Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie bardzo intensywne, co utrudniło mi publikowanie postów na Fridomii. W tygodniu mój czas konsumowało wprowadenie do sprzedaży całej kamienicy w Sosnowcu (dostępne mieszkania rozeszły się w… 60 sekund – post o tym opublikujemy po domknięciu transakcji =), a weekend musiałem poświęcić na przeprowadzkę do nowowynajętego mieszkania (samo centrum Warszawy, tuż przy Teatrze Polonia i Placu Konstytucji – miejscówka primo, patrz na PS na dole postu =). Totalny zawrót głowy i wariactwo – zero czasu na refleksję.
Wreszcie w niedzielę przyszła chwila odpoczynku (choć dom przypominał labirynt kartonów ;) Z lenistwa wybraliśmy się na śniadanie, trafiając do kawiarni Relaks na Wilczej – ładny wege-lokalik, trochę małe porcje śniadaniowe, ale kawa wyśmienita! Co więcej, ciekawa biblioteczka książek, w której wynalazłem krótką, inspiracyjną książkę “The meaning of coffee”, która zawierała około 100 myśli (oraz bon-motów ;) na temat kawy i jej istotności dla powodzenia ludzkiej cywilizacji. Idealne na szybką lekturę i dodanie +1 do listy książek przeczytanych w tym roku.
Kilka najlepszych motywacyjnych przykładów, bez zbędnego komentarza, poniżej:
PS. Ciekawy przypadek związany z mitem “Najpierw mieszkanie dla siebie, potem dopiero na wynajem” (LINK). Wynająłem mieszkanie ok. 56 m2, dwa pokoje, w zabytkowej kamienicy (nie wiem czy się ostała przez wojnę, czy została odbudowana od zera – na moje oko, to pierwsze), designersko wykończone (właścicielka jest architektem wnętrz i mieszkanie wyszykowała dla siebie), ciche (druga studnia oddalona od zgiełku Marszałkowskiej) – jedyny feler to czwarte piętro (dla mnie ideał – trening przysiadów mam z głowy ;) oraz ogrzewanie gazowe (żaden problem).
Ostatnie transakcje podobnych mieszkań w tym miejscu oscylowały około 750.000 PLN. Za tę kwotę można kupić powiedzmy 6 mieszkań w Łodzi lub na Śląsku, z rentownością powiedzmy 7%, co dawałoby około 4300 PLN miesięcznie. Za wynajem płacimy 3000 PLN plus prąd i gaz, powiedzmy, 3300 PLN łącznie. Więc wynajmując to mieszkanie i inwestując w wynajem, zostawałoby mi w kieszeni 1000 PLN.
Gdybym kupił to mieszkanie to i tak musiałbym płacić opłaty, prąd, media, podatek etc., co pewnie kosztowałoby minimum 600 PLN.
Bilans? 1600 PLN lepiej na wynajmie oraz swoboda zmiany mieszkania (chociaż na razie raczej tam pomieszkam ;D
14 Responses
Chyba podobnie myślimy.
Ja również mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu.
Swoje sprzedałem i kupiłem za nie 4 kawalerki do remontu.
JacekP: a masz żone? :)
To jest dobra uwaga.
Ja miałem już 6 mieszkań na wynajem przed tym jak kupiłem mieszkanie dla siebie. I to mieszkanie dla siebie kupiłem dlatego, że żona bardzo nalegała :-)))
Widzę, że to wszystko przez żony – ja się rozwiodłem i od razu przeszedłem na tryb wynajmu ;) Ale moje mieszkanie “konsumenckie” obecnie z powodzeniem się wynajmuje =)
Ze co???
Było się nie żenić i nie narzekać na żony!
;)
:D
Człowiek młody był i wierzył że może zmienić świat, a przynajmniej swoją kobietę ;)
Nie mam i nie zamierzam mieć.
Małżeństwo jakoś nie specjalnie kojarzy mi się z wolnością.
Jestem zdania, że na małżeństwie tylko kobieta ma coś do zyskania.
Szczególnie przy rozwodzie.
Ona też ma sporo do stracenia jak coś pójdzie nie tak i na przykład zostanie sama z niepełnosprawnym dzieckiem. Jak w inwestycjach – większy zwrot = większe ryzyko :)
Ale czemu tylko kobieta może zyskać… Chyba przy założeniu że mężczyzna więcej zarabia i/lub lepiej ogarnia finanse… A przecież nie zawsze tak jest! Może być zawsze zupełnie odwrotnie plus kobieta poświęca swoją karierę na rodzenie dzieci, które są tak samo jej jak i mężczyzny…
Z żoną mieszkałem parę lat w za dużym mieszkaniu poza centrum. Sprzedaliśmy i przenieśliśmy się do najmowanego mieszkania w ścisłym centrum. Teraz czynsz najmu płacimy w wysokości czynszu do spółdzielni poprzedniego.
Z pośród ogłoszeń wybraliśmy takie, które nie miały zdjęć. To wiele mówi: właściciel nie ma pojęcia o tym biznesie, o wiele mniejsze zainteresowanie budzi takie ogłoszenie – mniejsza konkurencja, dużo można wynegocjować…
Pieniądze uzyskane ze sprzedaży przeznaczyliśmy na handel nieruchomościami. Mam żonę od 6 lat, 8 mieszkań na wynajem, 1 dom, garaż, lokal, 33 lata i mieszkam w mieście 300tys mieszk.
Widzę, że niechcący wywołałem dyskusję o micie “W małżeństwie łatwiej i bezpieczniej” ;P
Drodzy Panowie, nie narzekajcie na żony i kobiety, bo gdyby nie one, to by Was na świecie nie było. :)
Kobiety instynktownie szukają stabilizacji, bo to one w większym stopniu dźwigają ciężar macierzyństwa i rodzicielstwa. To jest czysta biologia. Gdyby nie instytucja małżeństwa, to większość kobiet nie zdecydowałoby się na potomstwo. Z tym wiąże się również potrzeba posiadania stałego dachu nad głową. To jest po prostu instynktowne u większości kobiet. :)
Nie można mieć pretensji do wiatru, że wieje i do wody, że płynie…
Z wiosennymi pozdrowieniami, Małgorzata – żona, matka i inwestorka :)
Kuneg, 100% zgody, powyższe specyfiki nie dotyczą kobiet, tylko osób o określonym sposobie myślenia! Znam wiele par, w których to kobieta jest “hop do przodu”, a facet to domator =)
Chodziło mi raczej o wyjaśnienie, dlaczego kobiety częściej dążą do posiadania mieszkania. :)
Ja też najpierw kupiłam dla siebie, bo było mi to potrzebne do utrzymania komfortu psychicznego. Niestety, jak potrzeby w związku się rozmijają i porozumienia brak, to związki się rozsypują. Takie życie :)