Pociągiem z Nairobi do Mombasy

Po podróży Koleją Trans-Syberyjską we wrześniu br, wczoraj miałem okazję po raz kolejny jechać pociągiem w Kenii, na trasie Nairobi – Mombasa. To dystans około 500 km. Jedzie się najpierw przez sawanny wokół‚ Nairobi (przez pierwsze kilkanaście km wzdłuż Parku Narodowego Nairobi, a potem przez dość suche tereny. Przez dobrą godzinę (całość podróży trwa ok 5,5 godziny) jedzie się przez teren Parków Narodowych Tsavo East and Tsavo West (linia kolejowa oraz droga rozdziela ten park prawie na dwie równe połówki). Widzieliśmy po drodze wiele stad zebr, antylop, a nawet gnu, których w tym roku – pomimo, że odwiedziłem 5-6 parków – nie widziałem ani razu. Bardzo ucieszył mnie i Natalkę widok owego niedużego stadka antylop gnu. Widzieliśmy też pojedynczego słonia jakieś 20 metrów od torów oraz większe stado nieco oddalone.

Na tej trasie – o ile tylko podróżuje się za dnia, a nie nocą – prawie zawsze można dostrzec jakieś  dzikie zwierzęta. To się nie zmienia od dziesięcioleci. Natomiast bardzo zmienił się sam pociąg. Kiedyś jedyną opcją był stary pociąg pamiętający jeszcze czasy kolonialne. Jego wystrój był bardzo old-school’owy i klimatyczny, ale z biegiem lat wlókł się coraz dłużej – gdy byłem młodszy jechał 10-12 godzin, ostatnio nawet 18 i więcej. Co gorsze, opóźnienia stały się normą. Przestałem go w ogóle brać pod uwagę planując podróż do Mombasy.

Dziś oprócz wąskich torów dla starego pociągu, powstały nowe, normalnej szerokości tory i pojawiły się nowe, chińskie wagony. Wagon, którym jechaliśmy bardzo przypominał mi podróż pociągiem starego typu (a nie koleją dużych prędkości) w Chinach. Taki sam układ siedzeń w przedziale, taka sama toaleta na końcu wagonu i identyczne umywalki naprzeciw toalety. Nic dziwnego, bo kolej wybudowali Chińczycy. Razem ze stacjami po drodze, które są bardzo nowoczesne, wręcz futurystyczne. I bardzo nowe. I bardzo puste. I podobnie jak w Chinach wygląda proces kontroli wejścia na stację. Design stacji w środku też bardzo mi przypomina Chiny. Nie mówiąc o tym, że wiele napisów na stacjach (np. hydrant pożarowy) są po angielsku i chińsku (a nie w języku swahili).

Nawet jeśli nie jest to kolej dużych prędkości, to i tak reprezentuje ogromny postęp w kenijskim kolejnictwie. Podróż w wagonie II klasy kosztuje zaledwie KSH 700 (ok PLN 25), czyli o wiele mniej niż autobusem. Za to zaskakuje różnica pomiędzy ceną biletu w II, a w I klasie. Tu zapłaciliśmy aż ponad 4-krotnie więcej – KSH 3000 (to nadal tylko nieco ponad PLN 100, co przy tej dużej odległości nie jest wygórowaną ceną).

No i co najważniejsze – pociągi kursują w ciągu dnia, co pozwala podziwiać niesamowite widoki po drodze. W tym zakresie, podróż z Nairobi do Mombasy przypomina mi nieco podróż KTS. Po minięciu stacji Voi, po lewej stronie widać bardzo suchą i płaską sawannę ciągnącą się aż po widnokrąg. A na niej mnóstwo zwierząt i to pomimo tego, że zaczęła się już pora deszczowa i nawet tutaj okolica się bardzo zazieleniła.

To co przypomina też KTS (o mojej miesięcznej podróży KTS napisałem niedawno sporej długości wpis), są prowadnitse. Też stoją ubrane w uniformy, na platformach wzdłuż wagonów i sprawdzają bilety wsiadającym pasażerom. Tyle, że w odróżnieniu od swoich rosyjskich koleżanek, dużo więcej się uśmiechają. Rosjanki zaczynają się śmiać dopiero po obowiązkowym okresie przełamywania lodów; w Kenii lodów nie ma od samego początku (pewnie to kwestia temperatury:-). To czym kenijska kolej SGR za to znacząco różni się od KTS, to to, że w ciągu 5,5 godziny podróży z Nairobi do Mombasy tylko raz minęliśmy pociąg jadący w przeciwnym kierunku. W Rosji pociągi mija się – na niektórych odcinkach – co 2-3 minuty, co nieco przeszkadza w podziwianiu widoków.

Zgodnie ze wskazówkami pokładowego termometra, gdy rano wyruszaliśmy z Nairobi, temperatura na zewnątrz wynosiła zaledwie 16 st C. Szybko rosła, bowiem niedługo po wyjechaniu z Nairobi teren się opuszcza w dół i z centralnego płaskowyżu, pociąg zjeżdża w niżej położone partie kraju, a potem zniża się do poziomu morza. Wraz ze spadkiem terenu, rośnie temperatura – teraz termometr wskazuje już 32 st C. Bliżej Mombasy temperatura wzrosła do 35 st C. Przed wyjściem z pociągu przebraliśmy się w szorty oraz klapki.

Natalka (moja Córka) bardzo się cieszy. Wygląda na to, że ona jeszcze bardziej niż ja lubi ciepło. Ale w końcu urodziła się w Mombasie, a ja w listopadową pluchę w Łodzi:-). Natalka bardzo się cieszy na kolejny powrót w swoje strony. Aż piszczy z radości:-)

Zdjęcia nowoczesnych terminali w Nairobi oraz Mombasie oraz krótki filmik z zakupu biletu znajdziecie na moim fan page na FB (Sławek Muturi). Filmiku z samej podróży nie ma, bo Natalka odsypiała przyjęcie w Ambasadzie RP w Nairobi poprzedniego wieczora:-) Swoją drogą, bardzo miłe spotkanie z okazji Święta Niepodległości – spotkałem wielu starych znajomych i poznałem wiele nowych osób. To co było dla mnie szczególnie miłe, to okazało się, że nawet osoby, które widziałem pierwszy raz, słyszały już o mojej najnowszej książce “Moya Kenya”. Szkoda, że miałem ze sobą tylko kilka egzemplarzy:-(

Jeżeli chcesz podzielić się z innymi, udostępnij:

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on whatsapp
WhatsApp
Share on email
Email

17 Responses

  1. Wow, przeżyć coś takiego to naprawdę musi być niesamowite. Opowiadać coś takiego swoim dzieciom lub innym osobom – zdecydowanie chciałbym kiedyś podążyć w Twoje ślady :)

    1. Piotr, jeśli lubisz podróże, to oczywiście gorąco Cię do tego namawiam. Jest bezpieczniej niż wielu osobom może się wydawać:-)

  2. Witam Sławku, zainspirował mnie Twój wpis:) Jak wyglądają kwestie bezpieczeństwa takiej wycieczki? Myślę o tym, żeby w następnym roku wybrać się na podobną wyprawę z 8-letnią córką – czy to dobry pomysł? Jaki czas jest najlepszy na przyjazd do Kenii?
    Pozdrawiam serdecznie z zimnej Polski

    1. Andrzej, nie widzę przeciwskazań do wyjazdu z 8-letnim dzieckiem. Byliśmy kiedyś na safari z dwulatkiem i było ok:-) Najlepszy czas na odwiedzenie Kenii? Cały rok. Teraz byliśmy w Kenii w czasie pory deszczowej i też było super!

  3. Witam serdecznie.
    Ciekawa relacja z Kenii trochę mnie uspokoiła , ale nie do końca ponieważ przerażają mnie znalezione w necie innych opowieści.

    wybieramy się w lipcu z dwójką dzieci 10 i 16 lat , jak zwykle przed każdym wyjazdem zaczynam się trochę denerwować, do Afryki wyjeżdżam po raz pierwszy ( nie liczę tutaj Egiptu , Maroka kilkanaście lat temu ) byliśmy tyko w Azji , szukam informacji od osób podróżujących na własną rękę, większość wyjeżdża z biurem podróży .
    Lądujemy w Nairobi, trochę obawiam się tego miasta jak go zwiedzić by czuć się bezpiecznie ? czy pociąg z dużym wyprzedzeniem należy rezerwować ? nie mogę znaleźć safari z Nairobi większość jest z hoteli pod Mombasą, może zna Pan jakieś zaufane biuro ?
    musimy także pojechać do Mombasy pociągiem, tam mam zamiar zarezerwować jakiś hotel, wybrać się na safari i stamtąd mamy samolot do Europy .
    Pozdrawiam

    1. Liwia, gdy czytam słowa typu “przerażąją mnie”, “obawiam się”, itp. to moja rada brzmi: odpuść sobie ten wyjazd! Dlaczego? Dlatego, że ja bardzo wierzę w coś co prawnicy nazywają wiktimologią, czyli mniej więcej w to, że ludzie, którzy się boją, bezwiednie i niechcący przyciągają do siebie nieszczęścia. W Nairobi nie brakuje złodziei, a ci są bardzo dobrymi psychologami praktykami. Wyczują strach i mogą właśnie Ciebie wybrać sobie na swoją kolejną ofiarę. Serio w to wierzę.

      Jeśli jednak nie chiałabyś rezygnować z wyjazdu, to przede wszystkim się uspokój. Znam setki ludzi, którzy pojechali do Nairobi i do Kenii i włos im z głowy nie spadł (oprócz tych które normalnie wypadają na co dzień:-). Wchodzą nawet do klatki z 4-5 gepardami i głaskają je po głowie gdy te są zajęte jedzeniem – widziałem to na własne oczy, ba sam w tej klatce z nimi byłem:-)

      Dla uspokojenia Twoich obaw polecam Ci moją książkę “Moya Kenya” oraz profil na FB o tym samym tytule. Na swoim profilu – Sławek Muturi – też wrzucałem relacje z Kenii gdy byłem tam ostatnio w październiku/listopadzie ub.r.

      Polecam Ci też kontakt z moim dobrym znajomym, Sammy, które organizuje indywidulne wycieczki na safari z Nairobi Jego namiary znajdziesz pod wpisem sprzed 8 lat: http://fridomia.pl/2012/01/08/safari-w-kenii/

      Wierzę, że jak nie będziesz panikować, wszystko pójdzie ok z zachowaniem zwykłego zdrowego rozsądku oraz zdroworozsądkowych zasad bezpieczeństwa. Safari njema! Albo udanego wyjazdu gdzieś indziej – nic na siłę:-)

    1. Jola, tak spacery po starowce Mombasy w ciagu dnia jak najbardziej OK. Jedyna niedogodnosc to naciagacze, ktorzy beda Was probowali przekonac, ze tam niebezpieczne i tylko w ich towarzystwie mozna spacerowac (za odpowiednim wynagrodzeniem:-) Udanego safari:-)

      Polecam tez moja ksiazke “Moya Kenya”, ktora choc nie jest klasycznym przewodnikiem po atrakcjach turystycznych Kenii, da Wam dodatkowy wyglad w ten piekny kraj:-)

      Moc serdecznosci z Papua Nowej Gwinei:-)

    1. Jolix, jakiś rok temu kupiłem bilet w kasie bezpośrednio przed podróżą – miejsca były już tylko w pierwszej klasie, która poza ceną, niewiele różni się od … drugiej:-) Udanego safari :-)

      1. Dzięki , mam jeszcze pytanko czy trudno jest wypłacać pieniądze z bankomatów w Nairobi czy Mombasie , bo tyle jest różnych tekstow , ze już jestem zakręcona jak słoik , jedni pisze ze połyka karty inni ze nie wypłaca ?

        1. Jolix, w obu miastach wiele bankomatów (nazywanych z angielska ATM). Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, wypłacałem gotówkę setki razy i ani razu nie miałem kłopotów:-) Znajomi, z którymi odwiedzałem Kenię – podobnie. Więc chyba spoko :-) Udanego safari :-)

        1. Jolix, coś chyba rzeczywiście jesteś nieco zakręcona. Reise Fieber? Luz i pamiętaj, że w Kenii najlepiej Ci będzie dostosować się do miejscowego podejścia. Jakiego? … Hakuna matata! :-) :-) :-)

  4. Dzięki , jeszcze jedno jak to jest z tymi bankomatami w Nairobi i Mombasie , bo już jestem zakręcona jak słoik, jedni piszą ze Oki , sporo ze wciąga karty , albo pomiędzy nie wypłaca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kup Pomarańczową wolność finansową

 

Najnowszą książkę autorów bloga Fridomia i dołóż swoją cegiełkę do kupna mieszkania dla młodzieży opuszczającej domy dziecka. I Ty możesz pomóc.

 

Książkę kupisz klikając tutaj.