Dwa oblicza terroryzmu

Ostatnio w wielu miastach Europy dochodziło do zamachów, w których jacyś szaleńcy wjeżdżali w grupy spacerujących ludzi ciężarówkami, furgonetkami, samochodami, starając się zabić i zranić jak największą liczbę osób. Oczywiście z pełną mocą potępiam każdy z tych zamachów.  Nie ma dla nich absolutnie żadnego usprawiedliwienia. Nie ma takiego celu, do osiągnięcia którego warto by zabijać zupełnie niewinne osoby, małe dzieci. Współczuję rodzinom ofiar, nawet sobie nie wyobrażam co bym czuł gdyby to dotknęło mnie czy kogoś – odpukać – z moich najbliższych.

Co gorze, szaleńcy ci podszywają się pod hasła walki Muzułmanów ze światem Zachodu co tworzy dodatkowe emocje i histerię. Choć media ostatnio o tym milczą i choć nie czuję się specjalistą od Bliskiego Wschodu, to spodziewam się, że emocje znacząco by opadły gdyby Zachód był bardziej fair i przyczynił się do powstania niepodległej Palestyny. To tutaj dopatruję się pra-przyczyny frustracji wielu Muzułmanów, ich poczucia odbierania im godności i uznawania Zachodu za śmiertelnego wroga.

Natomiast chciałbym zwrócić Waszą uwagę na inny rodzaj terroryzmu. Cichego terroryzmu, który zabija nas wszystkich powoli, subtelnie, za naszą zgodą i za nasze własne pieniądze. Mam na myśli terrorystów podszywających się pod “przemysł spożywczy”. Dziś rano moją uwagę zwrócił artykuł na Onet.pl, mówiący o 10 produktach, które przyśpieszają nasze starzenie się. Wśród owych 10 produktów wymienione są fast food’y. Oto cytat:

“Fast food najczęściej kojarzony jest z rozmaitymi odmianami burgerów serwowanych w restauracjach sieciowych. Łączą one węglowodany o wysokim indeksie glikemicznym, zawarte w pszennych bułeczkach, tłuszcze zawarte w mielonym mięsie i całą masę “syntetyków” – substancji konserwujących i wzbogacających smak oraz zapach. Jednak od hamburgera gorszy jest inny flagowy produkt fastfoodowych sieciówek: nuggetsy, czyli panierowane kawałki “kurczaka”. Pal sześć cukry i tłuszcze zawarte w chrupiącej panierce – największe “zło” czyha pod złocista skorupką. Rzekomy kurczak to w istocie zawiesina mięsna, czyli breja pochodzenia zwierzęcego (choć nie do końca mięsnego), wymieszana z rozmaitymi utrwalaczami i wypełniaczami, m.in. fosforanem sodu, glutaminianem sodu, dekstrozą, skrobią pszenną i olejem roślinnym. Ten majstersztyk technologii spożywczej nie tyle przyspiesza starzenie się, ile przybliża przeprowadzkę na tamten świat z pominięciem etapu starości.”

Czyż to nie jest opis zamachu terrorystycznego? Dla mnie brzmi bardzo podobnie do doniesień z ulic Nicei, Berlina, Sztokholmu czy Barcelony.

Czyż nuggetsy nie powinny być przez polski rząd zakazane? “Zawiesina, breja pochodzenia zwierzęcego (choć nie do końca mięsnego)” – czy to czymś takim matki powinny karmić swoje małe pociechy? By nie dożyły starości? Dlaczego rząd coś takiego toleruje? Dlaczego premier i ministrowie nie edukują społeczeństwa ws zagrożeń takiej “diety” z podobną determinacją jak straszą zagrożeniem jakie stanowią uchodźcy?

Nie jestem lekarzem, ani analitykiem stanu zdrowia Polek i Polaków, ale widzę efekty tej diety na co dzień. W bibliotece, na ulicach dziewczyny teraz odkrywają więcej ciała. Po pierwsze dlatego, że jest gorąco, a po drugie dlatego, że dziś mają – po prostu – więcej tego ciała niż miały ich … matki. Zatrważa mnie liczba małych dzieci (jeszcze nie nastolatków) z nadwagą lub wręcz z otyłością. Pewnie częściowo wynika ona z przesiadywania przed komputerem, ipadem czy smartfonem, zamiast biegania po podwórku, ale w dużej mierze wynika też pewnie z owych zawiesin udających kurczaki.

Kilka lat temu pojawiła się w mediach żywa dyskusja nt opodatkowania niezdrowej “żywności”, ale szybko zniknęła. Domyślam się dlaczego zniknęła. Producenci czipsów, coli, nuggets i podobnego typu “zawiesin” to bardzo duzi reklamodawcy. Płacą też sporo podatków, dają wiele miejsc pracy, być może też dają politykom łapówki za milczenie ws ich rodzaju terroryzmu. Terroryzmu w imię korporacyjnych zysków, raportów kwartalnych, premii za “dowiezienie wyników sprzedażowych”.

A ile łapówki mogą dać uchodźcy? Przecież to biedacy. Nie wydadzą grubych milionów na reklamy w państwowej ani w komercyjnej telewizji. Nie mają grubo opłacanych prawników, którzy wytoczą procesy o wielomilionowe odszkodowania. Nie zatrudnią najlepszych i najdroższych agencji PR-owych by zadbały o ich dobry wizerunek. To na nich możemy skupić złość i gniew narodu, a sami dalej będziemy rozwijać nasz terroryzm korporacyjny. Poza tym, jak ludzie się boją, to mniej się buntują przeciwko rządom, gotowi są poświęcić swoją wolność w zamian za zapewnienie “bezpieczeństwa”, a dodatkowo więcej jedzą (reakcją na strach jest podświadomy rozkaz dla organizmu by zaczął gromadzić zapasy).

Według mnie mamy obecnie do czynienia z dwoma obliczami terroryzmu. Oba są złe. Oba wymagają kategorycznego potępienia. Oba wymagają działań prewencyjnych.

Jedno zostało zidentyfikowane, nazwane, spersonifikowane, ubrane w szaty muzułmańskiego fanatyka. Dzięki licznym doniesieniom medialnym, komentarzom polityków, itp jesteśmy bardzo świadomi jego istnienia. Jest zdelegalizowane i ścigane na mocy prawa. Został stworzony aparat bezpieczeństwa (wywiad, infiltracja, podsłuchiwanie, śledzenie, monitorowanie) by nas przed tym chronić. Jestem przekonany, że nawet jeśli nie byłem dotąd monitorowany jako potencjalne zagrożenie (dużo jeżdżę po świecie, odwiedzam też dziwne kraje, dziwnie się zachowuję – choć mam sporo aktywów, to mieszkam w 37-metrowym mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty i jeżdżę na skuterku, itp), to każde słowo tego wpisu zostanie uważnie przeanalizowane przez nasz aparat bezpieczeństwa, by zbadać czy nie sanowi ono zakodowanego wezwania do jakiegoś ataku terrorystycznego w Polsce. I to chyba dobrze. Też bym nie chciał by ktoś z nas zginął w ataku terrorystycznym w Warszawie, Krakowie, Łodzi czy w Skierniewicach (panowie z bezpieki: nazwy tych miast podałem zupełnie przypadkowo).

Ten drugi typ terroryzmu pozostaje nie zidentyfikowany, nie nazwany. Jest legalny. Jest ubrany w drogie garnitury (najlepszych francuskich lub włoskich krawców) noszone przez prezesów korporacji, prawników, speców od PR-u, polityków, właścicieli domów medialnych. Nie został stworzony żaden aparat bezpieczeństwa mający nas przed nim chronić. Państwowa Inspekcja Handlowa, Sanepid, itp to – przepraszam, nie chcę nikogo urazić – cienkie bolki w porównaniu do aparatu bezpieki i korporacje mogą je spokojnie wodzić za nos. Działają zgodnie z prawem, które nakazuje im sprawdzać czy nuggetsy są podgrzewane w miarę czystych warunkach, a nie to na ile szkodzą zdrowiu ich konsumentów.

Natomiast jedna rzecz mnie zastanawia. W mojej ocenie, prawdopodobieństwo tego, że ktoś z naszych bliskich zginie w wyniku zamachu terrorystycznego na ulicach polskiego miasta jest dość niskie. Powiedzmy jeden na dwa miliony (oby to było jeszcze mniej, lub najlepiej wcale). Natomiast jakie jest prawdopodobieństwo, że ktoś z naszych bliskich (lub my sami) umrzemy przedwcześnie w wyniku terroryzmu przemysłu “spożywczego”? Jeden na czterech? Jeden na dwóch?

Które oblicze terroryzmu jest według Was groźniejsze? I dlaczego nie jesteśmy chronieni przed tym drugim, nie nazwanym?

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

80 Responses

  1. Niestety zgadzam się z określeniem tego rodzaju terroryzmu. Sam jestem bardzo przewrażliwiony na punkcie etykiet produktów spożywczych (jeszcze inna sprawa, czy te etykiety są zgodne z faktycznym składem). Ileż to razy można spotkać jogurt “fit” 0% tłuszczu i 27 gram cukru na 100…
    Wydaje mi się jednak, że mamy tu do czynienia z podobnym zjawiskiem jak z instytucjami finansowymi “zbyt dużymi by upaść”. Duża część sklepów i producentów też jest “za duża by je poważnie skontrolować”.
    Jak inaczej wytłumaczyć to, że np. biedronka od lat lekceważy zakazy dotyczące oznaczeń sera i wśród serów porozkładane są produkty “prosto od krówki”, które oprócz koloru z serem nie mają nic wspólnego?

  2. Sławku, w temacie o którym piszesz (żywność/terroryzm) polecam książkę: Farmageddon. Rzeczywisty koszt taniego mięsa, Lymbery Philip, Oakeshott Isabel (http://farmagedon.pl/).

    Na pocieszenie mogę powiedzieć (na podstawie książki), że w kontynentalnej Europie nadal jest lepiej (niż np. w US/UK/Azja) w kwestii żywności i jej produkcji.

    BTW. Książka, podobnie jak Twoje, w jedynym słusznym kolorze – pomarańczowym.

    1. AdiT, no skoro książka jest w pomarańczowej okładce, to musi być … dobra:-) Chętnie do niej sięgnę:-) Dzięki za polecenie.

      To że w USA jest gorzej widać jak na dłoni po ich obwodach pasa, uda, itd. W Azji jeszcze nie widać eksplozji otyłości.

  3. Będąc niedawno bardzo okazyjnie w pizzerii (też fast-food) głośno (i prowokacyjnie) skomentowałem, że więcej teraz mężczyzn w ciąży niż kobiet. I rzeczywiście. Wszyscy tam obecni mieli charakterystyczne ciążowe brzuszki. Ot, taki tam gender ;)

    Widziałem gdzieś analizę cen żywności na przestrzeni ostatniego półwiecza i wynikało z niej, że mięso relatywnie najmniej zdrożało. Jest pewien zakres do optymalizacji produkcji, efektu skali i nowoczesnych technologii, ale w pewnym momencie po prostu jakość musiała się obniżyć. Przeglądając etykiety w markecie znalazłem jedną wędlinę bez cukru (!) i żadnej bez 3-4 dodatków.

    Sam w związku z fatalną jakością mięsa przeszedłem na wegetarianizm. O ile jest to czasami upierdliwe i kłopotliwe (zwłaszcza w podróży), to wymusza pewną dyscyplinę w żywieniu.

    Do tych dwóch rodzajów terroryzmu dorzuciłbym jeszcze jeden: piece węglowe. Palenie najgorszym, nieekologicznym surowcem energetycznym, albo wręcz śmieciami powoduje trucie o skali zbliżonej do jedzenia “pseudomięsa”. Tyle, że w tym przypadku wychodzą alergie, nowotwory i choroby układu krążenia.

    1. Piotr, dzięki za komplement oraz za spojrzenie “od środka”. Jeśli pozwolisz, to chciałbym Cię jeszcze trochę pociągnąć za język – dlaczego ten olej jest taki niebezpieczny?

      1. Piotr nie odpowiedział więc ja się wtrącę w dyskusję.

        Smażenie w oleju niesie za sobą kilka niebezpieczeństw, a największymi z nimi są akrylamid https://pl.wikipedia.org/wiki/Akrylamid jak i wolne rodniki powstające w wyniku rozkładu termicznego tłuszczy. Oprócz tego drastycznie spada wartość odżywcza smażonych produktów.

  4. Cześć,

    Uważam, że nie na miejscu jest porównywanie tych dwóch rodzajów terroryzmu.
    Terrorysta krzywdzi innych, ktoś kto je fast food krzywdzi siebie.

    Co do zabraniania niezdrowego jedzenia jestem zdecydowanie przeciwny. Ile razy można to samo przerabiać. W Stanach mieliśmy prohibicję, potem wojnę z narkotykami.

    Wolny człowiek powinien decydować o swoim życiu tak długo jak nie krzywdzi innych.

    Natomiast, zdecydowanie jestem za:
    1) edukacją, Dzieci w szkole powinny uczyć się o jedzeniu, umiejętność czytania ze zrozumieniem etykiet to podstawa
    2) na niezdrowym jedzeniu powinny być ostrzeżenia, tak jak na paczkach papierosów. Niech konsument sam zadecyduje
    3) powinna być zwalczana nieuczciwa reklama i celowe wprowadzanie w błąd (patrz dalej)
    4) jako, że żyjemy w socjalistycznym państwie gdzie wszyscy zrzucają się na leczenie chorych to zastanowiłbym się nad opodatkowaniem niezdrowego jedzenia. Kto chce jeść niech “płaci” w ten sposób większą składkę.

    Uwagi:
    Na przestrzeni lat bardzo zmieniła się piramida żywności. To co kiedyś było zdrowe dziś uważane jest za szkodliwe. W mojej książeczce zdrowia jest zalecenie by poić dziecko wodą z cukrem co 2 godziny! To samo tyczy się jakie tłuszcze spożywać. Więc nadal nie do końca idealna dieta jest jasna.

    W niektórych krajach, jak np. Singapur osoby prowadzące niezdrowy tryb życia płacą większa składkę na ubezpieczenie (np. palacze).

    Co do pkt 3.
    Ostatnio jak byłem w sklepie przy kasie były batony. Moje Dzieci mówią: “zobacz Tato ZERO dodatku cukru”. I na batonie rysunek jabłuszka. Poprosiłem ich by przeczytali etykietę. Cukry proste 67%!! Baton praktycznie składał się z samej fruktozy.

    pozdrawiam i dużo zdrowia dla Wszystkich!

    1. Artur, a jak nazwałbyś kogoś kto do jedzenia dosypuje truciznę? Nie byłby to terrorysta, bo przecież konsument sam wybiera z półki? Według mnie przyjmujemy zbyt wąską definicję “terroryzmu”. Uznajemy za terrorystę kogoś kto krzywdzi ludzi po to by osiągnąć jakieś cele polityczne/ideologiczne, a wykluczamy tych (o wiele liczniejszych), którzy krzywdzą ludzi dla swojego własnego zysku. I jedni i drudzy – z premedytacją – zabijają niewinnych ludzi.

      1. Część Sławku,

        Rozumiem dokąd zmierzasz. Ale nie uważam by rozwiązaniem były zakazy.

        Czytałem wywiad, chyba z kimś z Danone, gdzie opowiadał jak wprowadzali linię jogurtów z minimalną ilością cukru. Nie sprzedawały się. Jest popyt będzie podaż. Nic na to nie poradzisz.

        Jeżeli będziesz chciał wszystko regulować to co dalej? Obowiązek noszenia czapki w zimę? Zakaz chodzenia po słońcu bez kremu do opalania? Obowiązkowe uprawianie sportu?

        Ja ufam, że pomóc może tylko edukacja + obowiązkowa informacja (etykiety).

        Wierzę, że wolność człowieka jest nadrzędna wartości. Trochę dziwnie by było gdyby autor fridomi myślał inaczej ;)

        aha.. i jeszcze jedno. Różnica między lekarstwem a trucizną to dawka. Zjedzenie fruktozowego batonu dla kogoś kto np. biegnie maraton to co innego niż gdy ktoś je go codziennie na śniadanie.

        1. Artur, oczywiście masz rację, że dla mnie najważniejszą wartością jest wolność. Ale zaczynam mieć wątpliwości czy my ludzie nadal mam wolność wyboru pomiędzy zdrową żywnością, a przemysłową. Po II Wojnie Światowej zaczęto do produkcji żywności stosować chemikalia, które były przygotowywane w laboratoriach w celach militarnych. Okazało się, że mają właściwości owadobójcze. Zwiększały plony, a zniszczenia wojenne spowodowały widmo głodu. Na dodatek państwa zaczęły – poprzez system dotacji – popularyzować “nowoczesną”, przemysłową produkcję rolną. By zapewnić sobie samowystarczalność jedzenia oraz by zbudować rezerwy na wypadek kolejnej wojny. To się dzieje nadal – miliardy Euro idą na Wspólną Politykę Rolną (ten program wg mnie już dawno powinno się było skasować bo wg mnie prowadzi do absurdów), a kolejne miliardy dolarów na wspieranie dotacji rolnych w USA. Jednocześnie trudniej jest otrzymać dotację tym rolnikom, którzy nie zastosują się do sztywnych zaleceń regulacyjnych, które promują “przemysłową” produkcję żywności.

          Zanika już rolnictwo naturalne, gdzie rolnicy hodowali zwierzęta, które wypasały się na posiadanych przez nich łąkach. Odchody zwierząt – zamiast stanowić zagrożenie ekologiczne – użyźniały ziemię. Różnorodność upraw pozwalała rolnikom na rotacyjne zasiewanie pól raz jednym, raz innym zbożem, a raz na kilka lat na pozostanie odłogiem by dać czas ziemi się zregenerować. Dziś zapanowała sztuczna monokultura i zupełnie wyjałowiona ziemia (w której nie ma już nawet robaków i glizd) produkuje “żywność” jedynie dzięki coraz wymyślniejszym koktajlom sztucznych nawozów i innych chemikaliów.

          Potężne grupy interesów chcą utrzymania status quo dającego im krociowe zyski. A państwo tylko to wspiera swoimi dotacjami, Media – reklamami, sieci detaliczne – zniżkami, promocjami i rabatami. Według mnie, pojedynczy rolnik czy pojedynczy konsument są wobec tego zupełnie bezbronni.

          My wszyscy stajemy się ofiarami tego czegoś. Jak nazwać to coś co skraca każdemu z nas i z naszych dzieci życie? Nazwałem to terroryzmem, ale jeśli ktoś zaproponuje bardziej właściwą nazwę, to chętnie ją zaakceptuję.

          Nie chcę usprawiedliwiać klasycznego terroryzmu, ani go akceptować, ani go relatywizować, ani oswajać. Ale obserwując to czym karmią nas media, to ręce mi opadają. Od czasu zamachu w Barcelonie, słyszałem już o kilku przypadkach tego że jakiś kierowca wjechał w grupę przechodniów na jakimś przystanku czy ulicy. To się działo też PRZED zamachami w Hiszpanii. Moja śp Babcia zmarła w Łodzi bo jakiś młody kierowca wjechał na nią gdy stała na chodniku. Wypadek przeżyła, ale zmarła w szpitalu po komplikacjach. Nawet łodzkie media nie poświęciły temu wydarzeniu ani jednej linijki tekstu. Jestem przekonany, że gdyby to się zdarzyło dziś i gdyby kierowcą był Muzułmanin, to pewnie by uciekał z miejsca wypadku i policja by go zastrzeliła. A media by o tym trąbiły co 15 minut w swoich serwisach. Nie tylko w Łodzi czy w Polsce, ale na całym świecie!!! Pytania, które mi się w głowie pojawiają: czy możemy wykluczyć, że część zamachowców podejmuje się swoich haniebnych czynów właśnie po to by media o tym pisały? A może gdyby media mniej o tym pisały i nie robiły z tego aż tak wielkiego szumu, to część zamachowców by nie podjęła próby zabicia jak największej liczby ludzi? Jeśli tak jest, to niestety byłby to samonakręcający się mechanizm.

          Oczywiście potrafię odróżnić nieszczęśliwe wypadki drogowe od celowych, przemyślanych, haniebnych i wykonanych z zimną krwią aktów terroru. Ale dziś atmosfera wokół tych zamachów jest podgrzewana do temperatury wrzenia, do osiągnięcia histerii. Między innymi po to by przestraszeni ludzie więcej klikali na portalach internetowych. Rozmawiałem ostatnio z jednym z dziennikarzy dużego portalu – sam był zdegustowany tym w którą stronę zmierza branża dziennikarska. Jedyne co się liczy to kliknięcia, bo to one decydują o wysokości wpływów z reklam. Strach, afera, pyskówka, ostre słowa klikają się więcej niż normalność.

          O tym jak jesteśmy systematycznie, od ponad 70 lat, podtruwani dla czyichś zysków – jest cisza. Przyjęliśmy to za “normalność”?? Według mnie jest to o wiele poważniejszy w skutkach terroryzm niż te ataki setek, niech będzie – dziesiątek tysięcy – zdesperowanych ludzi.

          Nie podoba mi się też takie automatyczne kastygowanie Muzułmanów. Jakoś nie pamiętam by ktokolwiek Andersa Brevika (czy wielu innych podobnych mu wariatów) nazywał Chrześcijaninem. Albo Hitlera. Albo Stalina. Czy sądzicie że gdyby jakiś wariat, zdesperowany tym, że jego córeczka zmarła w wyniku zjedzenia zbyt wielu batoników fruktozowych wysadził w powietrze kolejkę metra, to nazwano by go Wojownikiem o Zdrową Żywność? A gdyby dodatkowo był Muzułmaninem, to czy pisano by o tym czy też o jego prawdziwych intencjach? Jestem przekonany, że fakt bycia Muzułmaninem lepiej by się klikał. Czy para królewska, premier i prezydent kraju przyszli by na pogrzeb ofiar zamachu w obronie ludzi, swoich obywateli przed … niezdrową żywnością?

        2. Sławku, podpisuję się pod tym co napisałeś w odpowiedzi.

          Co do samego jedzenie to niektórzy są zdanie, że bez przemysłowej produkcji nie da rady wykarmić 7500000000 ludzi na ziemi. A ich gwałtownie przybywa.

          Brak mi wiedzy by móc to samodzielnie zweryfikować.

          Co do jedzenie ekologicznego to jest ono wszędzie dostępne. Również w USA. Problem jest jednak, że jest ono o wiele droższe i niewielu konsumentów może sobie na nie pozwolić. Droższe bo plony są mniejsze z hektara.

          Co do terroryzmu to nie wiem jak możemy wyjść z błędnego koła. Prasa podsyca histerię bo to się dobrze sprzedaje, a ludzi to czytają bo się boją. Więc prasa poświęca temu zagadnieniu więcej uwagi. Rozgłos przyciąga wielu wariatów i naśladowców którzy chcą “odejść w glorii” z tego świata .

        3. Artur, kilka uwag do tego co napisałeś

          ad 1) jak wykarmić ludzi? Oczywiście ja też się na tym nie znam, ale jeden z bohaterów filmu o Monsanto (chyba były Minister Rolnictwa albo ktoś z FDA) powiedział, że wprowadzane jest genetycznie modyfikowane mleko (bo daje większą wydajność i produkcję), choć już mamy w USA – jak powiedział – nadmiar mleka…

          ad 2) jedzenie ekologiczne często bywa tylko sloganem marketingowym. Fajnie o tym napisała Beata Pawlikowska w książce “Największe kłamstwa naszej cywilizacji”, którą kiedyś recenzowałem na fridomii. Poza tym w filmiku o Monsanto jest mowa o tym jak rdzenne, tradycyjne odmiany kukurydzy w Meksyku są kontaminowane odmianami zmodyfikowanymi genetycznie. Wiatr roznosi pyłki i dochodzi do skażenia, nawet jeśli sami rolnicy by chcieli zachować swoje uprawy “eko” i naturalne

          ad 3) jak zatrzymać błędne koło? No właśnie żałuję, że nie docierają do mnie dowody na to, że ktokolwiek się nad tym poważnie zastanawia wśród polityków. Zamiast tego mamy bicie piany i bicie w bębny, straszenie. Na moje zupełnie laickie oko, to dobrym punktem startu mogłoby być doprowadzenie do powstania w pełni niepodległego Państwa Palestyńskiego, na co Izrael już chyba jakiś czas temu przystał, jeśli dobrze pamiętam. Tyle że z wdrożeniem tych postanowień w życie jest ewidentny problem. Nie mieszanie się przez Zachód i Rosję do wewnętrznych konfliktów pewnie też mogłoby pomóc. Coś w rodzaju Planu Marshalla dla Bliskiego Wschodu też mogłoby wiele pomóc. Ale tak jak mówię, jestem w tych sprawach laikiem i wolałbym by to eksperci o tym dyskutowali, a potem rządy (nie tylko Polski ma się rozumieć) to wdrożyły.

          Choć są to trudne do zrealizowania propozycje, to chyba jednak łatwiejsze niż zapewnienie bezpieczeństwa poprzez izolację.

  5. Śmieciowe jedzenie to oczywisty problem, ale nie nazywałbym tego terroryzmem. Bo trudno nie dostrzec faktu, że w tym przypadku jedzenia masz zazwyczaj wybór: możesz decydować czy chcesz się truć czy odżywiać zdrowo.
    Terroryzm to jednak zupełnie inna sprawa i mieszanie do tego kwestii żywienia jest moim zdaniem nadużyciem i próbą strywializowania problemu radykalizmu islamskiego. To są w końcu ludzie ogarnięci chęcią zabijania niewiernych, im więcej – tym lepiej. Wiadomo, że więcej osób ginie w wypadkach drogowych, czy na skutek niezdrowego odżywania czy używek – ale to nie powód, żeby rozmiękczać słowo “terroryzm” – ono oznacza jedną konkretną rzecz i wydaje mi się, że takie zabiegi słowne rozciągające to pojęcie szerzej mogą co najwyżej nas “oswajać” z tym zjawiskiem, co stawia takie zrównywanie problemów w jednym rzędzie z tezami o tym, że “do zamachów w Europie powinniśmy się przyzwyczajać”. Nie zgadzam się z tym.
    Dlatego osobiście jestem zwolennikiem używania słów zgodnie z ich pierwotną definicją.

    1. Tomex, naprawdę uważasz, że ludzie (na przykład) w Anglii lub w USA nadal mają wybór odżywiać się zdrowo? Na półkach takiego Tesco czy Sainsbury’s ile znajdą żywności, którą by można nazwać zdrową? Swój wybór mogliby zrealizować w praktyce chyba jedynie wyjeżdżając na wieś i samemu hodując i uprawiając to co jedzą.

      Nie chcę trywializować czy usprawiedliwiać zamachów terrorystycznych. Ale mam odczucie, że sprowadzanie tego do radykalizmu islamskiego jest właśnie … spłycaniem tematu. Terror istniał – jako metoda walki politycznej – na długo nim muzułamnie się zradykalizowali. W Irlandii metody terroru wykorzystywali zarówno Katolicy jak i Protestanci. W Hiszpanii podobnie. W Niemczech lat 80-tych – organizacje lewackie. We Włoszech – mafia. W PRL-u mieliśmy do czynienia z terrorem komunistycznym. Przykładów możnaby mnożyć.

      Według mnie właściwe pytanie w tym kontekście brzmi: dlaczego Muzułmanie się zradykalizowali? Jeśli chcesz odpowiedzieć, że tak wynika z ich religii, to podaj proszę konkretne wersety Koranu.

      1. Hmm, mamy przejść obojętnie obok zamachów terrorystycznych dokonywanych w Europie przez muzułmanów tylko dlatego że inni kiedyś tak robili? Fakty są takie że zamachów dokonują Muzułmanie i jakakolwiek próba usprawiedliwiania terroryzmu (bo inni też tak robili) jest wg. mnie nie na miejscu.

        1. Marek, dzięki za Twój komentarz. A czy uważasz, że między obojętnością, a histerią jest jakaś przestrzeń? Bo ja właśnie na tę przestrzeń chcę zwrócić Twoją (i innych) uwagę.

      2. Sławku, zgadzam się z Tobą, że wybór robi się coraz mniejszy. Polecam obejrzeć “Świat wg Monsanto” jeśli nie miałeś okazji. Znajdziesz na youtube. Ale nie pasuje mi do tego słowo terroryzm. Choć nie wiem jak ten mechanizm zgrabnie nazwać.

        1. TX, dzięki za podesłanie filmu. Film trwa ponad 1,5 godziny, ale warto obejrzeć.

          To chyba dość stary film – ostatnie fakty dotyczą 2006 roku. Nie wiem od jak dawna wisi w polskim internecie. Szkoda, że obejrzano go – po polsku – tylko ok 100 tyś razy. Ciekawe ile odsłon miałby filmik pt “Świat według Muzułmanów”?

      3. Sławku,
        Zdajesz sobie sprawę, że konkretne wersety mogą być zawsze tłumaczone w sposób wygodny dla konkretnego imama i może użyć konkretnych słów żeby nawoływać do nienawiści i zabijania, albo przedstawić je w sposób “pokojowy”.
        Dziś nie jest tak ważne czy to religia jest winna, czy jedynie nastąpiły “błędy i wypaczenia”. Fakt jest dziś jasny – to świat muzułmański jest dziś zagrożeniem dla naszej cywilizacji, to stamtąd płynie wrogi przekaz. I sam fakt, że z tym nie radzą sobie sami muzułmanie wiele mówi – jaki promil imamów publicznie potępiło ataki terrorystyczne? Znikomy, w większości nie dlatego że je popierają, ale dlatego, że boją się własnych wyznawców. Polecam filmik jak wyglądają “protesty” muzułmanów i jak sobie z tym radzą czołowe media: (tak od 01:15 https://www.youtube.com/watch?v=aytKLPTUhCY)

        Proszę oto konkretne cytaty:
        (2:191) „I ZABIJAJCIE ICH, GDZIEKOLWIEK ICH SPOTKACIE”
        (4:91) „CHWYTAJCIE ICH I ZABIJAJCIE ICH, GDZIEKOLWIEK ICH NAPOTKACIE. MY WAM DAJEMY NAD NIMI WŁADZĘ JAWNĄ.”
        (9:5) “A kiedy miną święte miesiące, wtedy zabijajcie bałwochwalców, tam gdzie ich znajdziecie; chwytajcie ich, oblegajcie i przygotowujcie dla nich wszelkie zasadzki! Ale jeśli oni się nawrócą i będą odprawiać modlitwę, i dawać jałmużnę, to dajcie im wolną drogę.”
        (3:28) „NIECH WIERZĄCY NIE BIORĄ SOBIE ZA PRZYJACIÓŁ NIEWIERNYCH…”
        (8:17) „To nie wy ich zabijaliście, lecz Allah ich zabijał. To nie ty rzuciłeś, kiedy rzucałeś, lecz to Allah rzucił.”

        1. Tomex, dzięki za konkretne wersy. Jutro sprawdzę w bibliotece czy będę mógł wypożyczyć Koran by przeczytać całość tych wersów. Dzięki.

          A co do filmiku CNN z “protestami” to rzeczywiście wygląda to zaskakująco. Może to być “ustawka” jak sugerowałby tytuł, ale może to też być po prostu przesuwanie protestujących by np nie stali pod światło. Oczywiście może to też być tak, że CNN zapłaciło im za to by przyszli na ulicę protestować, albo wręcz przywiozło jakichś uchodźców swoimi helikopterami z Bliskiego Wschodu by zrobić sobie fajnego newsa.

          Na podstawie samego tego filmiku nie wyciągnąłbym konkluzji, że to fałszywy protest.

          Powiem tak: rozmawiałem z wieloma Muzułmanami w Anglii oraz w Afryce, a także w Polsce (ostatnio z pewną dziewczyną w bibliotece). O ile kiedyś zdarzało mi się usłyszeć słowa poparcia dla rakiet Scud, którymi atakował amerykańskich żołnierzy Saddam Hussein (niektórzy twierdzili, że po prostu się broni, bo to oni weszli na jego terytorium, a nie odwrotnie), o tyle nie słyszałem ani jednego słowa poparcia dla zamachów na niewinnych cywili. Słyszałem wiele słów potępienia i oburzenia. Ale oczywiście moja próbka jest bardzo mała.

          Nie wiem czy ktoś z Fridomiaków był ostatnio na wakacjach w Egipcie, w Maroku, Tunezji lub choćby Turcji i miał okazję rozmawiać z lokalnymi kelnerami, sprzedawcami pamiątek czy innymi osobami. Co mówią ludzie na tamtejszych ulicach?

    1. Maciej, dzięki za podesłanie linka do tego – mało histerycznego – wywiadu.

      Pozwolę sobie skomentować dwa fragmenty wywiadu: dr Marek Górka mówi:

      (1) “Terroryzm ma wiele źródeł, bierze się przede wszystkim m.in. z nierówności społecznych, konfliktów religijnych i militarnych, z destabilizacji społeczno-politycznej, ale i także z frustracji osobistych. Szczelne granice państwowe oraz masowa inwigilacja społeczeństwa, to tylko półśrodki, które mogą prowadzić do większej eskalacji konfliktu”.

      Szkoda, że dziennikarz nie dopytał o to co zdaniem eksperta stanowiło by realne środki zapobiegania terroryzmowi… Wg mnie są to likwidacje owych przyczyn, które wymienił, prawda?

      (2) “Celem terrorystów jest strach, przerażenie i panika, która wprowadza zamęt w życie zwykłego obywatela. Zamach terrorystyczny jest rzeczą oprócz oczywistej tragedii, sytuacją nieobliczalną i jego konsekwencje w dalszym etapie, jak nieufność, ograniczenie praw demokratycznych czy też wybranych obszarów przestrzeni publicznej – to główny cel terroryzmu”.

      Kto traci, a kto zyskuje na terroryźmie? Spróbujmy się wspólnie zastanowić.

  6. Część Sławku.

    Polecam Ci książkę” Imperialna Pycha Dlaczego Zachód przegrywa wojnę z terrorem.”
    Czy mądrzy zachodniego świata nie czytali tej książki?.
    Spojrzenie Europejczyków jest jednostronne, dla muzułmanów jesteśmy zgniłą nacją, zepsutą do szpiku kości, pławiącą się w obłędnym dobrobycie, zresztą ja się z tym zgadzam, jest to prawda.
    Dopóki nie nastąpi jakieś porozumienie, współczucie i pomoc dla nich oraz uznanie ich elementarnych wartości, Amerykanie, Europejczycy będą ginąć w zamachach coraz częściej
    Droga do prawdziwego pokoju nigdy nie prowadzi przez wojnę.
    My, zwyczajni ludzie a nie politycy powinniśmy domagać się porozumienia z muzułmanami.
    No cóż , pewnie Polacy spaliliby mnie na stosie za te słowa

    1. Bożena, dzięki za polecenie nam tej książki. Nie jestem znawcą tematu, ale myślę, że świat islamski ma do nas pretensje nie tyle o nasze bogactwo, dobrobyt ile o to, że nie traktujemy wszystkich stron konfliktu bliskowschodniego tak samo.

      Natomiast znamienne są Twoje słowa w ostatnim zdaniu. To, że ludzie boją się otwarcie mówić o swoich obawach, niejako “pod prąd” obowiązującej nagonki medialnej, samo w sobie jest dla mnie znamienne. To kolejna mała poszlaka dla mnie na to, że dajemy się zapędzić (według mnie niepotrzebnie) w kozi róg. A jak już się w tym rogu damy do końca zamknąć i unieruchomić, to jedynym dla nas rozwiązaniem będzie walka. Wszystkie zwierzęta i wszyscy ludzie na brak wyboru opcji ucieczki i ciągłe zastraszanie reagują agresją.

      1. Dzięki Sławku!
        Twoje ostatnie zdanie komentarza to zdanie trafione w sedno.
        Ciekawy artykuł “http://forsal.pl/biznes/handel/artykuly/1065041,kupujesz-polskie-produkty-tak-ci-sie-tylko-wydaje.html.
        Czy dobrze umieściłam ten link?

  7. Nie potrafię nazwać tego, co się dzieje w temacie żywności na świecie, w naszym kraju.

    Terroryzm nie jest właściwym określeniem teraz, w czasach, gdy jesteśmy sterowani, zastraszani, manipulowani i ogłupiani przez media, ale też przez przedstawicieli grup wpływu. Terroryzm stał się określeniem, które ma prowadzić w jednym kierunku. Mamy stać się bezmyślną, zastraszoną i chorą z nienawiści masą antyspołeczną. Co do tego nie mam wątpliwości.

    A jednak temat żywności jest bliski tym wszystkim działaniom przeciwko naszej wolności, przeciwko zdrowiu, przeciwko dobru.
    Chemizowana żywność, pozbawiona wartości odżywczych, zawierająca składniki szkodliwe – to już nie przypadek, ale reguła. Wspomniane kawałki kurczaka bez kurczaka stoją tuż obok frytek, w składzie których jest 17 elementów, w tym… silikon. Gdy o tym przeczytałam, byłam w szoku. Przecież w kraju ziemniakiem stojącym, powinien to być pokrojony, usmażony na oleju rzepakowym ziemniak! Nic bardziej mylnego. Owe frytki nie są tym, co sobie wyobrażamy. Podobnie jest z innymi produktami. Pamiętam aferę z ketchupem, który nie miał w składzie ani grama pomidorów. Parówki bez mięsa. Antybiotyki i hormony w mięsie. Istne pole minowe, gdzie miny nie wybuchają od razu. One wnikają w nas, aby niszczyć od środka. A społeczeństwo choruje na “choroby cywilizacyjne” , taki koszt rozwoju… Bzdura!

    Obawiam się, że zakazy nie uregulują tej nierównej walki. Nikt nie nazwie po imieniu tego, co się dzieje, że dodatki do żywności to trucizna, że celowo i powoli zabijane jest człowieczeństwo, bo niedożywiony organizm jest zwyczajnie słabszy, częściej choruje, ma skłonności do pokus i łatwiej nim manipulować. I niech nikt nie łączy niedożywienia z kościstym ciałem – niedożywienie występuje wtedy, gdy organizm łaknie coraz więcej, bo to, co dostaje nie ma wartości. Stąd się bierze otyłość – człowiek wpycha w siebie ogromne ilości i wciąż jest głodny, bo nie ma podstawowych witamin i mikroelementów. Do tego dochodzą kwestie wchłanialności składników odżywczych – antybiotyki i hormony niszczą naszą florę jelitową i zwyczajnie nie może być wchłonięte to, czego potrzebujemy. Nieświadomi “leczymy” refluks zmniejszając ph żołądka, a tym samym nie rozkładane są białka, które przenikają do krwioobiegu z nieszczelnych jelit i powstają nietolerancje, alergie, atopowe zapalenia skóry…
    Można by pisać o tym bardzo dużo. Nie potrafię tego nazwać, ale jestem bardzo zasmucona tą rzeczywistością.

    Jestem przekonana, że edukacja jest panaceum na wszystko. Przecież w latach 70-tych nikt nie ganił za palenie przy dzieciach, a dziś już tak. Może też doczekamy czasów, gdy rodzic dający dziecku napój typu cola narazi się na otwarty ostracyzm? Ta wiedza na temat jedzenia nie jest aż tak schowana, aby nie móc do niej dotrzeć i uświadamiać społeczeństwo. Nadal są lekarze, którzy palą, będą i tacy, którzy nigdy nie uznają, iż jedzenie może zabijać – konsekwentnie i powoli.

    1. Aga-ta, dzięki za Twój komentarz. OK, może rzeczywiście terroryzm nie jest dobrym na to określeniem. Ale co jest? Bez nazwania czegoś trudno jest o “efekt edukacyjny” o którym piszesz.

      Widać to po słowach “muzułmański terroryzm”. Polacy, którzy przez tysiące lat byli znani z tolerancji, którzy sami doświadczyli ogromnej solidarności ze strony innych narodów w latach stanu wojennego, którzy sami dziś są emigrantami ekonomicznymi na ogromną skalę, którzy bez awantur politycznych ani społecznych jeszcze niedawno przyjęli wielu Czeczenów i innych Muzułmanów, którzy do niedawna byli przychylni przyjmowaniu uchodźców, dziś nagle ich znienawidzili. Na podstawie samych tylko przekazów medialno-politycznych, bo jestem przekonany, że w doskonałej większości nie na podstawie swoich osobistych doświadczeń. Nagle staliśmy się w Polsce bardzo “wyedukowani” w kwestiach uchodźców, terroryzmu, Islamu.

      A jednocześnie jesteśmy całkiem bierni wobec innego typu zagrożenia – jakiego, trudno nam zgrabnie zdefiniować – które według mnie, laika przyznaję, jest dla nas o wiele niebezpieczniejsze i o wiele bardziej realne niż zamachy terrorystyczne. Dopóki tego nie nazwiemy, to jesteśmy – jako społeczeństwo – wobec tego dość obojętni. A z trzeciej strony, dajemy sobą manipulować. Zamiast szukać rozwiązania prawdziwych przyczyn terroru ze strony muzułmanów, barykadujemy się w naszym domu i szykujemy proce, noże, karabiny by się przed tym zalewem bronić?

      Według mnie mamy jako społeczeństwo kompletny mętlik w głowie. Ale może to tylko ja mam ten mętlik? Może rzeczywiście wystarczyłoby wszystkich Muzułmanów wysłać na Marsa (przy okazji też pewnie wszystkich Chrześcijan, którzy dokonują nagłych, gwałtownych zamachów) i mielibyśmy spokój i pozwalali dalej się powoli, ale systematycznie truć temu nienazwanemu czemuś od niezdrowej żywności.

        1. TX, proszę Cię nie cytujmy tutaj całego tego internetowego bagna. Zgadzam się z Tobą, że przekraczane są pewne granice. Granice rozsądku. “Szokujące zachowania” … przedszkolaków??? Jestem pewien, że ktoś zaraz wykaże, że płody muzułmańskich matek już w macicy są radykalizowane. Zresztą w komentarzach pod artykułem przeczytałem, że mają zamachy we krwi, albo że
          “Wszystkich z islamu powinno się utylizacji poddać od noworotka po starca” – to pewnie jakiś Bogobojny Chrześcijanin napisał.

          Na podstawie takich komentarzy, jakiś muzułmański portal mógłby napisać, że Polska wydała wojnę Islamowi. Granice są przekraczane.

          Nie czerpmy wiedzy o świecie z Internetu. Pojedźcie do Iranu (do Iraku i do Syrii dziś jest niebezpiecznie podróżować – to wielka szkoda), do Pakistanu lub do innego kraju muzułmańskiego (najlepiej do takiego gdzie nie ma wielu turystów) i pogadajcie z ludźmi. A jeśli się boicie lub brakuje Wam czasu albo pieniędzy, to poszukajcie kogoś kto niedawno stamtąd wrócił i zapytajcie jak wyglądają prawdziwi Muzułmanie i jakie jest ich nastawienie do … Niewiernych.

        2. Slawku, ten raport cytowany w artykule to nie internetowe bagno. A te zachowania nie wziely sie z krwi ale ktos te dzieciaki tego nauczyl. Nie wiem dlaczego teraz Ty generalizujesz w druga strone.

        3. TX, sorry nie chce mi się schodzić na poziom dyskusji … o przedszkolakach. Może nauczył ich tego tata dżihadysta, ale może sąsiad nazista. Ani Ty tego pewnie nie wiesz ani ja (w ogóle nie znam tematu), więc o czym tu dyskutować?

          Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Że na podstawie jakiś strzępków informacji, zaczerpniętych z mediów (niektóre przedstawiają wybrane materiały tendencyjnie, by udowodnić jakąś z góry założoną tezę), dośpiewujemy sobie resztę i … jak to Anglicy mówią – “skaczemy do konkluzji” (Jump into conclusions).

          Ludzie często tak robią. Z lenistwa. Bo myślenie to energochłonny proces. Albo z konformizmu. Bo łatwiej jest iść ścieżkami wydeptanymi przez innych. Albo z niecierpliwości. Bo myślenie zajmuje czas.

        4. Slawku, teraz to troche sie pogubilem w naszej dyskusji. Troche ludzi zginelo na ulicach. Byly to zabojstwa motywowane ideologia. W pierwszym moim komentarzu napisalem dlaczego ludzie sie jej boja. Ja probuje zrozumiec te ideologie, mechanizmy jej rozprzestrzeniania. Podeslalem Ci niezly wywiad z czlowiekiem ktory troche ja poznal od srodka. Czy dobrze rozumiem ze Ty piszesz ze probuje wyciagac pochopne wnioski bez zglebiania tematu?

        5. TX, przepraszam, nie chciałem Cię obrazić. Nie twierdzę, że to Ty wyciągasz pochopne wnioski, ale ogólnie, że ludzie mają taką tendencję. Oceniają książkę po okładce. Ocenianie biegu wydarzeń po zachowaniu przedszkolaków jest wg mnie ocenianiem książki nawet nie po okładce, tylko po cieniu jaki okładka rzuca na stół.

        6. Slawku, nie czuje sie obrazony, jedynie doprecyzowuje komunikacje :) Napisze cos wiecej wieczorem, za chwile wsiadam w samochod.

        7. Ja dodam, że my z kolegami bawiliścmy się w latach 80 w “koszenie” Niemców (z braku prawdziwych Niemców – połowa przedszkolaków musiała grać ofiary). gra polegała na bieganiu z karabinami robieniu “tadatada – kosimy niemców” i mordowaniu kolegów.

          Teraz mieszkam i pracuje w Niemczech i do głowy mi nie przyjdzie wziąć karabin i zacząć biegać po ulicach i krzyczeć “kosimy” Niemców.

          Dodam, że bawilismy się również w holokaust czy doktora – żadna z tych gier nie byłaby postrzegana zbyt dobrze w dorosłym świecie.

          Więc dlatego nie ma sensu rozmawiac o przeszkolakach.

      1. Mam nowy pomysł. Może to powolne, systematyczne, rozciągnięte w czasie zabijanie nas ‘żywnością” nie mającą niczego wspólnego z naturą, z jedzeniem, robione przez chciwe zarządy koncernów i sankcjonowane przez rządy, media, sieci detaliczne, itp nazwać po prostu … ludobójstwem?

        Widzę dwie zalety tej nazwy:
        1) nie miesza się niepotrzebnie z terroryzmem politycznym
        2) chyba lepiej oddaje całokształt działań

        Sprawdziłem w Wikipedii definicję ludobójstwa. Oto ona:
        Ludobójstwo – zbrodnia przeciwko ludzkości[1], obejmująca celowe wyniszczanie całych lub części narodów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych, zarówno poprzez fizyczne zabójstwa członków grupy, jak i wstrzymanie urodzin w obrębie grupy, przymusowe odbieranie dzieci czy stworzenie warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie.

        “Celem” w tym przypadku nie jest samo wyniszczenie, ale maksymalizacja zysków, nawet kosztem “stworzenia warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie”.

        Więc jest to takie “ludobójstwo przyokazyjne”

  8. Pozwol, ze dodam jeszcze kilka oblicz terroryzmy

    Alkohol 2000 ofiar (atak na WTC co dwa lata)
    http://www.worldlifeexpectancy.com/poland-alcohol

    Palenie 23000 ofiar (sam rak płuc)
    http://www.worldlifeexpectancy.com/poland-lung-cancers

    Zla dieta – neizdrowy tryb zycia
    90 000 – zawały 9000 – nadcisnienie 6000 cukrzyca
    http://www.worldlifeexpectancy.com/poland-coronary-heart-disease
    http://www.worldlifeexpectancy.com/poland-hypertension
    http://www.worldlifeexpectancy.com/poland-diabetes-mellitus

    i moi ulubienii : terroryści za dwoma kólkami 4600
    http://www.worldlifeexpectancy.com/poland-road-traffic-accidents

    Niestety “Ciemny lud” tego nie kupi… za to kupuje polityka straszącego, że uchodżcy to cholera, dezynteria, pasożyty

    Niestety ciemny lud

    1. Idąc Twoim tokiem rozumowania, dopiszmy:
      – pedofilia – nie jest problemem, bo śmiertelnych ofiar jest kilka w ciągu roku
      – gwałty, nie są problemem, bo stanowią promil wszystkich stosunków płciowych,
      itd.
      Do takich absurdalnych wniosków dochodzi się jak się chce na siłę udowadniać, że terroryzm to tylko wymysł mediów i ciemnego ludu.

      1. Nie mówię, że terroryzm jest wymysłem mediów, ale czas antenowy poświęcany terroryzmowi jest nie współmierne do rzeczywistych ofiar.
        Idąc twoim tokiem myślenia zgwałconej kobiecie należy powiedzieć “Ciesz się, bo gdybyś żyła w Paryżu, Barcelonie, Londynie to by Cię terrorysta rozjechał samochodem, a tu w Polsce tylko Cię zgwałcili.”

        1. Xav, nie do końca rozumiem analogię pomiędzy gwałtami, a zamachami, ale ws czasu antenowego powiedziałeś dokładnie to co chciałem powiedzieć, tylko zgrabniej.

          Podam inny przykład. Dla mnie życie każdego pracownika jest tak samo ważne i tak samo cenne. Ale w polskiej opinii społecznej ewidentnie tak nie jest. Jeśli któregoś dnia w kopalni zginie dwóch górników, to pojawiają się tam wszystkie media, będą relacje na żywo, wypowiadać się będzie premier lub prezydent. Ludzie będą palić świeczki pod bramą kopalni. I wcale tego nie potępiam.

          Natomiast jeśli tego samego dnia przy budowie jakiegoś budynku zginie dwóch murarzy to do mediów i do świadomości opinii społecznej się to nie przebije, nie będzie na ten temat wypowiadać się premier ani prezydent, nie będzie uroczystej, państwowej mszy żałobnej. Pojawi się tam prokurator.

          Śmierć górnika zajmuje dużo więcej czasu antenowego. Nie rozumiem dlaczego życie górnika jest bardziej celebrowane? W górnictwie pracują lepsi ludzie, więksi patrioci? Nie sądzę. Praca górników jest bardziej niebezpieczna? Trzeba by sprawdzić statystyki liczby śmiertelnych wypadków przy pracy, ale intuicja mi podpowiada, że więcej ginie murarzy na budowach niż górników w kopalniach. Więc która praca jest tak naprawdę bardziej niebezpieczna?

          Mój dziadek był murarzem. Pracował na wysokościach, też narażał swoje życie i zdrowie. Też robił coś bardzo pożytecznego dla społeczeństwa. Gdy poszedł pracować do kopalni to nagle stałby się bardziej wartościowym człowiekiem? Nie! Po prostu atencja mediów oraz sympatia społeczeństwa była jednym z wielu niewymiernych przywilejów, które górnicy byli w stanie sobie wywalczyć.

          Wybuch w Barcelonie w którym ginie 14 osób vs zamach w Iraku, w którym ginie 140 osób – który otrzyma więcej czasu antenowego? Ten drugi jest przemilczany. Nie mówi się, że Muzułmanie zabijają Muzułmanów, tylko “Arabowie się wyrzynają”. Albo pisze się o tym bardziej analitycznie. No chyba, że zamach w Iraku dotyczyć będzie kościoła chrześcijańskiego. To wtedy już histeria.

          Ciekawe jak będą reagować media jak już dojdzie do ataku na meczet we Francji, Anglii czy innym kraju i zostanie zabitych wielu zupełnie niewinnych muzułmanów? Bo logika rozwoju wydarzeń według mnie nieuchronnie prowadzi do takiego ponurego scenariusza. Czy ludzie to potępią czy uznają, że to zgodne z Biblią, która przecież mówi “oko za oko, ząb za ząb”?

      2. Sławek analogia gwałtów nie jest moja tylko Tomexa. Ja mu odpowiedziałem.

        Nie jestem wielkim znawcą bibli – ale wiem, że jest takie przykazanie “Nie zabijaj”, i nie pamiętam, żeby to było “Nie Zabijaj * ” *- nie dotyczy muzułamanów.

        A jeszcze lepsze jest “Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” więc widzę ile Ci ludzie plujący jadem na imigrantów mają w sobie nienawiści do samych siebie.

        1. @xav
          Szczerze to tak jak Tomex nie wiem do czego zmierzasz z tymi porównaniami
          Zamachy to zamachy. Nie widzę tu niczego wspólnego z paleniem, wypadkami etc.
          NIe można i nie mamy prawa tego typu spraw wogóle porównywać.

          Równie dobrze można napisać że terroryzm to nie problem ponieważ statystycznie bardziej jest prawdopodobne że popełnisz samobójstwo niż że zginiesz w wypadku jak pisał pod innym postem “Bolo”… tylko co z tego niby wynika ???

          Po co te porównania ? Że niby Ci co boją się zamachu (np mieszkańcy Paryża) to co niby są jakieś walnięte świry którzy niepotrzebnie się obawiają o swoje bezpieczeństwo ???
          A zapytam tak a propos – mieszkasz może na codzień w Paryżu czy Londynie ?

        2. Konkret, według mnie za dużo emeocji w Twoich wypowiedziach. Czy dopuszczasz do siebie myśl, że ludzie w Polsce mogą bardziej panikować przed zamachami niż mieszkańcy Paryża i Londynu? Fridomiacy londyńscy powiedzcie proszę jaka tam jest teraz u Was atmosfera?

        3. @Sławek
          Masz rację Sławku. Ta sprawa mnie emocjonuje od dawna, to pewne.
          I zgadzam się z Tobą że strach ludzi jest szczególnie w Polsce mocno na wyrost ale świadczy to tylko o tym że terror jest bardzo skuteczny skoro ludzie będacy setki kilometrów od dotychczasowych celów aż tak się obawiają.
          Jest to nieracjolalne. Tylko co można zrobić ? Mówić że problem nie istnieje ?

          Ja już spotykam się nawet z decyzjami Polaków że do Paryża (!) ktoś nie poleci na wycieczkę bo nie wiadomo czy wróci…

        4. Konkret, uważam, że o problemie należy rozmawiać, tyle że posługując się językiem racjonalnych argumentów, szukania przyczyn problemu i adresowania tych przyczyn, a nie językiem histerii, strachu, nienawiści, poniżania drugich, wrzucania wszystkich do jednego worka, itp.

          Ostatnio w Bibliotece Narodowej poznałem Francuzkę pochodzenia algierskiego. Choć urodziła się w bardzo dobrej rodzinie szanowanych profesjonalistów, a nie robotników lub “zasiłkowców”, to bywa że Biali patrzą na nią z góry. Można na to machać ręką, ale chyba przyznasz, że lepiej by było by to w ogóle nie miało miejsca. Jak myślisz jak się czuje obywatel kraju, na którego inni obywatele ciągle patrzą z góry (choć obiektywnie sami są niżej hierarchii edukacyjnej, zawodowej, społecznej)?

        5. @Sławek
          Zgadzam się z Tobą absolutnie w tej kwestii – problem należy rozwiązać szukając przyczyn i za pomocą racjonalnych argumentów.
          Przyczyny moim zdaniem są bardzo złożone i nad tym myślę warto by było się pochylić na tym forum. Sytuacja w Europie wymaga podjęcia konkretnych kroków aby zapewnić bezpieczeństwo zwykłym ludziom a także… policjantom którzy są coraz częściej także obiektami ataków.

          Co do drugiej kwestii jak może się czuć osoba na którą inni patrzą z góry podczas gdy to oni sami mogą stać niżej na “drabinie społecznej” to myślę że na pewno czuje się bardzo źle.

          OStatnio poznałem sporo Ukraińców i jako że jestem bardzo ciekawy jaki obraz o nas Polakach mają inni to wiele z nimi rozmawiałem i rozmawiam. Wielu właśnie tak się czuje w Polsce jak piszesz. Często mają całkiem dobre wykształcenie ale z braku umiejętności językowych są “skazani” na proste prace gdzie język polski nie jest specjalnie wymagany. Robią więc prace których często my Polacy nie chcemy się podjąć. Wielu z nich mówi że czują się tu źle traktowani przez innych (oczywiście nie przez wszystkich, tego nie da się uogólnić). Niedawno jedna z Ukrainek powiedziała mi, co mnie zaskoczyło, że polskie kobiety są agresywne wobec Ukrainek. Sądziła, że być może wynika to stąd że Polki uważają że przyjechały tu odbijać im mężczyzn ?
          Osobiście nie wiem co o tym myśleć.
          Natomiast Ukraińcy którzy pracowali w Czechach mają często dobre opinie o Czechach. Twierdzą że nie ma tam poniżania ani wywyższania się nad Ukraińców w pracy. Tyle wiem z rozmów z nimi.

          Co do uchodźców to winowajcami tej sytuacji (że są traktowani “z góry”) są tutaj tylko i wyłącznie atakujący którzy sprawiają że ludzie się boją a nie mogąc zidentyfikować kto z nich jest tym złym uogólniają opinię na całą grupę.

          Dam przykład – z rok czy 2 temu jeden Polak popełnił morderstwo w HIszpanii, nie wnikając w całą sprawę, później okazało się że był baptystą. I teraz pytanie – jakie komentarze pojawiły się pod artykułem ?
          Oczywiście sporo osób najeżdżało na całe wyznanie baptystów, na protestantów lub ewangelików ogólnie a wielu myliło nawet wyznania sądząc że baptysta to to samo co “katol” i jadąc epitetami po “katolach”.
          Widać bardzo niską wiedzę w temacie komentujących.
          Zaledwie więc 1 przypadek przestępstwa popełnionego przez wyznawcę tej religii posłużył już do uogólniania na całe wyznanie.

          Tak działamy, my ludzie, zawsze idziemy w kierunku uogólnień. Jeśli spotkamy jednego niemiłego Francuza to będziemy uważać że “Francuzi są nie mili”, jeden niechlujny Norweg zaważy na całej naszej opinii o Norwegach i tak dalej…

          W przypadku uchodźców wrogowie społeczeństwa są ukryci wśród wielu zwykłych ludzi, nikt nie jest w stanie ich rozpoznać więc opinia idzie na całą grupę niestety.

  9. Przykre to, ale prawdziwe to co piszesz Sławku.

    Ludzie mieszkający w miastach prawie nie mają wyboru. Nawet warzywa marketowe zawierają w sobie znacznie mniejsze ilości pierwiastków, niż wynika to ze zdolności do kumulowania u danej rośliny. Po prostu gleby uprawne zawierają ich coraz mniej, więc rośliny nie mają skąd ich czerpać. Gleby nawozi się głównie nawozami NPK (+ trochę Mg i Ca), bo to wystarczy do wytworzenia masy. Rośliny są ciut bardziej podatne na choroby, ale od tego są opryski… A o produkcji mięsa, to szkoda gadać…

    Ja rozumiem, że kogoś nie stać na ekologiczną żywność, ale pojąć nie mogę, jakim sposobem taka Coca Cola jeszcze nie zbankrutowała – drogie to i szkodliwe. Taka ilość cukrów prostych w diecie zabija z czasem. Cukier uzależnia. To jest najłatwiej dostępny narkotyk i podawany jest najczęściej dzieciom. Jednak skutki są mocno oddalone w czasie.

    Ludzie również leniwi są. Nie chce im się przygotowywać sensownych

  10. C.d.
    Ludzie również leniwi są. Nie chce im się przygotowywać sensownych posiłków i korzystają z gotowców – przesolonych, z polepszaczami i rónymi dziwnymi substancjami o niezbadanym tak do końca wpływie na organizm.

    Jedyna droga, to edukacja. Gdyby ludzie mądrzejsi byli, to Coca-Cola by zbankrutowała i inne tego typu firmy.

    My chleb w większości pieczemy, uprawiam ogród warzywny, robimy przetwory, piwo i wino też robimy. Może kiedyś wyniesiemy się na wieś i będę mogła mieć kury oraz dostęp do normalnego mleka.

  11. Islam jest religią nawołującą wprost do mordowania niewiernych. Terroryści to po prostu ludzie bardzo religijni, traktujący dosłownie nakazy religijne, oczekujący obiecanej im nagrody po śmierci. Również hadisy opisują dzielne czyny proroka Mahometa, który osobiście ściął głowy kilkuset niewiernym mężczyznom i chłopcom, a z kobiet i dziewczynek uczynił niewolnice i nałożnice.Podaję tu link do filmiki z cytatami z Koranu ISLAM TO RELIGIA POKOJU || Czytamy Koran

    Nie oznacza to jednak, że miliony ludzi na świecie chcą mordować albo siłą nawracać na swoją wiarę. Po prostu rodzą się w islamskim kraju, żyją zgodnie z odwiecznymi tradycjami oraz wierzeniami i umierają nigdy nie mając w ręku Koranu. Nie muszą swojego stylu życia i wyznawanych wartości konfrontować z inną ideologią, tak jak i my nie konfrontujemy się z turystami.

    Uważam, że islam jest religią nie dającą się pogodzić ze współczesną cywilizacją, wolnością jednostki, emancypacją kobiet, prawami dzieci. Islamistyczna przemoc (zarówno wobec innowierców, jak i kobiet) będzie tak długo istniała, jak długo da się ją uzasadnić teologicznie. Trudno sobie jednak wyobrazić reformę religii opartą na odejściu od dosłownego interpretowania Koranu…. . Japonia zakazała wjazdu wyznawcom islamu, kraje europejskie zdelegalizowały faszyzm – może to jest jakieś wyjście?

    1. Pani Zuzia, masz pewnie rację co do tego, że Islam jest nieco archaiczną religią, jeszcze mniej przystosowaną do dzisiejszych realiów niż inne religie. Mówił o tym wiele Polak, który przeszedł na Islam i mieszkał wiele lat w Egipcie (wywiad do rozmowy z nim podesłał nam wczoraj TX).

      Brakuje mi w przestrzeni społecznej spokojnej, rzeczowej rozmowy nt tego co z problemem fanatyzmu religijnego zrobić. Zaciekawiło mnie to co piszesz o rozwiązaniu, które ponoć przyjęła Japonia. Skąd to wiesz? Bo ja z ciekawości sprawdziłem stronę, z której wynika, że np obywatele Malezji (w ponad 60% to muzułmanie) mogą w 2017 roku nie tylko wjeżdżać do Japonii, ale nawet nie potrzebują wizy.

      Oto link: https://www.comparehero.my/blog/countries-malaysians-can-travel-to-visa-free-in-2017

  12. Moje informacje o zakazie wjazdu muzułmanów do Japonii pochodzą od kolegi, który pracował w Japonii kilka lat – twierdził nawet, że jego firma występowała o wizę pracowniczą dla jakiegoś specjalisty z Bliskiego Wschodu, i jej nie uzyskała. Natomiast sprawdziłam – i rzeczywiście Japonia zniosła obowiązek wizowy dla obywateli Indonezji, Malezji i kilku innych krajów Azji Wschodniej w 2013 r. Natomiast w 2016 roku przyjęła 28 uchodźców z -w tym 7 z krajów muzułmańskich.

    1. Zuzia, wizy pracownicze to jednak co innego, to zupełnie inna para kaloszy. Oprócz krajów UE oraz kilku z nią zrzeszonych, Polacy potrzebują wizy pracownicze pewnie do większości krajów. Ale od tego faktu do tego, że Japonia nie wpuszcza do siebie muzułmanów, droga jest bardzo daleka:-)

  13. Skoro współczesne jedzienie to terroryzm i nas zabija to dlaczego żyjemy coraz dłużej ?
    W 1960 r. średnia długość życia w Polsce to 67,68 lat (w USA 69,77 lat) a w 2015 odpowiednio 78,20 i 78,74 lat *
    * The World Bank

    1. Bolo, dyskutowaliśmy o tym na fridomii kilka lat temu przy okazji dyskusji nt szkodliwości leków.

      Poprawiły sie warunki sanitarne w mieszkaniach – mniej jest ubikacji na podwórkach, prawie wszyscy mają bieżącą wodę w kranie. Na podłogach mieszkań nie ma już udeptanej ziemi, która była bankiem zarazków. Poprawiła się higiena – mycie rąk (choć w Bibliotece Narodowej w Warszawie nadal połowa panów nie myje rąk po oddawaniu moczu lub innych toaletowych zabiegach!!!), regularniejsze wymienianie bielizny, mycie zębów, środki do mycia naczyń, itp. Poprawiły się warunki higieniczne w szpitalach. Mniej zabobonów i wstydu przed chorobami. W domach mamy mniej azbestu i innych szkodliwych materiałów. Mniej pracy fizycznej, w uciążliwych warunkach. Mniej wypadków przy pracy. Więcej działań prewencyjnych. Tych czynników możemy mnożyć.

      Bolo, a czy Ty uważasz, że żyjemy dłużej właśnie dzięki spożywaniu pestycydów oraz dzięki temu, że ziemniaki rosnące na wyjałowionej ziemi mają coraz mniej składników odżywczych?

      Pytanie też o ile dłużej byśmy – być może – żyli gdyby nie trująca żywność przemysłowa.

      1. Slawku, a czytales o zasadzie ostroznosci (EU) i zasadzie dowodu naukowego (US, Kanada) w odniesieniu do zywnosci? Ponizej artykul z kilkoma wyjasnieniami. Widac w nim mechanizmy, ktore pozwalaja na stopniowe wypieranie lepszej zywnosci przez gorsza. Problem w tym ze to wszystko jest tak skomplikowane ze malo kto rozumie jak to dokladnie sie dzieje. A do tego jest to ubierane w slowa o wolnym handlu, a tego chyba kazdy chce, nieprawda?

        https://www.google.pl/amp/www.gazetaprawna.pl/amp/980849,gabriel-siles-br-gge-zasada-ostroznosci-znajdzie-sie-pod-ostrzalem-bo-ceta-chroni-inwestorow-zagranicznych.html

        1. TX, dzięki za ten materiał. Nie słyszałem dotąd o tych zagadnieniach. Nie jestem oczywiście specjalistą w tej dziedzinie, ale zagrożenie wydaje mi się w tym przypadku wielokrotnie większe dla każdego z nas niż ryzyko śmierci w wyniku zamachu terrorystycznego. W jednej z dzisiejszych gazet przeczytałem małą wzmiankę o tym, że w Europie w wyniku zamachów terrorystycznych zmarło chyba 128 osób (jest to 2% wszystkich zgonów w wyniku aktów terrorystycznych na świecie). W wyniku złej żywności będzie co roku umierać w Europie (pewnie już umierają) tysiące jeśli nie dziesiątki lub setki tysięcy osób.

          Ale z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, prawie cała uwaga polityków, mediów, itp jest na uchodźcach i terroryzmie. Czyż to nie jest jakaś manipulacja? W jakim celu robiona?

        2. Nie sadze aby to byla celowa manipulacja. Raczej wynika to ze sposobu przetwarzania emocji przez mozg. Gwaltowna przemoc wyzwala ich wiele a powolne trucie nie. A emocje potrzebne sa mediom bo taki jest ich biznes model.

        3. TX, zakładając, że masz rację i media potrzebują emocji, to powstaje pytanie czy MY potrzebujemy tych emocji i co one nam dają.

        4. Mysle, ze gdybysmy ich nie potrzebowali to media by ich nie dostarczaly. Jest cala hierarchia potrzeb, nazwana jesli dobrze pamietam hierarchia Maslowa. Jesli sie je przeanalizuje to okaze sie, ze sporo niezrozumialych zachowan odpowiada wlasnie za realizacje tych potrzeb.

  14. Zgadza się, warunki też się poprawiły (higiena, leki itp). Poprawiła się też dostępność lepszych jakościowo produktów spożywczych. Wymienię choćby piwo rzemieślnicze, które jeszcze parę lat temu było nie dostępne czy wielość owoców i warzyw dostępnych na wyciągnięcie ręki. Po przyjechaniu na wieś w sklepach dostanę pełną gamę owoców i warzyw, kasze, kilka rodzajów chleba, nabiału, mięs. Są niższej jak i wyższej jakości. Kiedyś ludzie mieli o wiele uboższą dietę. Piszę o wydłużeniu się życia z powodu terroryzmu, którym nazwałeś przemysł spożywczy. Więc coś tu nie gra. Jakiś mało skuteczny ten terrorysta.
    A wpis o nuggetsach i retorycznym pytaniu: “czy to czymś takim matki powinny karmić swoje małe pociechy?” ?!. Każdy świadomy rodzic wie, że nie powinien. Ale może nie każdy jest świadomy ?
    Jeśli już mówić o terroryźmie w branży spożywczej to wymieniłbym alkohol, papierosy (o ile te ostatnie można zakwalifikować do branży spożywczej). Sporo jeżdżę rowerem, dzięki temu mogę lepiej obserwować ludzi. Upijająca się młodzież, pijane kobiety, tępy wzrok panów z pod sklepu, którzy nie widzą jakiejkolwiek przyszłości itd, itd. Poziom spożycia alkoholu w polskim społeczeństwie jest zatrważający. Alkohol niszczy człowieka bardziej niż pestycydy w jabłkach czy nuggetsy.

    1. Bolo, zgadzam się z Tobą, że alkohol wielu zabija. Podobnie papierosy. O ile nie jestem zwolennikiem wysokich podatków, to akurat byłbym za wyższymi podatkami na papierosy oraz alkohol. Chociażby po to by palący i pijący więcej dorzucali na pokrycie kosztów swojego przyszłego leczenia.

      Natomiast alkoholu i papierosów nie podciągnąłem pod swoją listę “żywienioludobójstwa” z kilku względów:
      1) jak sam napisałeś, nie wiadomo czy to do końca jest żywność
      2) nikt papierosów nie nazywa “oddechem”, a coś co w ogóle nie jest “kurczkiem” tylko jakąś podejrzaną breją bywa nazywane “chicken nuggets”
      3) choć rząd, firmy marketingowe, media itp czerpią z tej branży ogromne pieniądze, to jednak występują też pewne samo-ograniczenia. Np obowiązkowa informacja o skutkach palenia na opakowaniu, rosnące podatki, zakaz sprzedaży młodzieży, zakaz lub ograniczenie reklamy, zakaz palenia w miejscach publicznych, itp. Dla mnie osobiście, ogromną ulgą było wprowadzenie uniwersalnego zakazu palenia na pokładach samolotów pasażerskich z początku lat 2000-ych
      3) zarówno papierosy jak i mocne alkohole są w odwrocie – nie dysponuję w tej chwili szczegółowymi danymi, ale rynek papierosów w Polsce chyba się systematycznie kurczy,
      4) jest większa świadomość szkodliwości papierosów oraz nadużywania alkoholu. Ludzie już się wyzwolili spod owych kampanii na rzecz poprawienia swojego samopoczucia papierosem

      Ale nie chcę z Tobą się spierać. Jeśli uważasz, że warto więcej protestować przeciwko paleniu oraz nadużywaniu alkoholu, to masz mój głos:-)

    2. Bolo, masz rację, kiedyś dieta była uboższa ale pod względem ilości a nie jakości. Jabłka nie były na pestycydach, w kiełbasie nie było całej tablicy Mendelejewa, mleko robiło się zsiadłe a nie kisło, kurczaki nie były na antybiotykach a chleb nie z modyfikowanej pszenicy. Każde piwo ze sklepu (o ile było) smakowało jak dzisiejsze rzemieślnicze. Po prostu normalne kiedyś jedzenie teraz nazywane jest naturalnym albo bio i sprzedawane dwa razy drożej.

    3. Bolo, ja Cię bardzo przepraszam, ale jesteś w błędzie twierdząc, że obecnie mamy bardziej urozmaiconą dietę.

      Kto dziś jada gęsinę, jagnięcinę, kaczki (drób kupiony w Lidlu śmierdzi czymś niemożliwie, kaczki i perliczki też), czy króliki? Króliki były nazywane jedzeniem biedoty… Czy wiesz, jak smakuje perliczka, bażant lub kuropatwa? O dużej dziczyźnie nawet nie wspomnę…
      Kto jada mniszek, pokrzywę, łobodę, komosę, topinambur, gwiazdnicę, tasznik, szarłat, tobołki, żywokost, czyściec, podagrycznik, czy inne chwasty?
      Kto dziś robi sok z bzu czarnego, wino z głogu, czy syrop sosnowy?
      A grzyby, to nie tylko pieczarka i boczniak. Jadłeś kiedyś ucho bzowe, żółciaka siarkowego lub smardze?

      Długo mogę wymieniać to, czego się dziś raczej nie jada. Wg mnie obecnie mamy o wiele skromniejszą dietę, niż kiedyś. Poczytaj trochę na ten temat, a gwarantuję Ci, że już nigdy nie zpojrzysz na zachwaszczony trawnik tak samo, jak kiedyś.

  15. @Kuneg
    Zgadzam się z TObą. Wystarczy wziąć do ręki pierwszą z brzegu starą książkę kucharską z biblioteki sprzed około 40 – 50 lat żeby się zorientować że ludzie dawniej jedli znacznie bardziej urozmaicone potrawy.
    Dziwne jest to o tyle że dawniej nie było Biedronek ani innych Lidli… jak oni to więc robili że jedli kuropatwy, bażanty hmmm. Dziwne.
    Ale żarty na bok.

    OBecnie dieta jest na maxa uboga, grzyby = pieczarki (ewentualnie boczniaki), mięso = kurczak z fermy pompowany antybiotykami, świnia lub czasem krowa (jagnięcina ?? hmm a co to takiego ?), o baraninie i mięsie z owcy, kozy nawet nie wspomnę, ziemniaki (?) (żartowałem – oczywiście – frytki !!! – nawet za granicą pierwsze czego ludzie szukają to nie regionalne przysmaki tylko właśnie “smaczne i pożywne” frytki :), zsiadłe mleko ??? (a gdzie je można kupić ??) bo nikt nie wie obecnie że mleko po prostu samo z siebie robiło się zsiadłe. Śmietana zbierana z wierzchu mleka… zapomnij.

    Dawniej żywność po prostu była prostsza, zdrowsza ale nie dlatego że komuna była lepsza tylko dlatego że wtedy nie było takiej techniki żeby z niczego stworzyć coś :)

    Czy ktoś dawniej słyszał słowo MOM albo inne cuda ?
    Zgadzam się także ze Sławkiem – to zjawisko najlepiej nazwać właśnie ludobójstwem.

    Natomiast nie zgadzam się ze stwierdzeniami Artura i Tomexa że konsumeci szkodzą w zasadzie sobie na własne życzenie.

    Czy każdy konsument jest w stanie zrozumieć ten bełkot na etykietach ?? Czy wszyscy kończyli chemię albo dziedziny pokrewne i znają całą tablicę Mendelejewa na pamięć ?
    Każdy normalny konsument ma prawo zakładać że nie kupuje w sklepie trucizny ! Jeśli by się udał do sklepu z trutkami na szczury to nie miał by prawa sądzić inaczej ale jeśli idzie po zakupy do supersamu to sądzi że kupuje jedzenie a nie trutkę !!

    WIele z obecnych praktyk w przemyśle spożywczym już dawno powinno być zakazane. Od dawna każdy składnik w zrozumiały (!) sposób dla wszystkich a nie tylko dla chemików powinien być opisany na etykiecie wraz ze skutkami ubocznymi w perspektywie lat a nie godzin czy dni !

    Zawsze mi nasuwało się takie pytanie – w zasadzie każdy dopuszczony do obrotu składnik żywności spełnia jakieś tam normy… ale czy skutki spożywania danych składników w tych normach były sprawdzane wraz ze spożyciem krzyżowym wraz z innymi “spożywczymi” dodatkami na przestrzeni lat ? np 30 lat ? Kto wie jaki skutek będzie miało spożywanie całego tego syfu w mieszance jaką ludzie spożywają każdego dnia codziennie przez kolejnych 30 lat ?

  16. Czytałam kilka lat temu artykuł, iż forma i siła dzisiejszych mistrzów olimpijskich jest nieporównywalnie słabsza od siły i wydolności starożytnych galerników , i to nie dlatego, że ludzie w dawnych czasach więcej ćwiczyli, ale dlatego że jedli zdrowsze jedzenie. Ich dieta była – jak na nasze standardy -dość monotonna (chleb, warzywa, oliwa, miód, ser, wino, okazjonalnie mięso), ale zdrowa. Na jakość jedzenia wpływało przede wszystkim czyste środowisko. Dzisiaj mamy zanieczyszczone wody, powietrze, grunty, oceany – wszystko nas zatruwa i osłabia. Nawet żywność ekologiczna jest uboga w składniki odżywcze. Natomiast jedzenie chemicznie przetworzone ma jedną ogromną zaletę – jest tanie. Tyjemy po nim, chorujemy na choroby wieńcowe i nadciśnienie, ale nie jesteśmy głodni. Trudno powiedzieć w jakim stopniu wpływa ono na choroby nowotworowe albo mutacje genetyczne rasy ludzkiej, bo nie ma szeroko zakrojonych badań na ten temat (a przynajmniej nie są publikowane). Niewątpliwie w krajach rozwiniętych wzrasta długość życia i jednocześnie spada płodność, co w sumie w skali globu wcale nie jest takie złe. Ale rzeczywiście mało jest dyskusji w przestrzeni publicznej na temat śmieciowego jedzenia.

  17. Konkret, o to właśnie mi chodzi, co napisałeś.

    Właśnie kończymy urlop. W lesie są grzyby. Zbjerających jest sporo. Parę dni temu wciągnęliśmy jajecznicę z kurkami. Wczoraj na obiado-kolację jedliśmy kaszę gryczaną z borowikami w śmietanie, a dziś piersi z kurczka w borowikach z ziemniaczkami i zamiast surówki dzikie śliwki (ałycze). Zjedliśmy z 1,5 kg borowików sosnowych. Dalsze 3-4 kg grzybów suszą się – podgrzybki, kozaki i borkwiki. Jutro znów na grzyby i do domu. Jutrzejszy zbiór zostanie uduszony, poprcjowany i zamrożony. Będzie wspomnieniem wakacji :) Obawiam się, że na takie menu stracilibyśmy fortunę w restauracji… ;)

    Polacy jeszcze tak źle nie jadają, bo jeszcze nie oduczyli się tego, co musieli umieć w dawniejszych czasach. Niestety, młode pokolenie już tego nie będzie umiało. Będą skazani na koncernowy syf paszopodobny.

  18. Tematem z okładki aktualnego numeru “Wprost” są alarmujące dane o zdrowiu młodych Polaków: o 300% wzrosła liczba dzieci z nadwagą w ostatnich 20 latach; 33% ośmiolatków ma nadwagę lub otyłość; o 33% wzrośnie liczba hospitalizacji z powodu chorób układu krażenia, 10% ośmiolatków ma nieprawidłowe ciśnienie tętnicze. W sumie znalazło się tu pięć stron tekstu o róznego rodzaju substancjach, których należy unikać.

    Zachęcam do lektury. Ciekaw jestem czy ten tekst (brawo Wprost!!!) odbije się jakimkolwiek echem w naszych mediach i/lub w internecie…

    1. Artykuł rzeczywiście ciekawy, ale zaledwie sygnalizuje poważne problemy z czystością jedzenia. I nie jest, niestety, niczym odkrywczym dla ludzi, którzy interesują się tym, co jest w pożywieniu. Szalenie groźne są hormony i antybiotyki w mięsie, którego jemy stanowczo za wiele. A wciąż pokutuje rozwiązanie, które proponuje rodzic niejadkowi: zjedz chociaż mięsko.
      Problematyczne jest także to, co sprzyja otyłości we wszystkich rozwiniętych krajach – gotowe posiłki. Od wody z syropem glukozowo-fruktozowym zamiast kompotu, czy wody z cytryną i miodem, po słoiczki z “martwym” jedzeniem dla maluchów zamiast gotowanej zupki, czy utartego jabłka na deser. Ludziom zwyczajnie nie chce się gotować, nie chce się przygotowywać jedzenia, jeśli wszystko może być tak proste jak pampers, czy mleko modyfikowane. Z jednej strony rozumiem rodziców, którzy oprócz zajmowania się dzieckiem często mają pracę zawodową i wiele obowiązków i szukają ułatwień, ale nie potrafię zrozumieć tych, którzy świadomie decydują o gotowych posiłkach ze słoiczka, bo uważają, iż to jest lepsze i bezpieczniejsze. Nie, nie jest lepsze.

      W artykule, na który się powołujesz, szczególnie uderzyły mnie fakty dotyczące produkowania gorszej jakości żywności na rynek polski. Niby się do tego przyzwyczailiśmy, bo wiadomo, że proszek z Niemiec lepiej pierze, a czekolada jest bardziej czekoladowa. Ale to, że skład produktu żywnościowego jest diametralnie inny (czytaj gorszy), dotyka do żywego. Przecież nie chodzi o ceny, bo często u naszych zachodnich sąsiadów kupuję tańszy ów proszek, pastę do zębów, czy czekoladę, a jakość jest o niebo lepsza. Zatem o co chodzi??? Żeby zarobić jeszcze więcej upychając w składzie śmieci? A może chodzi o nasz smak? Może za dużo jemy śmieci, aby być na nie wyczulonymi? Może tak się zachłysnęliśmy różnorodnością, pozornym bogactwem, że nie potrafimy patrzeć oślepionymi oczami?

      Zastanawiasz się, Sławku, czy ruszy lawina tematów o trującej żywności? Co jakiś czas gdzieś w popularnej prasie, czy na portalu coś napiszą, ale to tylko drobna sensacyjka nikomu nie potrzebna. Bo przecież i tak coś trzeba kupić do jedzenia (byle tanio i dużo), żeby było wygodnie i cool (pizza, zestaw z fast food-a z zabawką) lub smacznie dla tych, którzy mają spalone kubki smakowe przez napoje gazowane i nadmiar soli w pożywieniu.
      Odkąd mniej solimy i wyłącznie solą himalajską, coraz trudniej nam cokolwiek zjeść na mieście. Ale też niektórzy nasi goście narzekają na twarde mięso i warzywa, czy proszą o solniczkę. Po tym poznajemy, kto gdzie się stołuje, jakie ma nawyki.

      Ostatnio na rodzinnym spotkaniu zobaczyłam jak Tata podaje swojej kilkuletniej córeczce pepsi. Mała się krzywiła, ale dzielnie kosztowała kolejny łyk spoglądając na dumnego tatusia. Taki zuch dziewczynka, wypiła i się nie oblała.
      Tyle w tym temacie. Najważniejsze, żeby być w czystym ubraniu, to nic, że gnijemy od środka…

  19. Brawo Sławku za ten wpis! Według mnie śmieciowe jedzenie to tylko wierzchołek góry lodowej. Ten cały system w którym żyjemy jest tak pięknie opakowany, że my nawet nie zastanawiamy się co jest dobre, a co złe. Media kreują autorytety, a potem ciemne masy karmią się tym wszystkim co zostaje im podstawione pod nos.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.