W dzisiejszym wydaniu GW znajdziecie obszerny artykuł, w którym opisuję róznice jakie zauważyłem pomiędzy polskim, a angielskim rynkiem mieszkalnictwa. Choć i tak się starałem streścić i choć wycięty został wstęp nt różnic pomiędzy naszymi krajami w obszarach innych niż nieruchomości, to i tak wyszło tego całkiem sporo.
Jak zwykle proszę o linka jeśłi ktoś zechce poszukać artykułu w sieci. Tytuł jest taki jak tytuł tego wpisu.
Ciekawostka. Dziś do biura Mzuri jechałem z domu metrem. Stałem choć było sporo pustych miejsc. W pewnej chwili jakiś pan czytający gazetę zaczął mi się przyglądać, a potem się uśmiechnął. Pomyślałem, że to może Fridomiak i uśmiechnąłem się do niego, ale to go jakoś spłoszyło. O co chodzi? – pomyślałem. Dopiero gdy wysiadałem z metra, to zerknąłem na stronę, którą on miał otwartą i zobaczyłem tam swoje zdjęcie. Dodatkowo ten pan kciukiem w górę wyraził aprobatę dla tego co czyta. Od razu poszedłem do kiosku kupić dzisiejsze wydanie GW. Artykuł nie najgorszy, zdjęcie gdzieś już wcześniej widziałem:-)
8 Responses
Podzielam zdanie osób, które za największe zagrożenie dla rynku nieruchomości w najbliższych latach wskazują demografię, GUS nie pozostawia wątpliwości, jeśli nic się w tym temacie nie zmieni, to wiele małych miasteczek, miejscowości może zostać przetasowanych pod względem ludności. Duże miasta są raczej nie zagrożone chociaż i tam fridomiacy mogą odczuwać skutki demografi.
Chciałem zapytać najbliższe spotkanie w Warszawie to dopiero w październiku? Wszystkiego dobrego Sławku.
Sylwek, zdaje się, że Michał w swojej analizie wykazał, że prognozy GUS-u bywają bardzo mylne. Niże i wyże demograficzne to dwie strony tego samego zjawiska.
Gdyby jakiś przybysz z kosmosu zaczął prognozować stopień nasłonecznienia Ziemi o godz 19-tej to by uznał, że roślinom na ziemi grozi wyginięcie. Bo robi się coraz ciemniej:-)
Spotkanie w Warszawie? Nie wiem kiedy będzie kolejne. Ja sam spotkań raczej nie organizuję, więc jeśli otrzymam zaproszenie i będę akurat na miejscu, to dam znać na łamach fridomii:-) Do zobaczenia – mam nadzieję – wkrótce.
Mimo analizy Michała, wniosek że prognozy GUSu bywają mylne, mnie nie przekonuje. W moim odczuciu aby zminimalizować ryzyko, lepiej inwestować w większych miastach, bo one przetrwają najdłużej. Dziękuję Sławku za odpowiedź.
Sylwek, inną opcją jest rozproszenie swojego portfela mieszkań na wynajem w różnych miastach. Wielu Klientów Mzuri Investments obrało właśnie taką strategię.
W tym samym dodatku Dom, ukazała się też relacja z konferencji nieruchomościowej. W relacji zatytułowanej “Czy warto kupić mieszkanie?” wypowiada się m.in Krzysztof Bystrosz, wiceprezes Mzuri:-)
Oto link: http://wyborcza.biz/finanse/1,108340,17753986,Czy_warto_kupic_mieszkanie_.html?biznes=local#BoxBizLink
Slawku
W zalaczeniu link
http://m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,17754128,Cudze_chwalicie__swego_nie_znacie.html
Wpislalem w google
Gazeta Wyborcza Slawek Muturi w i search ustawilem ostatnie 24 godziny i mamy linka
pzdr
Marcin
Tychy
Marcin, dzięki za linka oraz za przydatną podpowiedź:-)
Moim skromnym zdaniem inwestowanie w mieszkania na wynajem w miastach o populacji nie przekraczającej 100 tysięcy, nie jest najlepszym pomysłem. Poza tym jeśli zauważyliśmy na przestrzeni kilku ostatnich lat, sukcesywny spadek liczby mieszkańców spowodowany kurczeniem się rynku pracy i związaną z tym migracją do większych aglomeracji, to powinno być dla nas sygnałem, że możliwości na rynku najmu są znacznie ograniczone. Wprawdzie wynajmuję tylko dwa mieszkania i to w miejscowości liczącej ok. 50 tys. mieszkańców, ale trend jest jednoznaczny:
permanentna likwidacja miejsc pracy i odpływ ludności. I nie trzeba być zbyt odkrywczym żeby wiedzieć, że jeśli w danym regionie nie będzie pracy to i nie będzie ludzi, a tym samym nikt nie będzie zainteresowany wynajmem mieszkań.