Rola Ameryki na świecie

Aż miło czyta się kenijskie gazety. Przy okazji aktualnego mojego pobytu w Kenii w prawie każdej gazecie jest wzmianka albo o Robercie Lewandowskim, albo o moim dobrym znajomym – Sebastianie Mikosz – od blisko pół roku prezesie narodowego przewoźnika Kenya Airways. Albo są zdjęcia obojga. Z Sebastianem nie udało mi się jeszcze tutaj spotkać, ale wymieniliśmy się telefonami. Spotkamy się po jego powrocie do Nairobi (ciągle gdzieś lata:-). Chcę mu podziękować za kawał roboty, który robi dla promowania Polski w Kenii. Ciekaw też jestem jego (oraz jego rodziny) tutejszych doświadczeń.

Z kenijskich gazet dowiaduję się też czasami co słychać u innych moich znajomych. Na przykład, jeden z moich znajomych (kiedyś Minister Handlu Kenii) został Sekretarzem Generalnym UNCTAD. Czyli tej agendy ONZ, w której pracowałem przez dwa lata, zaraz po zakończeniu studiów. Muszę go odwiedzić w Genewie:-)

Ale kenijskie gazety miło czytać także dlatego, że po prostu są dobre.  Dziś w “The Standard” przeczytałem długi i bardzo ciekawy artykuł o historii relacji dyplomatycznych Kenii z USA, Wlk Brytanią i innymi Zachodnimi potęgami gospodarczymi.

Gdy rozpadał się Związek Radziecki oraz RWPG i Układ Warszawski, to osłabła też tzw Zimna Wojna. Kraje Zachodu, które dotąd tolerowały korupcję, czasami nawet zamordyzm afrykańskich przywódców, o ile tylko wspierali oni Zachód przeciwko Wschodowi, nagle – w obliczu zakończenia Zimnej Wojny – zaczęły wymuszać wprowadzanie demokratycznych standardów w krajach Afryki, w tym w Kenii.

Ambasador USA w Kenii w latach 1989 -93 – Smith Hempstone – jawnie wspierał kenijską opozycję. Jawnie się przyczynił do tego, że Kenia odeszła – jako jeden z pierwszych krajów w Afryce – od systemu jednopartyjnego, do systemu wielopartyjnego oraz do otwartych, wolnych wyborów. Po zakończeniu jego mandatu i wyjeździe z Kenii, jego rolę przejął Ambasador Niemiec – Bernd Mutzelberg. Ambasador UK – Edward Clay także porzucił brytyjską metodę tzw “cichej dyplomacji” i w ostrych słowach (zupełnie “niedyplomatycznych”) publicznie wskazywał z imienia i nazwiska na skorumpowanych kenijskich ministrów i innych urzędników, przywołując ich do porządku.

Można się obrażać na Stany za to, że chcą wtrącać się w nieswoje sprawy, narzucać swój styl myślenia i życia innym. Narzucać swoje kino, rozrywkę, junk food. To, że narzucają nam swoje firmy i procedury (np. nim Kenya Airways otrzyma pozwolenie na loty do USA, to audyt musi przejść m.in lotnisko w Nairobi oraz sama KQ. Albo zanim cudzoziemiec otworzy konto w banku w Polsce, musi podpisać deklarację, że nie posiada koneksji z  USA). Można wytykać im agresję gospodarczą (Big Data lub żywność GMO) oraz militarną na różne kraje – Grenada, Nikaragua, Wietnam i wiele innych, a ostatnio też Irak lub Afganistan – w celu realizacji swoich własnych, partykularnych interesów. Sam to potępiam.

Ale z drugiej strony, nie można im odmówić niewątpliwych zasług – pomogli nam w Polsce i w Europie Wschodniej obalić komunizm, pomogli Kenii wyjść z krwawego kryzysu po wyborach prezydenckich 10 lat temu, popchnęli rozszerzenie NATO, po iluś tam zwrotach akcji, w końcu zdecydowali się ulokować swoje nieduże jednostki wojskowe na terytorium RP. Można mieć pretensje do policji o to, że nadużywa siły, że niektórzy jej członkowie współpracują z mafią, ale jednak czasami się przydaje.

Dziś przy rządach Trumpa, USA wydają się wycofywać ze światowej sceny. Kenijska opozycja narzeka na brak nacisków ze strony USA lub Europy ws wyborów, które uznaje za sfałszowane. Europa ma dość swoich własnych problemów, a dodatkowo czuje silny oddech Chin, które coraz śmielej poczynają sobie w Afryce, dążąc do odzyskania pozycji Supermocarstwa. Pozycji, która – uważają – po prostu im się należy. Zawsze – za wyjątkiem ostatnich dwóch stuleci – byli najpotężniejszym krajem na świecie i to jest według Chin (i chyba trzeba im przyznać rację) ich naturalny status.

Jak sobie poradzi świat bez nielubianego bo nielubianego, ale jednak policjanta?

Daud Osman, “Why the Opposition should not expect backing from the West”, “The Sunday Standard”, 5 listopada 2017

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

  1. to może zależeć od tego kto przejmie jego pałeczkę…taki offtop Sławku – nierzadko napomykasz o swoje ciekawe znajomości – takie techniczne pytanie, czy mógłbyś napisać jak utrzymujesz relationship przez tak długi czas? w końcu kilka lat minęło od kiedy np. zakończyłeś swój staż. Czy w międzyczasie kurtuazyjnie ‘kultywujesz’ w jakiś sposób znajomości mailami, telefonami, spotkaniami itp? czy raczej wracasz do nich tak ‘przy okazji’? z doświadczenia wiem że dużo ciekawych i wartościowych znajomości ‘zanika’ po pewnym czasie…

    1. Monte, jestem beznadziejny w aktywnym podtrzymywaniu znajomości. Raczej zdobywam nowe niż podtrzymuję stare. Co oczywiście nie oznacza, że palę za sobą mosty. Wręcz przeciwnie. Staram się być uczciwym w relacjach z innymi. Zawsze. Dlatego zwykle nawet gdy odezwę się do kogoś po wielu latach ciszy (właśnie tak jak piszesz – “przy okazji”), to otrzymuję bardzo pozytywny odzew. Do dziś utrzymuję dobre kontakty nawet ze swoimi byłymi narzeczonymi. Nawet wtedy gdy rozstawaliśmy się w przykrych okolicznościach – rozstania zwykle są przykre.

      Natomiast staram się definitywnie zerwać stosunki z kimś kto mnie w jakikolwiek sposób rozczarował. Takich ludzi nie ma na szczęście wielu, bo ogólnie lubię ludzi:-) Ale ostatnio to np. ludzie, którzy zbliżają się do mnie tylko po to, by wykraść know-how Mzuri i założyć konkurencję. Nie boję się konkurencji, ale takie zachowanie mnie zniesmacza i nie chcę mieć z takimi ludźmi więcej do czynienia. Unikam też wampirów energetycznych – coraz więcej takich ludzi czymś, nie wiem do końca czym, przyciągam. Na szczęście, dzięki byciu ciągle w drodze, mam nieco ułatwione zadanie:-)

      1. to chyba dobra i skuteczna strategia :) co do wampirów energetycznych – to przenośnia czy rzeczywiście coś w tym jest? tzn. czy taka instytucja jak wampir energetyczny rzeczywiście istnieje? spotkałem się wielokrotnie z tym określeniem ale chyba trudno jest ich rozpoznać. Bo czy to są osoby zwyczajnie bierne i zarażające swoją biernością, czy to nie ten mechanizm?

        1. Monte, nie wiem jaka jest “oficjalna” definicja wampirów energetycznych. Ja tak nazywam tych ludzi, którzy się do mnie próbują przyczepić, zasypują mnie swoimi problemami i/lub negatywną energią (krytykanctwem, narzekaniem na wszystko i wszystkich dookoła). Tacy, którzy próbują mnie przekonać do swojego pesymizmu. Którzy zamiast trzymać się faktów, powtarzają jakieś wyklepane formułki i którzy mimo to są śmiertelnie przeświadczeni o swojej racji.

          Wampiry energetyczne poznaje się chyba po tym, że samo spotkanie czy rozmowa z nimi pozostawia cię w poczuciu utraty sił, utraty motywacji, utraty radości życiowej. Poziom twojej energii znacząco opada.

          Ale, tak jak wspominam, to tylko moja definicja. Może być niepełna lub wręcz mylna:-)

        2. Hej Sławek,
          Doskonała definicja…

          Ja mam taki problem, że mój dobry kumpel jest – staje się taką osobą… masz jakiś pomysł jak go jakoś pozytywnie nastawić ?
          Ciężko mi się odciąć od kogoś kogo znam ponad 10 lat….

        3. xav, nie wiem co jest dokladnie obsesja Twojego kumpla, ale ja bym mu dal jakas ksiazke, ktora pomoglaby mu zmienic nastawienie do zycia:-) Tak czy inaczej, nie czuje sie ekspertem od zmieniania nastawienia kumpli. Najciemniej jest zwykle pod latarnia – latwiej mi przekonac obca osobe niz przyjaciela. Pisalem o tym niedawno.

  2. Rola ameryki na świecie jest ogromna, ale nie ma co ukrywać, powoli słabną na rzecz Chin. Ich największy wzrost był w circa 1950 – 2000, potem przez outsourcing Chiny zaczęły rosnąć w siłę.

    1. Barat, pytasz o Polskę? O Kenię? O Afrykę? O cały świat? :-)

      A tak na poważnie, to czy to przypadkiem nie jest zbyt osobiste pytanie?

  3. Witam,
    moim skromnym zdaniem rola Ameryki na świecie jest, była i będzie jedyną przeciwwagą dla jeszcze większych imperialistów. Ich rola w walce z komunizmem? To przecież oni na komunizm pozwolili sprzedając Europę środkową w Jałcie. Moje uwagi zawsze staram się wprowadzać bardzo ostrożnie ponieważ wciąż zaskakuje mnie jak ludzie nie pozwalają skrytykować Ameryki – która tak skrzętnie pilnuje porządku świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.