelskie, czy realizacja planu politycznego. A zatem takie pytanie przemyca niejawnie tezę, że demonstracje mają charakter wyłącznie obywatelski. Jest to manipulacja.
          Ostatnie doniesienia o źródłach finansowania fundacji organizujących demonstracje zdają się potwierdzać… a zresztą nie chce mi się rzucać grochem o ścianę.

        4. JK, trochę nie rozumiem – przyznam – tej dychotomii, którą proponujesz. Że niby albo coś jest obywatelskie, albo polityczne. Dla mnie aktywność obywatelska to również, m.in. udział w wyborach, które przecież są organizowane przez partie polityczne.

          Chodzi mi o to, że Polki i Polacy są bardzo pasywni w swojej “konsumpcji” polityki. Nie chodzą na wybory, nie uczestniczą w demonstracjach, o polityce nie potrafią rozmawiać, a jedynie histeryzują. Uważam, że owa pasywność jest politykom na rękę. Niektórzy są pasywni bo im się nie chce. Inni czują do polityki wstręt. Inni są przekonani, że ich aktywność i tak niczego nie zmieni. Jeszcze inni nie widzą związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy swoją aktywnością oraz podnoszeniem swoich oczkiwań, a jakością polityki oferowanej im przez polityków.

          Tak więc, według mnie nie ma znaczenia kto organizował te demonstracje – czy organizacje pozarządowe, czy partie, czy Soros lub jakiś inny cudzoziemiec spiskujący przeciwko Polsce. Jeśli efektem będzie większa aktywność Polek i Polaków to bardzo dobrze. Obrzydzanie aktywności obywatelskiej poprzez sugerowanie jakiś teorii spiskowych cementuje obecną nijakość polskiej polityki. A ja uważam, że Polki i Polacy zasługują na coś o wiele lepszego. Ale musimy zacząć się tego głośno i widocznie domagać. Nikt nam tego nie da bez naszego wysiłku.

          Pierwszy krok – według mnie – to musimy przestać być “ciemną masą, która wszystko łyknie”:-)

        5. Obywatelskie=mające na celu upodmiotowienie obywateli.
          Polityczne=mające na celu wyłącznie dopchanie się do koryta kosztem ssaków, które aktualnie się tam znajdują.
          Wybory to taki szczególny przypadek, w którym wyborcy działają z pierwszej przyczyny, wybierani w dużej mierze z drugiej.
          Twierdzisz, że to nie ma znaczenia. Czy to przejaw ignoranctwa – każdy sam sobie oceni. Aby zło zatriumfowało, wystarczy aby dobrzy ludzie pozostali obojętni. Jakoś tak to szło :) Dotyczy to zarówno złych ustaw jak i (przede wszystkim?) złych intencji.

  24. By zrozumieć w życiu wzajemną relację prawdy do kłamstwa, człowiek musi zrozumieć swoje wewnętrzne zakłamanie, pojąć ciągłe, nieprzerwane kłamstwa, które sam sobie opowiada.

  25. Rzecz w tym, że olbrzymia większość ludzi wcale nie chce żadnego poznania; odmawiają oni przyjęcia swojej porcji poznania i nie biorą nawet części przyznanej im w ramach ogólnej dystrybucji na potrzeby ich własnego życia. Jest to szczególnie oczywiste w czasach masowego obłędu – podczas wojen, rewolucji, itd., kiedy to ludzie zdaje się tracić nawet ową posiadaną przez siebie odrobinę zdrowego rozsądku; kiedy to stają się zupełnymi automatami, poddając się masowej destrukcji, kiedy to, innymi słowy, zatracają nawet instynkt samozachowawczy: Dzięki temu olbrzymie ilości poznania, jeśli można tak powiedzieć, nie są rozdzielone i mogą zostać rozprowadzone pośród tych, którzy doceniają jego wartość.

  26. Można myśleć przez tysiąc lat; można napisać całe biblioteki książek, stworzyć miliony teorii, a wszystko to we śnie, bez żadnej możliwości przebudzenia. Wręcz przeciwnie, te książki i te teorie, napisane i stworzone we śnie, jedynie uśpią innych ludzi, i tak dalej.

  27. Różnica pomiędzy wiedzą i rozumieniem staje się jasna, gdy uświadomimy sobie, że wiedza może być funkcją tylko jednego centrum, podczas gdy rozumienie jest funkcją trzech centrów. Tak więc aparat myślowy może coś wiedzieć, ale rozumienie pojawia się tylko wtedy, kiedy człowiek czuje to i doznaje tego, co jest z tym związane.

  28. Jeśli człowiek, obserwując siebie, trzyma się wszystkich tych zasad, to spostrzeże on całą serię bardzo ważnych aspektów swojego bycia. Najpierw z bezbłędną jasnością dostrzeże fakt, że jego działania, myśli, uczucia i słowa są wynikiem zewnętrznych wpływów i że nic nie pochodzi od niego samego. Zrozumie i zobaczy, że w rzeczywistości jest on automatem działającym pod wpływem zewnętrznych bodźców; poczuje swoją całkowitą mechaniczność. Wszystko “się zdarza”, on niczego nie może “uczynić”. Jest maszyną kontrolowaną przez przypadkowe, pochodzące z zewnątrz wstrząsy. Każdy wstrząs przywołuje na powierzchnię jedno z jego “ja”. Przy nowym wstrząsie to “ja” znika i jego miejsce zajmuje inne “ja”. Kolejna niewielka zmiana w otoczeniu i znowu pojawia się nowe “ja”. Człowiek zaczyna wtedy rozumieć, że ma żadnej kontroli nad sobą, że nie wie, co powie lub zrobi w następnej chwili; zaczyna rozumieć, że nie może odpowiadać za siebie, nawet przez najkrótszy okres. Zrozumie, że jeśli pozostaje takim, jakim jest, nie robi niczego nieoczekiwanego, to tylko dlatego, że nie zachodzą żadne nieoczekiwane zmiany zewnętrzne. Zrozumie on, że jego działania są całkowicie kontrolowane przez warunki zewnętrzne i przekona się, w nim samym nie ma nic stałego, skąd mogłaby pochodzić kontrola, nie ma on nawet jednej stałej funkcji, ani jednego trwałego stanu.

    1. AltAir, akurat z tym bym nieco polemizował, ale zamiast to robić, odeślę do mojej najnowszej książki (powinna się ukazać w druku w październiku)

      1. Człowiek jest jak żaglowiec na morzu. Płynie tam, gdzie go pcha wiatr. Jednak ten, który nauczył się operować żaglami i wie, do jakiego portu chce dopłynąć, trafi tam, nawet jeśli wiatr wieje w przeciwną stronę.

        1. Przemek, dokładnie tak. Jeśli ktoś z kolei nie wie co to żagle i nie wie dokąd chce dopłynąć, to niesie go rynsztok polityki:-)

  29. Człowiek może wszystko traktować w tak osobisty sposób, jakby wszystko na świecie było specjalnie urządzone po to, by sprawiać mu przyjemność lub przeciwnie, by stwarzać mu niewygodę czy przykrość. Wszystko to i jeszcze wiele ponadto stanowi jedynie formy “utożsamiania się”. Tego typu zważanie całkowicie opiera się na “wymaganiach”. Człowiek wewnętrznie “wymaga” tego, żeby wszyscy widzieli, jakim jest on wybitnym człowiekiem i żeby bez przerwy wyrażali swój szacunek dla niego, swoje wysokie mniemanie o nim i podziw dla niego za jego inteligencję, piękno, spryt, rozum, bystrość, jego oryginalność i wszystkie inne jego przymioty. Te “wymagania” z kolei oparte są na zupełnie fantastycznym mniemaniu o sobie, które bardzo często mają ludzie bardzo skromnie wygladający. Na przykład różni pisarze, aktorzy, muzycy, artyści i politycy są prawie bez wyjątku ludźmi chorymi. I na co oni cierpią? Po pierwsze, na niezwykłą opinię o samych sobie, prócz tego na wymagania, i wreszcie na “zważanie”, to znaczy na przygotowanie się zawczasu i bycie gotowym do tego, by czuć się dotkniętym brakiem zrozumienia i brakiem wyrazów uznania.

  30. A przecież osoba przyzwyczajona do obserwowania siebie z pewnością wie, że w różnych okresach swego życia rozumiała ona jedną i tę samą ideę, jedną i tę samą myśl, w całkowicie odmienny sposób. Często wydaje jej się dziwne, że tak błędnie mogła pojmować coś, co jej zdaniem teraz rozumie właściwie. I jednocześnie zdaje ona sobie sprawę z tego, że jej wiedza nie uległa zmianie i że na dany temat wiedziała ona przedtem dokładnie tyle samo co teraz. Co zatem uległo zmianie? Zmieniło się jej bycie. A kiedy zmienia się bycie, to i rozumienie musi się zmienić.

  31. Jeden z powodów istniejącej w życiu rozbieżności pomiędzy linią wiedzy i linią bycia, to znaczy – innymi słowy – jeden z powodów braku “rozumienia”, który po części stanowi przyczynę, a po części efekt takiej rozbieżności, można odnaleźć w języku, którym posługuje się ludzie. Ten język pełen jest błędnych pojęć, błędnych klasyfikacji, błędnych skojarzeń. I najważniejszą rzeczą jest to, że z powodu istotnych cech potocznego myślenia, to znaczy z powodu jego mglistości i nieścisłości, każde słowo znaczy tysiące różnych rzeczy, zależnie od materiału, którym dysponuje mówiący i od zbioru skojarzeń powstających w nim w danym momencie. Ludzie nie zdają sobie sprawy, do jakiego stopnia ich język jest subiektywny, to znaczy z tego, jak różne rzeczy wypowiada każdy z nich, używając tych samych słów. Nie są świadomi, że każdy mówi własnym językiem, nie rozumiejąc wcale języka innych ludzi lub rozumiejąc go niedokładnie i zupełnie nie zdając sobie przy tym sprawy, że wszyscy mówią do niego w nieznanym mu języku. Ludzie wierzą, czy też są bardzo mocno przekonani, że mówią tym samym językiem, że nawzajem się rozumieją. W rzeczywistości nie ma żadnych podstaw do takiego przekonania. Język, którym się posługują, jest dostosowany tylko do życia praktycznego. Ludzie mogą przekazywać sobie nawzajem informacje o charakterze praktycznym, ale gdy tylko przejdą do bardziej złożonej sfery, to natychmiast się gubią i przestaje siebie rozumieć, choć sami są tego nieświadomi. Ludzie wyobrażają sobie, że często, może nawet zawsze, nawzajem się rozumieją, a w każdym razie potrafią się rozumieć, gdy próbują czy też chcą tego; wyobrażają sobie, że rozumieją autorów książek, które czytają, i że inni ludzie też ich rozumieją. To także jest jedno ze złudzeń, które ludzie sami dla siebie stwarzają i pośrodku których żyją. W gruncie rzeczy nikt nikogo nie rozumie. Dwóch ludzi może z głębokim przekonaniem mówić o tej samej rzeczy, ale nazywać ją inaczej, i kłócić się bez końca, nie podejrzewając, że myślą dokładnie to samo. Albo na odwrót, dwóch ludzi może wypowiedzieć te same słowa i wyobrażać sobie, że się ze sobą zgadzają i że się rozumieją, podczas gdy w rzeczywistości mówią o zupełnie różnych rzeczach i w najmniejszym stopniu się nie rozumieją.

  32. Uszczegółowiając:
    Na mój wpis:
    “AltAir
    Lipiec 30, 2017 o 11:08 am
    Władza musi byś kontrolowana przez suwerena. Te elementy nie są o tym.”

    Zgodziłeś się.
    “Sławek Muturi
    Lipiec 30, 2017 o 10:21 pm
    AltAir, tak, przez suwerena (co cztery lata w trakcie wyborów) oraz przez obowiązujące prawo oraz niezawisłe sądy, a także przez niezależne media (ciągle, pomiędzy wyborami).”

    Mamy władzę ustawodawczą, sądowniczą i wykonawczą.
    Czyli sądownictwo jest też władzą.
    Z tego wniosek, że musi być kontrolowana przez suwerena.
    Czyli władza sądownicza powinna być wybierana przez suwerena co 4 lata.

  33. Idźmy dalej.
    Jedna strona chce zmienić ten stan rzeczy ale nie ma konstytucyjnej większości w parlamencie więc proponuje rozwiązanie funkcjonujące np. w Niemczech, Danii, USA. Druga strona stwierdza że to nie jest dobre rozwiązanie, gdyż to rozwiązanie godzi w niezawisłość sądów. Czy zamiast demonstrować nie powinno zaproponować zmiany konstytucji i wybierania przez suwerena sędziów? Obie strony miałyby większość konstytucyjną. Strona chcąca zmian mówiła, że to byłoby najlepsze rozwiązanie (w tym tonie w TV wypowiadał się Patryk Jaki) ale nie ma większości 2/3. Czy nie powinniście demonstrować aby zmusić opozycję do zmian korzystnych dla suwerena czyli zmian powodujących kontrolę nad władzą sądowniczą?

    1. AltAir, obawiam się, że dalej będziesz musiał pójść już beze mnie. Ale z pewnością dasz sobie radę:-)

  34. Starałem się nie udzielić w tym wątku, ale jednak nie udało mi się powstrzymać.

    Dziwi mnie, że wielu czytelników tego bloga popiera ograniczanie władzy sądowniczej w Polsce, że argumentuje to tragiczną sytuacją w naszym kraju, okradaniem narodu i tak dalej. Przecież my – właściciele mieszkań na wynajem – to ludzie, którzy ciężką pracą dorobili się sporego majątku dzięki warunkom panującym w Polsce po 1989 roku. Jeśli ktoś mówi, że w III RP dorobili się tylko kombinatorzy, służby i ludzie korzystający z układów, to sam stawia siebie w złym świetle, bo jako mieszkanicznik należy właśnie do elity.

    Częsta na tym blogu jest krytyka prawa i różnych przepisów w naszym kraju. Ja również tę krytykę nieraz wygłaszam. Ale prawda jest taka, że z liniowym podatkiem 19% i ryczałtowym ZUSem 1000 zł dla działalności gospodarczej, z przyśpieszoną amortyzacją mieszkań, ze zwolnieniem darowizn w ramach rodziny od podatku PIT, z brakiem podatku katastralnego, nasz kraj jest bardzo dobrym miejscem dla przedsiębiorczych ludzi do zarabiania pieniędzy i kumulowania majątku, a więc do tego, co na czym skupiają się mieszkanicznicy. Krytykujmy więc detale ale nie zapominajmy, że ogólny obraz jest korzystny, przynajmniej z naszego – mieszkaniczników – punktu widzenia.

  35. Ja chciałbym napisać komentarz do wypowiedzi recroota ale tam się nie da, więc piszę tutaj. Recroot pisze tak: “Demokracja to wykonywanie woli większości. To system totalitarny, w którym rację ma większość.” – otóż jest to bardzo niedojrzałe ujęcie demokracji. To ujęcie kontrastów na zasadzie: większość-mniejszość siła-bezradność, wygrani-przegrani, itd., które zakłada, że demokracja to plebiscyt, a w założeniu zupełnie nie na tym ma to polegać. Wyobraźmy sobie, że państwo to przypadkowa zbiorowość naprawdę różnych ludzi o różnych preferencjach, różnych wierzeniach (lub ich braku), różnych marzeniach i przekonaniach. Rząd powinien być mini-społeczeństwem, odbiciem rzeczywistej zbiorowości tworzącej państwo (specjalnie piszę państwo a nie naród!) gdzie każdy człowiek ma swojego wybrańca, który og reprezentuje i dba o jego interesy. Ci wszyscy ludzie mają za zadanie się DOGADAĆ i dojść do KOMPROMISÓW, które w mniejszym lub większym stopniu wszystkim bedą pasować. I takie demokracje, gdzie w rządzie jest po 5 i więcej parti w mniej więcej równych proporcjach istnieją – nieprzypadkowo są to kraje, w których żyje się najlepiej, jak Norwegia, Szwecja, czy Finlandia. A w Polsce? Wysoki próg wyborczy (5 i 8%!), przez który miliony głosów wyborczych są po prostu ignorowane, przepychanki, myślenie na zasadzie plus i minus, upartyjnienie, wodzowstwo, dyscyplina partyjna, nagany za inicjatywę itd. Dramat.

    1. Próg wyborczy jest niezgodny z Konstytucją w ogóle :) Jest tam napisane, że wybory “mają być proporcjonalne”, co przeczy zasadzie progu wyborczego. Co do tego co napisałeś wcześniej, to jest bicie piany. Przecież Polacy ze wszystkich grup społecznych biorą udział w wyborach, nawet Polonia bierze i wybiera reprezentantów i wybierają takich jak chcą.

      Państwo to urzędnicy, politycy, żołnierze i policja(obecnie również pielęgniarki, lekarze, nauczyciele czy piloci samolotów[LOT]) i bankierzy, więc może rzeczywiście obecnie politycy są odbiciem tych grup :P

      W ogóle, po jaką cholerę nasze państwo posiada LOT?! Do budżetu może to i dodaję(chociaż w większości w sprawie LOTu jesteśmy na minusie), ale ile to tworzy możliwości łapówkarstwa, biurokracji, czy po prostu złodziejstwa ? Teraz nie kradną i PODOBNO LOT jest na plusie, ale za 4 lata znowu będą kraść i trzeba będzie LOT ratować. Paranoja. Pozdrawiam

      1. Dlaczego bicie piany? Jeśli to odzwierciedlenie społeczeństwa mamy w rządzie to wszystko się zgadza – niedojrzała demokracja niedojrzałego do niej społeczeństwa, które na temat tego ustroju myśli zero-jedynkowo. W końcu póki co mamy demokrację w Polsce 28 lat i wcześniejsze doświadczenia z PZPR, podziałem na my-oni itd.- może kiedyś Polska do demokracji prawdziwej dorośnie? Paradoksalnie myślę, że takie zawirowania jak teraz z Sądami i Trybunałem edukują ludzi na temat tego, jak to wszystko działa. Niestety “the hard way”, no ale skoro nikt nie chce na ten temat uczyć, to trzeba się widocznie sparzyć na własnej skórze.

  36. Wg danych firmy Grant Thornton, w pierwszym półroczu br weszło w życie dokładnie 17.440 stron maszynopisu nowych aktów prawnych. Uchwalono w tym czasie 1309 różnych uchwał u rozporządzeń!!! To o 36,4% więcej niż w pierwszej połowie ub.r. (960).

    Zakładając, że II połowa roku będzie równie “twórcza” to wyjdzie nam, że każdy z 460 posłów wyprodukuje średnio w tym roku prawie 100 stron tekstów prawa!!!

    35 tyś stron maszynopisu przekłada się na około 60 tyś stron książki, takiej jak te, których jestem autorem. Oznacza to, że każdy poseł powinien przeczytać ponad 1000 stron tygodniowo (również w czasie urlopów, wakacji, choroby). No bo chyba posłowie czytają to nad czym głosują, prawda?

  37. Wg danych firmy Grant Thornton, w pierwszym półroczu br weszło w życie dokładnie 17.440 stron maszynopisu nowych aktów prawnych. Uchwalono w tym czasie 1309 różnych uchwał u rozporządzeń!!! To o 36,4% więcej niż w pierwszej połowie ub.r. (960).

    Zakładając, że II połowa roku będzie równie “twórcza” to wyjdzie nam, że każdy z 460 posłów wyprodukuje średnio w tym roku prawie 100 stron tekstów prawa!!!

    35 tyś stron maszynopisu przekłada się na około 60 tyś stron książki, takiej jak te, których jestem autorem. Oznacza to, że każdy poseł powinien przeczytać ponad 1000 stron tygodniowo (również w czasie urlopów, wakacji, choroby). No bo chyba posłowie czytają to nad czym głosują, prawda?

  38. Witam Panie Sławku. Pisałem do pana o poradę w zakładce kontakty czy mógłby Pan w wolnym czasie zwrócić uwagę na mojego e-maila bardzo byłbym wdzięczny. Pozdrawiam
    Kamil Bugajski.

  39. Slawku, nie wiesz jak liczone sa ustawy o zmianie ustawy? Bo jesli liczy sie objetosc tekstu ujednoliconego to stad moga brac sie tak duze liczby

    1. TX, możesz mieć rację. Nie pomyślałem o tym.

      Ale sprawdziłem na stronie Sejmu, że w Iszym półroczu 2017 r, Posiedzeń Sejmu było tylko 30 dni (swoją drogą to bardzo niewiele, bo daje to średnio 5 dni w miesiącu!!!!) A i tak często Sala Sejmowa podczas obrad świeci pustkami. Niesamowite!!!

      Jeśli przyjęto w tym czasie 1309 ustaw i rozporządzeń w ciągu 30 dni pracy Sejmu, to oznacza to blisko 44 akty prawne dziennie. Z doświadczeń Mzuri wiem jak trudno jest uniknąć błędów przy sporządzaniu 44 aktów notarialnych zakupów mieszkań w imieniu naszych Klientów, choć wszystkie mieszkania znajdują się np w jednej kamienicy i prawie każdy akt wygląda tak samo – zmieniają się tylko numery lokali, wartość lokalu, udziały w częściach wspólnych (wynikające z drobnych różnic w powierzchni poszczególnych mieszkań) oraz dane nabywcy.

      W przypadku ustaw jest to o wiele bardziej skomplikowane. Dotyczą one bardzo różnych zakresów spraw (od gruszki do pietruszki), na których posłowie nie mogą się po prostu znać. Jednego dnia omawiane mogą to być specjalistyczne sprawy np. z zakresu ochrony zdrowia, ochrony środowiska, norm inżynieryjnych, krzewienia kultury, gospodarcze, administracyjne, konstytucyjne, karno-skarbowe, wychowawcze, samorządowe, międzynarodowe, budżetowe, leśne, spółek skarbu państwa, zabezpieczeń społecznych oraz wielu, wielu innych.

      Pytanie kto i kiedy powie posłom: dość! Mamy dość tego legislacyjnego rozwolnienia.
      1) Nie na każdy problem rozwiązaniem jest nowa ustawa. 2) Każda nowa ustawa powinna iść w parze z odwołaniem jednej lub kilku starszych ustaw.
      3) Tempo wprowadzania zmian prawnych musi być mniejsze by ustawy były lepiej dopracowane i by systematycznie eliminować sprzeczności pomiędzy nimi oraz luki prawne.

      Potrzebujemy mniej ustaw, ale lepszej jakości prawa.

      Nie mam w tej chwili przed sobą tego artykułu z DzGP, ale był tam wykres pokazujący jak liczba nowych ustaw (konkretnie liczba stron aktów prawnych) systematycznie i ciągle rośnie od 1989 roku. Wygląda to dość przerażająco. Posłowie sami z siebie chyba nie przestaną tego ciągłego przyśpieszania. Ktoś (chyba tylko Suweren!) musi im powiedzieć “Dość!”.

      1. może ta produkcja prawa po prostu jest konieczna dlatego, że czasy się ciągle zmieniają, a prawo często nie nadąża za nową rzeczywistością. Przykładem jest nasza dziurawa Konstytucja, którą każda partia czyta i interpretuje jak chce. Gdyby dopisano i doprecyzowano w niej więcej szczegółów, to mniejsze by było pole do popisów interpretacyjnych i tak samo jest z innymi ustawami.

        1. Rafa, ciekawy punkt widzenia, dzięki. Według mnie odpowiedzią na dziury w prawie nie jest koniecznie więcej prawa. Odpowiedzią może być radykalnie mniej prawa. Dam przykład. Jeśli posłowie przegłosowaliby nową ustawę o zakazie handlu w niedzielę, to szybko by się okazało, że przedsiębiorcy znaleźli sposoby na obejście tego zakazu (innymi słowy prawo okazało się dziurawe). I posłowie by głosowali kolejne zmiany.

          Jeśli zaś nie będzie ustawy zakazującej handlu w niedzielę, to i nikt nie będzie tego zakazu obchodził i nie będzie też konieczności wprowadzania uchwał “uzupełniających luki”.

          Taką sytuację już mieliśmy wiele razy, np dotyczącą podatku Belki. Opodatkowano odsetki z lokat bankowych, więc banki zaczęły wprowadzać lokaty jednodniowe lub takie gdzie suma odsetek jest mniejsza niż PLN 1, czy inne podobne konstrukcje. I znów trzeba było grzebać przy ustawie.

          I jeszcze jedna uwaga odnośnie Konstytucji. Partie polityczne nie są od interpretowania Konstytucji. To nie jest ich zakres kompetencji. To zadanie Trybunału Konstytucyjnego. Niezależnego od partii politycznych Trybunału Konstytucyjnego.

  40. Witam Panie Sławku przepraszam że jestem taki uparty. Wysłąłęm panu wiadomość na W zakładce kontakty Wiem że pan na nią odpowiedział. Ale coś jest nie tak bo nie wiem dlaczego ona do mnie nie dotarła prosze mi uwierzyć na słowo. Wybaczy pan że zawracam głowę ale czy mógłby pan odpowiedzieć mi na ten komentarz pańską odpowiedzią co do email bądź sprawdzić czy może coś poszło nie tak

    Pozdrawiam.

    1. Kamil, rzeczywiście, choć Twojego adresu nie przepisywałem, tylko kliknąłem ikonkę “Reply”, to przyszła zwrotka informująca, że coś nie tak z Twoim adresem. Spróbuję jeszcze raz:-)

  41. Czy czytelnikom bloga nie należy się puenta? Nie wiem dlaczego nie zaakceptowałeś mojego ostatniego wpisu. Przecież to tylko fragment książki przed stu lat.

    1. AltAir, widzę, że koniecznie chcesz umeblować ten wpis po swojemu. Ostatniego wpisu i 12-15 stronicowego fragmentu książki nie zamieściłem bo nie miałem czasu tego przeczytać, to po pierwsze, a po drugie, nie bardzo widziałem jak filozoficzne wywody nt tego, że człowiek jest maszyną mają się do tego czy potrzebna jest większa czy mniejsza aktywność obywatelska.

      Ale zgadzam się z Tobą co do jednego. Puenta się należy i wkrótce postaram się podsumować naszą dyskusję:-)

  42. Sławek, z całym szacunkiem ale często piszesz ze nie chcesz upolityczniac bloga, że nie chcesz dzielić czytelników na “prawych” czy “lewych” itd. A jednak coraz częściej to robisz. Twój blog twoja sprawa… A tak na marginesie to czy naprawdę uważasz Rzeplinskiego za człowieka wartego cytowania, który zataił wiedzę o głównych sprawach mordu bezpieki ks. Jerzego Popiełuszki? Polecam poczytać trochę w tym temacie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.