Skromny miliarder nie żyje

Nie żyje założyciel IKEA, Ingvar Kamprad. Szkoda wybitnego człowieka, który doskonale rozumiał co znaczy życie PONIŻEJ swoich możliwości finansowych.  https://businessinsider.com.pl/firmy/zalozyciel-sklepow-ikea-nie-zyje/dvdn89v

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

13 Responses

  1. Dla mnie niesamowite jest to, że skromni, żyjący na granicy skąpstwa bogacze jadają w stołówkach, tanich knajpach, jeżdżą tanimi samochodami, często mają nawet delikatny brzuszek i… żyją tyle lat! Gdy dziś przeczytałam o śmierci Kamprada (+91 lat), od razu przyszedł mi na myśl Warren Buffett (87 lat), który także żyje znacząco poniżej swoich możliwości i kupuje samochód średniej klasy, z wgniecioną karoserią, aby dostać rabat od dealera…

    I tak doszłam do wniosku, że życie w zgodzie ze sobą, to największy kapitał i przepis na długie i dobre życie. Tych dwóch bogaczy pokazało, że można nie ulegać szaleństwu konsumpcji i zasłużyć na uznanie, szacunek, a także “nieśmiertelność” dzięki przekazaniu swojego majątku fundacjom.

  2. jestem fanem IKEA. A zwłaszcza działu ”sprzedaż okazyjna” z którego mam większość mebli i agd w swoim mieszkaniu i w 1szym wynajmowanym :)

    Historia IKEA od pewnego momentu jest sciśle związana z Polską. Jesteśmy drugim, po Chinach, dostawcą dla tego koncernu.

  3. Na Wikipedii można przeczytać kilka ciekawostek o nim:

    – w latach 1976 – 2013 mieszkał w Szwajcarii, więc jakoś zbytnio ze Szwecją nie był już związany

    – podkreślał swoje związki z Polską (twierdził, że tutaj zaczął się jego… alkoholizm)

    – od wielu lat IKEA bierze mnóstwo towarów i składa miliardowe zamówienia w polskich firmach (od 1961 r.!)

    – w 1994 została ujawniona faszystowska przeszłość Kamprada

    – poza pamiątkowym zegarem i krzesłem po matce praktycznie całe umeblowanie jego domu pochodzi z IKEI ;-)

  4. za wiki: ,,Swój biznes rozpoczął już jako mały chłopiec, sprzedając zapałki, które sam rozwoził okolicznym mieszkańcom na rowerze; z czasem rozszerzył asortyment m.in. o nasiona, ołówki i długopisy oraz ozdoby choinkowe.” :o)

    IKEA od dawna korzystała z zasobów produkcyjnych bloku wschodniego, nie tylko Polski, w pewnym momencie odkryli ze przemysł tworzyw sztucznych jest w NRD na wysokim poziomie i zaczęli tam zamawiać mnóstwo rzeczy. Ingvar wszędzie szukał możliwości do obcięcia kosztów, nic dziwnego że holding jest w Holandii (podatki).

  5. Szkoda, szczęście w nieszczęściu dożył sędziwego wieku :) Gdy byłem w Monte Carlo, przewodnik opowiadał że jednym z jego mieszkańców jest właśnie założyciel IKEA, chwalę sobie mebelek kallax, świetny na winyle. Pozdrawiam

  6. To ze gosc stworzyl prawdziwe imperium to fakt niezaprzeczlny ,to ze tworzenie tego imperium robione bylo poprzez wykorzystywanie setek tysiecy pracownikow czy kontrachentow to tez niezaprzeczalny fakt .Dlaczego pracownicy jego “wspanialych”sklepow tak czesto sie wymieniaja a nie pracuja latami skoro to takie wspaniale rokujace imperium ? Pytanie bardzo proste ,czy warto tworzyc i byc dumnym z takiej firmy ktroej tworzenie wymaga po drodze wyciakaniu ludzi jak cytryne ?? no wlasnie .A ja bym wolam by zamiast tych 370 wielkich sklepow na calym swiecie gdzie pracownikow traktuje sie jak zlo konieczne bylo 3700 malych firm rodzinnych gdzie ludzie zarabiaja godnie ,nawzajem sie szanuja i wspomagaja a my od lat podziwiamy korporacje gdzie “wyscig szcurow” to norma. Takie moje skromne zdanie,co nie znaczy ze czlowieka nie podziwiam za dazeniu do celu.

    1. Kuba, piszesz, że “wykorzystywanie ludzi i kontrahentów to niezaprzeczalny “fakt”. Naprawdę? Przecież “wykorzystywanie” jest chyba karalne… Słyszałeś może o jakiś przegranych sprawach sądowych IKEI?

  7. Hmmm.. ale klientów już – w Twoim mniemaniu – można wykorzystywać!? :) Rozwinę – czyy:

    Pilnowanie wydajnosci pracy i jakości produktów, co ma też przełożenie na korzystną dla klienta cenę nazywasz “wykorzystywaniem”? :)

  8. Okazuje się, że dość często wspominałem na fridomii osoby, które odeszły. Ingvar Kamprad, dr Jan Kulczyk, Nelson Mandela, Margaret Thatcher, Whitney Houston, inni.

    Dziś chcę powiedzieć kilka słów o Irenie Szewińskiej. O tym kim była i co osiągnęła wiemy wszyscy. I wszyscy też pewnie cenimy jej skromność, pomimo statusu gwiazdy światowej lekkoatletyki. Ale pewnie nie wszyscy wiecie, że studiowała ekonomię na UW. Mało typowe dla sportsmenki (sportowcy jeśli w ogóle – wolą studiować na AWF-ie). A skąd to wiem? Bo przyjaźniła się z moim tatą gdy on studiował ekonomię na UW.

    Wiele razy mi o niej wspominał w dzieciństwie i kiedyś – lecąc samolotem do Warszawy – zagadnąłem Irenę Szewińską (z domu Hirstein, bo takie nazwisko pamiętał mój tata). Nie tylko pamiętała tatę, powiedziała mi, że bardzo jestem do niego podobny fizycznie i apelowała bym naśladował także jego pracowitość i profesjonalizm. Pytała co u niego, czy nadal pracuje w ministerstwie finansów w Nairobi, itp. Widać było, że dobrze go pamiętała.

    Na koniec rozmowy przytuliła mnie i obdarzyła dużym, szczerym i serdecznym uśmiechem. Ostatni raz widziałem ją z daleka gdy wręczała medale olimpijczykom w PyeongChang. Jak zwykle elegancka, skromna, dystyngowana. Podobnie jak mój Tata odeszła od nas w zbyt młodym wieku :-(

      1. Alex, tak, rzeczywiście niechcąco przekręciłem jej nazwisko panieńskie. Królowa polskiej lekkoatletyki. Ciekawe czy doczekamy się wkrótce kogoś jej formatu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.