Spotkanie z profesorem Baumanem

W  sobotę 20 listopada pojechaliśmy z żoną do Narodowego Instytutu Audiowizualnego w Warszawie na wykład prof Zygmunta Baumana.  Organizatorzy nie przewidzieli chyba, jak ogromne będzie zainteresowanie tym wykładem wśród młodzieży akademickiej, ale również wśród ludzi sztuki i mediów – było bardzo tłumnie. Na szczęście udało nam się znaleźć jakieś rozkładane krzesełka i siedzieliśmy bardzo blisko sceny, choć trochę do niej bokiem.

Już po paru minutach od rozpoczęcia wykładu zapomnieliśmy o drobnych niewygodach. Profesor mówił bardzo interesująco o tym, jak technologie informatyczne wpłynęły i wpływają na nasze codzienne życie. Podał przykład młodej dziewczyny, której przypadek został opisany w Chronicle of Higher Education. Owa dziewczyna wysyła średnio 3000 SMS-ów miesięcznie, a więc około 100 dziennie. Zakładając, że na spanie i mycie się przeznacza 8 godzin dziennie, owa dziewczyna wysyła 1 SMS średnio co 10 minut przez całą resztę dnia. Jedną z poważnych konsekwencji takiego stylu życia i komunikowania się jest to, że ta dziewczyna nie ma czasu po prostu pobyć … sama ze sobą. Odzwyczaiła się od tego prawie całkowicie i przerażała ją myśl, że może zostać odcięta od innych. Co by sama ze sobą wtedy zrobiła? Jednak możliwość bycia samemu (solitude) rozwija zdolność zebrania myśli, refleksji, planowania, kreowania czegoś nowego, kreowania treści do komunikacji…

Z innych przykładów przytaczanych przez profesora wynikało, że ludzie uzależnieni od internetu w zasadzie preferują styl komunikacji on-line. Można się komunikować 24/7. Co ważniejsze, można nawiązywać niezobowiązujące kontakty (no strings attached). W przypadku kontaktów face-to-face traci się kontrolę nad przebiegiem kontaktu, trzeba być przygotowanym na nieprzewidywalny rozwój wypadków. W sferze on-line, jeśli rozmowa zaczyna przybierać niepożądany kurs, można po prostu wyłączyć się i już. Nie ma potrzeby chodzenia na  kompromis, zgody na poświęcenie. Ale też nie bierzemy odpowiedzialności za rozwój naszej relacji z drugą osobą.  

Skrajnym przykładem tego zjawiska jest wynalazek japońskiej firmy Atami, Love Plus. Młodzi ludzie mogą sobie teraz downloadować … wirtualną dziewczynę. Można z nią pogadać (choć w bardzo wąskim zakresie słownictwa), ma ona swoje oczekiwania, ale można ją w każdej chwili… wyłączyć. Reklamowana jest jako wspaniały wynalazek dla mężczyzn, którzy nie mogą sobie poradzić z prawdziwą dziewczyną. Żadnych zobowiązań, żadnej odpowiedzialności za drugą osobę, za rozwój relacji. Inny przykład: ktoś się chwalił, że w Facebook’u nawiązał 500 przyjaźni. W ciągu jednego dnia !!! Wygląda na to, że teraz mogę na Facebooka przerzucić odpowiedzialność za utrzymywanie moich „przyjaźni”.

W panelu po prezentacji profesora dyskutowano m.in o tym czy ta nowoczesna technologia czyni nas szczęśliwszymi, analizowano jak technologie ubiegłych wieków wpływały na rozwój relacji międzyludzkich, czy jesteśmy świnkami eksperymentalnymi dużych korporacji technologicznych, czy wszystko można utowarowić, czy można jeszcze zachować jakąś prywatność, itp.

W podsumowaniu debaty, profesor Bauman zauważył, że nie można obciążać nowych technologii informacyjnych winą za wszystkie grzechy ludzkości. Jeśli ludzie będą wykorzystywali nowe technologie w nieodpowiedzialny, pozbawiony umiaru sposób, to sami sobie będą winni.

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

10 Responses

  1. Postać Profesora Baumana jest dla mnie absolutnym odkryciem – tak szerokie spojrzenie jest domeną osób, które nie tylko potrafią postrzegać szerzej, ale także mają doświadczenie pozwalające na niezwykłe wręcz spojrzenie.
    Ważne, aby dodać, że niewątpliwie fridomia pozwala na głębsze myślenie, analizowanie i bycie samemu ze sobą. Choć do tego, aby osiągnąć ową fridomię potrzebujemy “produktu” dla społeczeństwa zdominowanego przez technikę. Co to oznacza? Wybierajac mieszkanie do kupna pod wynajem koniecznie warto zwrócić uwagę na stałe łącze internetowe :-))) Okazało sie, ze w trakcie negocjacji ceny najmu propozycja “dorzucenia” gratis internetu i kablówki zamknęła temat na dobrym i akceptowalnym poziomie :-) I to mimo tego, że najemcy mieli swoje bezprzewodowe łącza w słuzbowych laptopach…

  2. Pamiętam rozważania prof. Baumana o wpływach przedmiotów na nasze życie. Obecnie człowiek jest otoczony przedmiotami w znaczenie większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Mamy bardzo mało relacji z “żyjącymi”. Przyroda jest zamknięta w doniczkach i w zoo. Zna swoje miejsce i nie ma prawa ingerować w nasze życie. Internet i różne zabawki to kuszący substytut relacji. Świetnie sobie radzimy używając, korzystając z tego co dają nam przedmioty, ale przedmioty nie zastąpią nam prawdziwych relacji. Zapewnią wygodę. Tylko, że to co wygodne nie zawsze nam służy.

    Mam wrażenie, że rzeczy wpływają na nasze poczucie estetyki i systemy wartości w znacznie większym stopniu niż zdajemy sobie sprawę.
    Ciało ludzkie upodabniamy do plastiku. Na okładkach czasopism nie ma ludzi. To jakieś lalki. Mamy jeden kanon urody i w tym kanonie chodzi głównie o centymetry. Nie akceptujemy i nie staramy się zrozumieć przemijania. Gdy tworzymy “doskonałego” człowieka to jest on na podobieństwo maszyny, Jakby to co ludzkie było bezwartościowe. Gdy myślimy o Bogu, myślimy o kimś tak doskonałym, że zdecydowanie jest mu bliżej do maszyny niż do życia.

    Moją pasją “po godzinach” jest taniec. Uwielbiam wgłębiać się w choreografie inspirowane przyrodą, zwierzętami i naszym życiem. Nie mam ochoty tańczyć jak robot. Nawet dla zabawy,

    1. Pani Bożeno,

      Ciekawe spostrzeżenia i ważna opinia. Przypomniała mi Pani jeden z lepszych filmów jakie ostatnio widziałem- “Up in the Air” w którym George Clooney gra główną rolę. Bardzo podobny wątek przewija się tam w jednej ze scen. Kto wie, czy faktycznie nie jest tak ,że jednym z aspektów wolności w dzisiejszych czasach nie jest uwolnienie się z kieratu konsumpcjonizmu, wiecznego zbieractwa przedmiotów czy od przetartych przez tłum dróg realizacji potrzeb sztucznie wykreowanych przez marketing.

      Pozdrawiam Serdecznie.

      1. W naszym kraju konsumpcjonizm to temat złożony. Bo jak myślę, np. o moich rodzicach to bardzo bym chciała, żeby choć raz w życiu ogarnęło ich jakieś konsumpcyjne pragnienie i pchnęło do poprawy finansów, Do jakiejkolwiek próby ich poprawienia. Chciałam przez to powiedzieć, że konsumpcjonizm może mieć działanie pobudzające.

        Zdaję sobie jednak sprawę, że człowiek czasem zostaje owładnięty obsesją na punkcie obiektów uznanych przez społeczeństwo za atrakcyjne i zatraca umiejętność nadania im właściwego znaczenia. Boi się, że bez ich posiadania jego prestiż społeczny zostanie naruszony, a on sam będzie kimś mniej wartościowym. Taki rozumiany konsumpcjonizm zniewala umysł.

        Dzisiejszy rynek uważa się za nasycony i dlatego bardziej liczy się co znaczy dany przedmiot niż do czego służy. Kupujemy nie rzeczy lecz ich atrybuty. Tak więc zgadzam się z tym zbieractwem pragnień wykreowanych przez marketing. Ten kult nowości,..

        1. Ma Pani rację- mnie także motywuje do działania potrzeba konsumowania. Ostatnią koszulę oddam za koszyk świeżych truskawek albo nową książkę ,która nauczy mnie nowej umiejętności. Ważny jest jednak złoty środek, bo czym innym truskawki a czym innym iPod czy kolejne iUrządzenie bez ,którego niektórzy fani Apple czują się niekompletni, ubożsi- bo w końcu, wszyscy mają, więc ja również powinienem.

    1. asd, nie wiem. I nie wiem czy zmieniłoby to mój szacunek dla tego co dziś mówi. Nie chcę być adwokatem kogokolwiek, ale też nie zamierzam być niczyim sędzią lub oskarżycielem. Pewnie młody prawnik, który miał zacięcie śledcze i chciał zostać w Polsce w latach 50-tych prokuratorem, z automatu stawał się “prokuratorem stalinowskim” jak to określasz. Jeśli wskażesz mi jakiegoś “prokuratora solidarnościowego” z tamtych czasów, to będę Ci bardzo wdzięczny. Pokaże mi to, że jednak ludzie wtedy mieli większy wybór niż mi się wydawało.

      Istniej jeszcze drugie pytanie: jakim był prokuratorem? Moja dawno nieżyjąca Chrzestna była urzędnikiem komunistycznego urzędu skarbowego. Ale zamiast wlepiać prywaciarzom domiary podatkowe na lewo i prawo, doradzała im jak uporządkować swoje księgi by uniknąć w przyszłości kar. Jej efektywność w ściąganiu kar była bardzo niska i narażała się tym samym swoim przełożonym. Niewtajemniczeni mogliby ją dziś nazwać “stalinowskim urzędasem”. Dla mnie jest cichą bohaterką i wzorem prawości.

    2. asd, nie wiem. I nie wiem czy zmieniłoby to mój szacunek dla tego co dziś mówi. Nie chcę być adwokatem kogokolwiek, ale też nie zamierzam być niczyim sędzią lub oskarżycielem. Pewnie młody prawnik, który miał zacięcie śledcze i chciał zostać w Polsce w latach 50-tych prokuratorem, z automatu stawał się “prokuratorem stalinowskim” jak to określasz. Jeśli wskażesz mi jakiegoś “prokuratora solidarnościowego” z tamtych czasów, to będę Ci bardzo wdzięczny. Pokaże mi to, że jednak ludzie wtedy mieli większy wybór niż mi się wydawało.

      Istniej jeszcze drugie pytanie: jakim był prokuratorem? Moja dawno nieżyjąca Chrzestna była urzędnikiem komunistycznego urzędu skarbowego. Ale zamiast wlepiać prywaciarzom domiary podatkowe na lewo i prawo, doradzała im jak uporządkować swoje księgi by uniknąć w przyszłości kar. Jej efektywność w ściąganiu kar była bardzo niska i narażała się tym samym swoim przełożonym. Niewtajemniczeni mogliby ją dziś nazwać “stalinowskim urzędasem”. Dla mnie jest cichą bohaterką i wzorem prawości.

  3. Tutaj można poczytać ze szczegółami o profesorze:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Bauman

    Faktycznie ma ciekawy życiorys. Nie znam faceta, ale z Wikipedii można tutaj wyczytać, że robił naprawdę różne rzeczy tak gdzieś do 1950 roku zanim został światowej sławy naukowcem – był m.in. komunistycznym agentem wywiadu, walczył z Niemcami o Kołobrzeg i Berlin, potem wyłapywał partyzantów (pewnie z AK), dostał za to nawet wysokie odznaczenie, nawet spadek rodzinny chciał przekazać na rzecz PZPR ;-) To się nazywa prawdziwy idealista!

    A potem komuniści go z Polski przegnali, a profesor został światowej sławy socjologiem.

    Ciekawe wypadki życiowe. Jestem ciekawy, czy kiedyś profesor doszedł do ładu ze swoim młodym życiem, czy wyspowiadał się ze swoich poglądów i działań zaraz po wojnie? Kilka osób czy rodzin mógłby pewnie przeprosić…

    1. Rzeczywiście jego życiorys nie wygląda na krystaliczno czysty… W młodości chyba rzeczywiście dokonał wielu niewłaściwych wyborów. Ale teraz to staruszek (ludzie potrafią się zmienić na lepsze), który mówi naprawdę bardzo sensowne rzeczy. Jeśli tylko ktoś potrafi oddzielić CO słyszy od tego KTO MÓWI. Jest to jedno z zaleceń cytowanej przeze mnie ostatnio Dezyderaty:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.